Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Bayern Monachium - Union Berlin: wynik meczu i relacja - Bundesliga - piłka nożna

Emil Riisberg

10/04/2021, 15:31 GMT+2

Wygrać i zapomnieć - taki był plan Bayernu Monachium na sobotnie spotkanie z Unionem Berlin w Bundeslidze. Nie udało się, piekielnie osłabieni mistrzowie Niemiec zremisowali na własnym boisku 1:1 i stracili nieco z przewagi w tabeli. Teraz pozostaje im skupić się wyłącznie na starciu z PSG w Lidze Mistrzów.

Foto: Eurosport

Robert Lewandowski, Alphonso Davies, Serge Gnabry, Leon Goretzka, Lucas Hernandez, Niklas Suele, Corentin Tolisso, Douglas Costa. Nie, nie są to nazwiska piłkarzy z podstawowego składu monachijczyków na sobotni mecz. To lista, choć i tak niepełna, zawodników, z których z różnych powodów Hansi Flick skorzystać nie mógł.
Skład Bayernu posypał się w najważniejszym momencie sezonu, dlatego przeciwko Unionowi szansę musieli dostać tacy gracze jak zupełnie nieopierzony Thiago Dantas w środku pola czy występujący na co dzień w trzecioligowych rezerwach boczny obrońca Josip Stanisić. Akurat w przypadku tego drugiego to świadoma decyzja szkoleniowca, który dał odpocząć Benjaminowi Pavardowi. I był to wybór uzasadniony. Przecież FCB miał w Bundeslidze siedem punktów przewagi nad Lipskiem, a już we wtorek w Lidze Mistrzów zagra w Paryżu z PSG i spróbuje odrobić straty z własnego boiska (2:3).

Coman z bólem

Na Allianz Arenie można była zatem spodziewać się nieco chaosu. I tak też było, choć rozczarowywał głównie Union, który jakby nie dostrzegł problemów rywali i bardzo głęboko się cofnął. Bayern z zaproszenia do ataku chętnie korzystał, ale brak gwiazd był mocno widoczny. Dogodnych okazji było jak na lekarstwo.
Serca fanów monachijczyków mocniej zabiły po pół godzinie gry, choć wcale nie chodziło o zdobytą bramkę. Bez kontaktu z rywalem za kolano złapał się Kingsley Coman. Wyglądało to źle. Francuz dokończył pierwszą połowę, ale na drugą już nie wyszedł.

Zadali po jednym ciosie

A co odnośnie wydarzeń boiskowych? Niewiele ciekawego. Bayern przeważał, ale poza licznymi rzutami rożnymi nie potrafił kreować poważnego zagrożenia.
Z biegiem czasu monachijczycy byli coraz bliżej szczęścia. Szczególnie aktywny był Leroy Sane, który zameldował się na boisku po przerwie.
W końcu się udało. Gospodarze mieli rzut wolny, a w polu karnym zapanowało potworne zamieszanie. A jak zamieszanie, to królem mógł być tylko Thomas Mueller. Niemiec, jak to on, znalazł sposób, by dopaść do odbitej piłki i dograć do Jamala Musiali. 18-latek wiedział, co z tym zrobić. Zwiódł trzech obrońców i z bliska trafił do siatki. Union został wreszcie ukarany za minimalizm, za granie na 0:0.
Wydawało się, że na jednym golu się skończy, że Bayern będzie miał, co chciał. Ale Union miał inne plany. W samej końcówce goście wyrównali w sposób bardzo prosty. Wrzut z autu, dogranie wzdłuż bramki, a tam idealnie nogę dostawił Marcus Ingvarsten.
Bayern stracił punkty, ale w Monachium nikt z tego tragedii robić nie będzie. Teraz liczy się tylko jeden mecz - ten wtorkowy przeciwko PSG.
Wobec zwycięstwa Lipska (4:1 z Werderem) przewaga Bawarczyków w tabeli stopniała do pięciu punktów.
Bayern - Union 1:1 (0:0)
Bramka: Musiala (68') - Ingvartsen (85')
Pozostałe mecze 28. kolejki Bundesligi:
Arminia - Freiburg 1:0
Eintracht - Wolfsburg 4:3
Hertha - Moenchengladbach 2:2
Werder - Lipsk 1:4
Stuttgart - Borussia (18.30)
Schalke - Augsburg (niedziela)
Koeln - Mainz (niedziela)
Hoffenheim - Bayer (poniedziałek)
Autor: pqv/twis / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama