Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Charleroi - Lech. Belgijska prasa przed meczem - eliminacje Ligi Europy

Emil Riisberg

30/09/2020, 12:14 GMT+2

Przed czwartkowym, decydującym o awansie do Ligi Europy, meczem Royal Charleroi z Lechem Poznań nastroje u gospodarzy nie są najlepsze. Belgijskie media są niezadowolone z tego, że ich zespół musiał grać ligowy mecz w niedzielę, a Kolejorz odpoczywał.

Foto: Eurosport

Belgię, tak jak Polskę, w ostatniej fazie kwalifikacji do Ligi Europy reprezentują dwa kluby. O ile Lech i Legia (zagra w czwartek na Łazienkowskiej z azerskim Karabachem Agdam) dostały zgodę od władz ekstraklasy na przełożenie meczów w ostatni weekend - odpowiednio z Pogonią Szczecin i Śląskiem Wrocław, o tyle w Belgii na takie rozwiązanie tamtejsza liga się nie zgodziła.

"Napięty kalendarz"

"Dlaczego Charleroi i Standard Liege rozegrali w ten weekend mecze ligowe, podczas gdy Lech Poznań i Fehervar, przeciwnicy Zebr i Czerwonych, odpoczywali?" - pyta retorycznie dziennik "La Derniere Heure". I od razu odpowiada: dlatego, że tak zadecydowały władze ligi ze względu na bardzo napięty kalendarz rozgrywek.
"Tym gorzej dla naszych klubów z Walonii, które z tego względu będą mniej świeże niż ich polscy i węgierscy rywale. W tych dwóch ligach rzeczywiście obowiązuje zasada odpoczynku przed ważnym meczem w europejskich pucharach. To dobra wiadomość zwłaszcza dla Lecha, który w ten weekend miał grać z Pogonią Szczecin, klubem, w którym w ostatnich dniach wykryto 30 nowych zakażeń koronawirusem" - przypomniał "La Derniere Heure". Spotkanie w Poznaniu z wyżej wymienionego powodu i tak nie doszłoby do skutku.

Dziennik przypomina, że rok temu inna belgijska drużyna mogła przełożyć swoje ligowe spotkanie, by mieć więcej sił na rewanż z LASK Linz w fazie play off Ligi Mistrzów. Potem w Austrii wszyscy mieli pretensje do władz ligi, że nie pomogła klubowi i w efekcie to Belgowie awansowali do fazy grupowej.
Z kolei dziennik "Le Soir" niepokoi się, czy w czwartek przeciwko poznaniakom będzie mógł wystąpić Steeven Willems, kontuzjowany w miniony czwartek w meczu trzeciej rundy kwalifikacji z Partizanem Belgrad. Zespół z Belgii wygrał go 2:1 po dogrywce. Francuski obrońca nie zagrał w niedzielę w wyjazdowym spotkaniu ekstraklasy belgijskiej z zamykającym tabelę Mouscron (1:1). Były to pierwsze w tym sezonie punkty stracone przez Charleroi po serii sześciu zwycięstw.




"Jego nieobecność pokazała, jak ważny jest dla drużyny" - podkreślił "Le Soir", dodając, że "jest jednak nadzieja na występ Willemsa w niezwykle ważnym barażu z Lechem".

"Belgijskie Atletico"

Po siedmiu kolejkach Charleroi prowadzi w tabeli Jupiler League, wyprzedzając o cztery punkty Club Brugge oraz Beerschot. Przeciwnik Kolejorza stracił dotychczas tylko trzy gole, a zdobył 13. Defensywny, uważny styl gry sprawił, że zespół jest porównywany do Atletico Madryt.

- My belgijskim Atletico? No, brzmi nieźle - zauważył 36-letni pomocnik Guillaume Gillet. 22-krotny reprezentant Belgii po zagranicznych wojażach, a grał m.in. Bastii, Olympiakosie Pireus, FC Nantes i ostatnio RC Lens, zakotwiczył w Charleroi.
Belgijska drużyna przystąpiła do kwalifikacji LE od trzeciej rundy, a Lech ma za sobą już trzy spotkania, w których nie stracił gola. W minioną środę pokonał na Cyprze Apollon Limassol 5:0.

Mecz decydujący o awansie do fazy grupowej Ligi Europy odbędzie się w czwartek w Charleroi o 19. Godzinę później swój mecz z Karabachem rozpocznie Legia.
Autor: lukl / Źródło: eurosport.pl, PAP
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama