Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Daniele De Santis nie żyje. Włoskie media przedstawiają nowe wątki w sprawie śmierci sędziego i jego partnerki

Emil Riisberg

23/09/2020, 09:28 GMT+2

Włochy wstrząśnięte śmiercią sędziego piłkarskiego Daniele De Santisa i jego partnerki Eleonory Manty. Tamtejsze media przedstawiają nowe fakty w sprawie zabójstwa 33-latka i 30-latki. Znacznie więcej jest jednak pytań. "Trwa polowanie na zabójcę" - komentują.

Foto: Eurosport

Do podwójnego morderstwa włoskiej pary doszło w poniedziałek wieczorem niedaleko dworca centralnego w Lecce, w apartamentowcu, w którym mieszkał De Santis. Obie ofiary doznały licznych ran kłutych. Według wstępnych ustaleń śledczych zadał je ten sam mężczyzna. Jedno z ciał znaleziono na schodach kompleksu, drugie było wewnątrz mieszkania.
Jeszcze tego samego dnia na miejscu zjawił się prokurator. Policja prowadzi postępowanie zmierzające do wykrycia sprawcy.
- Jestem zszokowany tą tragedią. Na razie wiemy bardzo niewiele o całej sprawie - skomentował w poniedziałek Marcello Nicchi, szef włoskich arbitrów.

"Bardzo normalna para"

Tamtejsze media zastanawiają się, co mogło być motywem zbrodni, zwłaszcza że "nikt nigdy nie pomyślałby, że para ta mogłaby stać się celem prześladowców lub przestępców. Albo szaleńca".
"On dobry, profesjonalny i pełen pasji sędzia piłkarski, o którym wszyscy mówią, że zrobiłby błyskotliwą karierę. Ona ładna, błyskotliwa, pracowita. Kochali się, chcieli zamieszkać razem. Nie mieli wrogów. Daniele i Eleonora byli uważani za normalną parę, a nawet bardzo normalną" - czytamy w "Corriere della Sera".
"Ktoś wysunął hipotezę, że mogło to być rozliczenie z sędzią za jakiś przekręt w meczu, ale szczerze mówiąc, masakra przeprowadzona z taką przemocą i złością, która dotknęła również dziewczyny sędziego, wydaje się zbyt okrutna jak na sfałszowany mecz lub nieprzestrzeganie umowy" - twierdzą dziennikarze.

"To może być imię zabójcy"

Według pierwszych doniesień w mieszkaniu było słychać krzyki, a już na schodach wywiązała się kłótnia, która według dziennika "La Repubblica" trwała pół godziny. "Ofiary i morderca prawdopodobnie weszli razem do mieszkania na drugim piętrze i tutaj, po zaciekłej kłótni, krzykach całej trójki i tłuczonym szkle, morderca zabił najpierw Eleonorę, a potem Daniele" - dodaje gazeta.



Wszystko wskazuje na to, że para znała wcześniej zabójcę. Według jednego z sąsiadów, tuż przed ciosem Eleonora wykrzyczała: "Andrea, nie!" Włoscy dziennikarze mają dwie teorie. "To może być imię zabójcy, ale równie dobrze imię jednego ze świadków, którzy widzieli, jak morderca ucieka" - zastanawia się "Corriere della Sera".
Śledczy szukają sprawcy. Okazuje się, że zostawił on wiele śladów. "Podeszwy na plamach krwi, przede wszystkim na schodach oraz w holu wejściowym budynku przy via Montello" - donosi "La Repubblica".
Według zeznań jednego ze świadków, "był młodym mężczyzną i na ramieniu miał żółty plecak".
"Imię i przedmiot. Na razie są to jedyne dwa konkretne elementy, które mogą pomóc zdemaskować zabójcę" - podsumowuje "Corriere".



Lada dzień miał prowadzić mecz

De Santis prowadził spotkania Serie C (trzeciej klasy rozgrywkowej we Włoszech), w 2017 roku jako arbiter techniczny był też zaangażowany w mecz Serie B.
W sumie w karierze poprowadził 130 oficjalnych spotkań. 23 września miał pełnić rolę arbitra technicznego w spotkaniu pierwszej rundy Pucharu Włoch między Monopoli i Modeną.
Autor: lukl/twis / Źródło: eurosport.pl, corriere.it, repubblica.it
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama