Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Broendby Kopenhaga - Lechia Gdańsk: wynik meczu - Eliminacje Ligi Europy

Emil Riisberg

01/08/2019, 20:03 GMT+2

To nie była długa przygoda z pucharami. Lechia Gdańsk przegrała po dogrywce wyjazdowy mecz z Broendby 1:4 i na drugiej rundzie zakończyła udział w eliminacjach Ligi Europy. Jednego z goli dla duńskiej drużyny strzelił Kamil Wilczek.

Foto: Eurosport

Piłkarze z Pomorza, z racji zdobycia Pucharu Polski, w pierwszej rundzie mieli wolny los. Czasu na przygotowania było zatem sporo, ale fortuna im nie sprzyjała - trafili na jednego z najtrudniejszych rywali.
Po wylosowaniu Broendby trudno było o optymizm, tymczasem w pierwszym meczu gdańszczanie pokazali się z dobrej strony. Notorycznie rozgoryczonemu wynikami w pucharach polskiemu kibicowi dali powiew świeżości. Na własnym boisku drużyna Stokowca była zdecydowanie lepsza. Mogła i powinna wygrać wyżej, a wynik 2:1 przyjęto w Gdańsku z optymizmem, ale też sporym niedosytem. Trudno się dziwić, gdyby nie zawiodła skuteczność, ten dwumecz mógł zostać rozstrzygnięty tydzień wcześniej.
Rewanżowi z Duńczykami w Lechii podporządkowane było wszystko. Na dalszy plan zszedł nawet weekendowy mecz ekstraklasy z Wisłą Kraków (0:0), w którym zagrali zmiennicy. Galowy garnitur gdańszczan miał być gotowy na czwartek.

Arajuuri przypomniał o sobie

I był. Stokowiec rzucił do boju wszystko, co miał najlepsze, ale mecz w Danii zaczął się w sposób najgorszy z możliwych. Nie minął kwadrans, a Broendby mogło zapomnieć o stratach z pierwszego spotkania. Stracony gol bolał Lechię tym bardziej, że został strzelony po rzucie rożnym, kiedy w teorii najłatwiej się broni. Co więcej, do siatki trafił Paulus Arajuuri, którego część z graczy biało-zielonych pamięta z występów w Lechu Poznań.
Zaliczka z Polski była już tylko wspomnieniem, ale to gościom nie podcięło skrzydeł. Ba, na grę Lechii znów - przynajmniej fragmentami - patrzyło się z przyjemnością. Szczególnie dużo wiatru na lewej stronie robili Filip Mladenović i Żarko Udovicić. I to właśnie akcja Serbów mogła przynieść wyrównanie. Nie przyniosła, bo w idealnej sytuacji pomylił się Lukas Haraslin. Chwilę później zamiast remisu mogło zrobić się 2:0. Znów po rogu strzelał Arajuuri, a w poprzeczkę huknął Simon Hedlung. Jak na tak wczesną fazę europejskich pucharów, ten mecz oglądało się naprawdę dobrze.

Paixao odpowiedział Wilczkowi

Po 45 minutach Lechia przegrywała, ale o spuszczaniu głów nie było mowy. Momentalnie po zmianie stron przed szansą stanął Flavio Paixao, a znów zabrakło najważniejszego - wykończenia. I tym razem nieskuteczność się już zemściła. Kilka minut później piłkarze Broendby rozegrali jak po sznurku, a wszystko potężnym strzałem zakończył Kamil Wilczek. Duńczycy byli już o krok, już witali się z gąską, tym bardziej, że od tego momentu to oni rządzili.
Wydawało się, że Broendby zmierza po kolejne trafienia, a nagle stadion został wprowadzony w konsternację. Na lewej stronie dryblingiem błysnął Mladenović, dokładnie dośrodkował Sławomir Peszko i z trafienia cieszył się Paixao. Wszystko zaczęło się od początku, potrzebna była dogrywka.

Szybkie rozstrzygnięcie

Dodatkowy czas zaczął się dla polskiej ekipy fatalnie. Już po trzech minutach do bramki Dusana Kuciaka trafił Jesper Lindstroem. Jak się okazało, był to cios decydujący. Stokowiec próbował się ratować wprowadzeniem Artura Sobiech i Rafała Wolskiego, ale po raz kolejny nie udało się trafić do siatki.
Tuż przed ostatnim gwizdkiem Lechię dobił Lindstroem, strzelając swojego drugiego gola.
Lechia żegna się z Europą. Następnym rywalem Broendby będzie portugalska Braga, którą prowadzi dobrze znany w Polsce były trener Legii Ricardo Sa Pinto.
Broendby - Lechia 4:1
Bramki: Arajuuri (15'), Wilczek (53'), Lindstroem (94', 118') - Paixao (67')
Broendby: Marvin Schwabe – Kevin Mensah, Hjortur Hermannsson, Paulus Arajuuri, Anthony Jung – Josip Radosevic, Dominik Kaiser, Lasse Vigen Christensen (78. Tobias Boerkeeiet) – Simon Hedlund (90. Jesper Lindstroem), Kamil Wilczek, Simon Tibbling (70. Mikael Uhre).
Lechia: Dusan Kuciak – Karol Fila, Michał Nalepa, Błażej Augustyn, Filip Mladenovic – Lukas Haraslin (97. Rafał Wolski), Daniel Łukasik (57. Maciej Gajos), Tomasz Makowski, Patryk Lipski, Żarko Udovicic (57. Sławomir Peszko) – Flavio Paixao (97. Artur Sobiech).
Autor: pqv / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama