Belgijski piłkarz Wolfsburga Junior Malanda nie żyje

Do tragicznego wypadku doszło w sobotę w północno-środkowych Niemczech w okolicy Porta Westfalica. Samochód, którym na tylnym siedzeniu podróżował Malanda, wypadł z drogi i uderzył w drzewo. Jak opisuje to "Bild", siła uderzenia wyrzuciła belgijskiego piłkarza z samochodu. Poniósł śmierć na miejscu.

W momencie wypadku warunki atmosferyczne były fatalne - rzęsiście padało, a podmuchy wiatru dochodziły do 100 km/h. Według policji przyczyną wypadku była niedostosowana do niekorzystnych warunków prędkość pojazdu.

- Rano rozmawiasz z przyjacielem, a potem słyszysz taką wiadomość. Za wcześnie go straciliśmy. Zawsze będziesz z nami, spoczywaj w pokoju - napisał na Twitterze jego rodak i kolega z drużyny Kevin de Bruyne.

Ubolewanie wyraził także m.in. prezydent Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej (FIFA) Joseph Blatter. - Jestem w szoku po tragicznej śmierci Malandy. Futbol stracił wielki talent. Składam kondolencje całej jego rodzinie - napisał Szwajcar.

Podobne wiadomości opublikowali m.in. selekcjoner reprezentacji Belgii Marc Wilmots, a także jego rodacy, reprezentanci kraju Thibaut Courtois, Eden Hazard czy Romelu Lukaku.

Władze Wolfsburga odwołały zaplanowany na sobotni wieczór wylot na zgrupowanie do RPA. W niedzielę zapadanie decyzja, czy obóz zostanie odłożony w czasie, czy też niemiecki klub zupełnie z niego zrezygnuje.

Bernard Malanda-Adje w rundzie jesiennej zagrał w dziesięciu meczach zajmującej drugie miejsce w Bundeslidze ekipy. Pomocnik Wolfsburga zaliczył dwie asysty.

Malanda był obiecującym defensywnym pomocnikiem. Grał w prawie każdej grupie wiekowej młodzieżowych reprezentacji Belgii, w zespole do lat 21 zaliczył 15 spotkań, w których zdobył dwie bramki.

Autor: kris / Źródło: sport.tvn24.pl