Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Finał Ligi Mistrzów Tottenham - Liverpool. Harry Kane zawiódł

Emil Riisberg

01/06/2019, 21:21 GMT+2

Zagrał nieoczekiwanie od pierwszej minuty, ale nie przypominał siebie. Harry Kane, supersnajper Tottenhamu, zawiódł na całej linii.

Virgil van Dijk i Harry Kane

Foto: Eurosport

Kane pauzował od pierwszego meczu 1/4 finału z Manchesterem City.
Kapitan reprezentacji Anglii w kwietniu nabawił się kontuzji kostki. Trener Mauricio Pochettino liczył się nawet z tym, że nie będzie mógł korzystać ze swojego asa aż do końca sezonu. Kane opuścił rewanżową konfrontację z City i półfinałową rywalizację z Ajaksem w Lidze Mistrzów, a także finisz rozgrywek Premier League, jednak szkoleniowiec Spurs zdecydował się posłać go do boju w najważniejszym spotkaniu. Kontuzja wyraźnie zostawiła po sobie ślad.

Najsłabszy w zespole

25-letni napastnik stanął w sobotę przed wyjątkowo trudnym wyzwaniem. Brak rytmu meczowego i najlepszy stoper świata Virgil van Dijk, pilnujący go jak cień, okazały się przeszkodami nie do przeskoczenia.
W pierwszej odsłonie spotkania Kane należał do najsłabszych na boisku. Po dwóch kwadransach gry miał ledwie siedem kontaktów z piłką, najmniej w całym Tottenhamie. Jak wyliczył serwis Opta, do przerwy dotknął futbolówki łącznie jedenaście razy.
Ze wszystkich uczestników finałowej potyczki tylko piłkarze Liverpoolu Georgino Wijnaldum i Roberto Firmino byli równie pasywni w tej części gry, jednak ich postawę można tłumaczyć faktem, iż ich zespół prowadził od początku meczu. Tymczasem goniący wynik londyńczycy nie stwarzali zagrożenia pod bramką strzeżoną przez Alissona Beckera. Kane nie oddał choćby jednego strzału w pierwszej połowie. Zresztą Spurs zanotowali w sumie ledwie dwa uderzenia.

Mimo słabej postawy Pochettino do ostatnich minut wierzył w swojego supersnajpera i nie zdecydował się zdjąć go z murawy. W samej końcówce Kane oddał swój jedyny strzał w finale, lecz nie sprawił nim najmniejszych problemów bramkarzowi.
W przeszłości angielski snajper był najgroźniejszą bronią Tottenhamu w konfrontacjach z Liverpoolem. W dziewięciu starciach pięciokrotnie trafiał do siatki The Reds, jednak zaledwie jedną z tych potyczek stołeczny klub rozstrzygnął na swoją korzyść.
W sobotni wieczór Kane i jego koledzy po raz kolejny musieli uznać wyższość rywali z Anfield.
Tottenham - Liverpool 0:2 (0:1)
Bramki: Salah (2. - karny), Origi (87.)

Tottenham: Lloris - Rose, Vertonghen, Alderweireld, Trippier - Winks (66. Lucas), Sissoko (74. Dier) - Son, Eriksen, Alli (81. Llorente) - Kane.
Liverpool: Alisson - Robertson, Van Dijk, Matip, Alexander-Arnold - Wijnaldum (62. Milner), Fabinho, Henderson - Mane (90. Gomez), Firmino (58. Origi), Salah.
Autor: jac/twis / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama