Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Andrij Szewczenko może zostać selekcjonerem reprezentacji Polski. Jakim jest trenerem? Sylwetka - kariera i sukcesy

Emil Riisberg

28/01/2022, 05:11 GMT+1

Na efekty pracy każe czekać, a wygrywać trzeba tu i teraz. Andrij Szewczenko ma za chwilę dostać misję prowadzenia polskich piłkarzy. Selekcjonerski fach poznał, nawet z sukcesami, choć bardziej zawdzięczał je włoskim asystentom niż swoim trenerskim talentom. - Wybór Szewczenki na krótko przed barażami o mundial nie jest najlepszy dla Polski - przestrzega w rozmowie z eurosport.pl ukraiński

Foto: Eurosport

Nazwisko następcy Paulo Sousy, który w grudniu porzucił naszą kadrę na rzecz lukratywnej oferty brazylijskiego klubu Flamengo, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Cezary Kulesza ogłosi 31 stycznia. Ma nim być ponoć 45-letni Szewczenko, a nie Adam Nawałka, którego powrót zdążyli ogłosić polscy dziennikarze.
Jedna z medialnych teorii głosi, że Kulesza chciałby mieć "swojego" selekcjonera, a Nawałka kojarzony jest z rządami Zbigniewa Bońka, poprzedniego szefa PZPN. Kulesza ceni warsztat Szewczenki, którego ponoć miał okazję poznać już 2015 roku podczas finału Ligi Europy w Warszawie.

Misja mundial

"Szewczenko zgodził się poprowadzić polską kadrę" - napisał kilka dni temu ukraiński portal unian.ua, powołując się na informację kanału "vZbirna" na Telegramie, który prowadzi były rzecznik prasowy Szewczenki. Ukrainiec miał osiągnąć porozumienie w sprawie kontraktu z PZPN, opiewającego na 2,5 mln euro rocznie, z czego część sowitej pensji wzięliby na swoje barki sponsorzy. Dla porównania Sousa zagwarantował sobie około 850 tysięcy euro.
PZPN konsekwentnie milczy. Nie udziela informacji, tłumacząc, że w toczonych negocjacjach niezbędny jest spokój.
Nowego trenera Biało-Czerwonych czeka trudne zadanie już na starcie. 24 marca reprezentacja zagra na wyjeździe półfinałowy mecz barażowy z Rosją o awans do mistrzostw świata. Jeśli zwycięży, decydującym rywalem będzie lepszy z pary Szwecja - Czechy (finałowe spotkanie barażowe odbędzie się na Stadionie Śląskim w Chorzowie).
Margines błędu jest niewielki, a oczekiwania ogromne.
Do tej pory Szewczenko przez pięć lat pracował jako selekcjoner kadry swojego kraju. Ostatnio zanotował nieudany epizod w Serie A, gdzie nie wydźwignął z kryzysu Genoi.
Do Włoch wrócił w nowej roli. Przez lata zachwycał tam jako zawodnik Milanu. Na tyle, że w 2004 roku został laureatem Złotej Piłki. Ma również w kolekcji między innymi puchar Ligi Mistrzów. Z drużyną narodową dotarł do ćwierćfinału mistrzostw świata w roku 2006.
Piłkarzem był wielkim. A jakim jest trenerem?

"Budował krok po kroku, unikając z czasem błędów"

- Wybór Szewczenki na krótko przed barażami nie jest najlepszy dla Polski. On potrzebuje czasu. Gdy objął naszą reprezentację zaraz po mistrzostwach Europy w 2016 roku, najpierw przegrał kwalifikacje rosyjskiego mundialu, a dopiero w kolejnym cyklu eliminacji awansował na Euro 2020. Budował zespół krok po kroku, unikając z czasem błędów - mówi w rozmowie z eurosport.pl Tiszczenko.
Na turnieju we Francji ekipa Nawałki otarła się o półfinał, a Ukraińcy prowadzeni przez Mychajłę Fomenko (Szewczenko był jego asystentem) najedli się wstydu. Źle działo się nie tylko na boisku, ale też poza nim. Dlatego Szewczenko, jak już na dobre wyszedł z cienia, musiał uzdrowić także atmosferę w zespole.
Tiszczenko opowiada, że Szewczenko najpierw wyznawał filozofię ataku, którą podzielał również jego asystent Raul Riancho. Po odejściu Hiszpana Szewczenko postawił na styl zorientowany na wynik. Ważną rolę odegrał w tym włoski analityk Andrea Maldera.
- Na Ukrainie nie było piłkarzy klasy Roberta Lewandowskiego, więc Szewczenko cieszył się autorytetem w drużynie. Miał także poparcie kibiców i mediów. Jako trener nie jest przyzwyczajony do pracy pod presją, dlatego uważam, że przygotowanie polskich graczy do meczu w Moskwie, gdy nie ma wiele czasu, będzie bardzo trudne - uważa dziennikarz Gazeta.ua.

Straszyli wielkich

Szewczenko z rodakami nie pojechał na rosyjski mundial w roku 2018. Ukrainę w grupie eliminacyjnej wyprzedziła Islandia i Chorwacja (awansowała po barażu). Kwalifikacje do Euro 2020 były już popisem naszych wschodnich sąsiadów. Ukraina zostawiła za plecami Portugalię i Serbię, ogrywając obu rywali, drugiego aż 5:0.
Ekipa Szewczenki była groźna dla każdego. Pokonała też Hiszpanię (w Lidze Narodów) czy zremisowała z Francją (kwalifikacje MŚ 2022), choć mistrzowie świata kilka miesięcy wcześniej dali Ukraińcom surową lekcję futbolu. Wygrali w sparingu 7:1.
Z występem na przełożonych o rok z powodu pandemii COVID-19 mistrzostwach Europy wiązano na Ukrainie spore nadzieje. Ćwierćfinał należy uznać za sukces, choć kwestionowano styl gry zespołu. Do wyjścia z grupy wystarczyła jedna wygrana, wcale nie bezdyskusyjna, nad debiutującą w imprezie Macedonią Północną. W 1/8 finału przyszło zwycięstwo ze Szwecją, potem bolesna porażka z Anglią. 0:4 nie pozostawiało żadnych wątpliwości.
To był ostatni, 52. mecz Ukrainy pod wodzą Szewczenki. Jego bilans to 25 wygranych, 13 remisów i 14 porażek (bramki 71:62).
- Szewczenko wciąż jest młodym trenerem. Ma reputację świetnego piłkarza, ale podobnej w pracy szkoleniowej jeszcze nie. Przez ostatnie pięć lat zebrał sporo doświadczeń, zrobił postępy. Na jego pracę duży wpływ mają asystenci Maldera i Mauro Tassotti, których poznał w Milanie. Pierwszy odpowiada za taktykę i analizy, drugi za szczelność defensywy zespołu. Sam Szewczenko tworzy dobrą atmosferę w szatni - charakteryzuje Tiszczenko.
Dziennikarz dodaje, że bazowym ustawieniem Szewczenki było 1-4-3-3. - W ostatnich eliminacjach do mundialu korzystał też z taktyki 1-3-4-3. Ukraina nie przegrała w Paryżu z Francją, ale nie potrafiła pokonać u siebie Kazachstanu i Finlandii. Na trzech obrońców postawił również przeciwko Szwecji i Anglii na Euro 2020. Liderami jego kadry byli pomocnicy Rusłan Malinowski z Atalanty i Ołeksandr Zinczenko, gracz Manchesteru City. Ważną rolę odgrywał też Taras Stepanenko. Bez pomocnika Szachtara Donieck obrona miała poważne problemy - mówi Tiszczenko.
Tak było na boisku. Poza nim nie brakuje głosów, że Tassotti, a zwłaszcza Maldera byli głównymi architektami sukcesów Ukrainy. A gdy tego drugiego zabrakło w Genoi, skończyło się katastrofą.

Konflikt z prezesem i sensacyjny wybór

Po Euro Szewczence wygasła umowa z krajową federacją. Nowej nie było.
- Pisano, że Szewczenko odszedł z powodu konfliktu z szefem związku Andrijem Pawełko. Obaj byli blisko, ale potem stracili do siebie zaufanie. Szewczenko dużo też zarabiał. Pensja kosztowała federację ponad dwa miliony euro plus wypłaty dla asystentów - tłumaczy Tiszczenko.
I dodaje: - Związek uznał więc, że drużyna potrzebuje nowego trenera i nowych pomysłów, przeczuwając, że Szewczenko nie jest w stanie dłużej gwarantować dobrych wyników.
Szewczenkę na stanowisku zastąpił Ołeksandr Petrakow, pracujący poprzednio z kadrami młodzieżowymi. Faworytem prezesa Pawełki był jednak Serhij Rebrow, który nie zdołał anulować kontraktu z klubem Al-Ain ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Szewczenko chciał spróbować swoich sił w klubowym futbolu. W listopadzie podjął się próby ratowania Genoi, która zmienia trenerów jak rękawiczki. Panuje tam permanentny chaos.
Tiszczenko: - Jego zatrudnienie w Genui odebrano w kraju jako sensację. Uważano, że powinien spróbować sił w silniejszym klubie.
- Szewczenko był odważnym wyborem nowego właściciela, ale niekoniecznie odpowiednim, biorąc pod uwagę okoliczności. Zatrudniono bowiem szkoleniowca z doświadczeniem pracy z reprezentacją - mówi eurosport.pl Alessio Semino z serwisu buoncalcioatutti.it.
Okoliczności faktycznie nie sprzyjały Ukraińcowi, który 15 stycznia został zwolniony. Przepracował raptem dwa miesiące. W tym czasie wygrał jeden mecz na 11, do tego w Pucharze Włoch ze słabiutką Salernitaną.

Nie jest żywiołowy jak Klopp

Genoa w trakcie krótkiej kadencji Szewczenki na dobre ugrzęzła w strefie spadkowej Serie A.
Semino tłumaczy, że zespół był przetrzebiony kontuzjami, w tym kluczowych zawodników. Do tego doszedł wybitnie niekorzystny terminarz spotkań, między innymi Romą, Milanem, Juventusem, Lazio i Atalantą. Same uznane marki. Tylko tej ostatniej udało się wyszarpać punkt po bezbramkowym remisie.
Nadziei na poprawę z Szewczenką u steru nie widział dyrektor generalny klubu, zatrudniony w grudniu, Johannes Spors. Panowie nie dogadywali się, przede wszystkim w sprawie transferów, których domagał się Ukrainiec.
Według Semino Szewczenko nie zamknął sobie bezpowrotnie drzwi do Serie A. Jego marzeniem jest zresztą powrót do Milanu, co kilka miesięcy temu przyznał publicznie.
- Zadanie ratowania Genoi było bardzo trudne, choć wydawało się, że w meczach ze słabszymi rywalami, jak z Sampdorią i Spezią, zabrakło mu odwagi. Oczywiście same wyniki pokazują, że pobyt w tym klubie był porażką, ale z drugiej strony nie wiemy, czego Szewczenko dokonałby, gdyby dostał zawodników, o których prosił i przepracował z zespołem okres przygotowawczy - twierdzi dziennikarz buoncalcioatutti.it.
Semino opisuje Szewczenkę jako spokojnego i uważnego trenera. - Nie ulega emocjom podobnie jak wtedy, gdy był piłkarzem. Nie jest tak żywiołowy jak na przykład Juergen Klopp. Woli obserwować, nie krzycząc zbytnio na swoich graczy. W szatni zaprowadza spokój, choć w Genoi to nie wystarczyło - dodaje.

Polityka w tle

Ewentualna praca z reprezentacją Polski będzie zatem dla Szewczenki okazją do zmazania plamy i powrotem do selekcjonerskiego fachu, który zdążył dobrze poznać.
Intrygująco, nie tylko dla kibiców, zapowiadałby się również debiut Szewczenki przypadający w Moskwie. Chodzi bowiem o napięte od lat stosunki rosyjsko-ukraińskie, które znów wymykają się spod kontroli i grożą kolejnym poważnym konfliktem zbrojnym.
Dlatego można zakładać, że 24 marca pewnie nie tylko Polacy ściskać będą kciuki za sukces Lewandowskiego i spółki.
Ale o jednym trzeba pamiętać: póki nic oficjalnie u prezesa Kuleszy nie ogłoszono, to Szewczenko pewny angażu być nie może. Zwłaszcza że wciąż nie rozwiązał obowiązującej umowy z Genoą, a według najświeższych doniesień ukraińskich mediów sprawa idzie jak po grudzie. Dlatego to nic, że Szewczenko jest faworytem w wyścigu do fotela zwolnionego przez Sousę. Niedawno pewniakiem wydawał się być Nawałka. To nie wszystko. Do gry ponoć wszedł ten trzeci - Claudio Ranieri.
Autor: Krzysztof Zaborowski / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama