Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Dyrektor Legii o ataku na piłkarzy: były krzyki, kopnięcia i uderzenia

Emil Riisberg

04/10/2017, 07:18 GMT+2

Atak kibiców na piłkarzy Legii w nocy po powrocie drużyny z przegranego meczu z Lechem 0:3 odbił się szerokim echem także w chorwackich mediach. Swoją wersję wydarzeń przedstawił dyrektor techniczny klubu Ivan Kepcija. - Wszyscy są zszokowani, że coś takiego miało miejsce - powiedział w rozmowie z gazetą "Jutarnji". Mistrz Polski zareagował na te słowa w środowe przedpołudnie.

Foto: Eurosport

Do zdarzenia miało dojść w nocy z niedzieli na poniedziałek po powrocie z Poznania, gdzie mistrzowie Polski nie dość, że przegrali aż 0:3, to na dodatek oddali mecz bez walki.
Grupa zagorzałych fanów zespołu niezadowolonych z wyników drużyny miała czekać na zawodników. Według mediów, miało dojść do przepychanek, a piłkarze byli szturchani czy nawet uderzani rękami. . Zaatakowano zawodników, a także członków sztabu szkoleniowego. Oszczędzony został jedynie trener Romeo Jozak.

"Nikt nie ucierpiał"

Chorwat w wypowiedzi dla tamtejszych mediów zaprzeczył, jakoby miał uciec z miejsca zajścia. A takie informacje się na Bałkanach pojawiały. Potwierdził to we wtorek w rozmowie z gazetą "Jutarnji" dyrektor techniczny. - Po pierwsze, muszę powiedzieć, że nikt nie uciekł, ani Jozak, ani żadna osoba ze sztabu - mówi Kepcija.
Dalej relacjonuje: - Do autokaru weszło kilka osób i od razu nam zakomunikowało, że to nie sprawa do nas, ale piłkarzy. Ci wyszli z pojazdu, zaczęła się rozmowa, przybyło jeszcze kilku fanów. I potem słychać było krzyki, kopnięcia i uderzenia w ciało - ujawnił.
Według "Przeglądu Sportowego" na czele grupy, która weszła do autobusu, był "Staruch", przywódca kiboli Legii. Zdaniem oficjalnej strony internetowej klubu "szarpanina" trwała osiem minut. Aktualnie Legia dalej "wnikliwie analizuje wszystkie fakty związane z incydentem i na podstawie wyciągniętych wniosków podejmie wszelkie możliwe działania". Zajście wciąż nie zostało - jak dotąd - zgłoszone na policję.

Klub występuje o sprostowanie

-Wszyscy są zszokowani, że coś takiego miało miejsce. Oczywiście, to nie jest miła sytuacja, ale nikt nie został zraniony. Kibice mają własny sposób budzenia zespołu. Faktem jest, że wyniki są poniżej oczekiwań, a Legia jest wielkim klubem. Ale to nie Jozak, ani żaden magik nie zmieni sytuacji w jedną noc. Takie rzeczy się nie zdarzają - zakończył Kepcija.
W środowe przedpołudnie rzeczniczka prasowa Legii Izabela Kruk skomentowała dla sport.tvn24.pl te słowa. - Dyrektora Ivana Kepciji nie było na miejscu w momencie zdarzenia z niedzieli na poniedziałek. Chorwackie media podały nieprawdziwe informacje, występujemy o ich sprostowanie - oświadczyła.
Autor: lukl, twis / Źródło: sport.tvn24.pl jutarnji.hr
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama