Andora - Polska: wynik i relacja z meczu - Eliminacje MŚ w piłce nożnej 2022

Przed ostatnią kolejką eliminacji Polacy mają 20 punktów na koncie i o pięć wyprzedzają trzecią w tabeli Albanię. Zespół z Bałkanów w piątek uległ na wyjedzie Anglii 0:5.

Na Estadi Nacional trener Paulo Sousa wystawił najmocniejszy możliwy skład. Pierwszy raz od marcowego meczu z Andorą w Warszawie podstawowy duet napastników Biało-Czerwonych stworzyli Robert Lewandowski i Arkadiusz Milik. Napastnik Olympique Marsylia przed mistrzostwami Europy doznał kontuzji i długo czekał na swoją szansę. Wykorzystał ją, strzelając gola Andorze.

W piątek przemeblowana była też linia obrony Polaków. Ze względu na nadmiar żółtych kartek nie mogli zagrać Jan Bednarek i Tymoteusz Puchacz. W trójce stoperów pojawił się Maciej Rybus, a od pierwszych minut na lewym wahadle zagrał Przemysław Frankowski.

W wyjściowym składzie zabrakło miejsca dla powołanego po raz pierwszy do reprezentacji Matty'ego Casha, który niedawno otrzymał polskie obywatelstwo. Obrońca Aston Villi ostatecznie pojawił się na boisku w 63. minucie.

Polacy byli zdecydowanym faworytem w meczu z dużo niżej notowanym rywalem. Andora potrafiła kilka razy postawić się w tych eliminacjach, grała przed własną publicznością i na sztucznej murawie, ale nikt z Biało-Czerwonych nie brał pod uwagę straty punktów z tym zespołem.

Początek meczu był niezwykły. Już w dziesiątej sekundzie spotkania Ricard Fernandez celowo uderzył łokciem w twarz Kamila Glika i chwilę później sędzia pokazał mu czerwoną kartkę. To był cios wymierzony tak naprawdę w drużynę Andory.

Goście nie zdążyli jeszcze się otrząsnąć po tej sytuacji, a już przegrywali 0:2. W 5. minucie swojego siódmego gola w tych eliminacjach strzelił Lewandowski, po podaniu Kamila Jóźwiaka. To było także 73. trafienie w kadrze kapitana naszej reprezentacji.

Sześć minut później dośrodkowywał Frankowski, a piłkę do siatki skierował Jóźwiak. Początek spotkania był perfekcyjny. Polacy grali szybko, zdecydowanie, kombinacyjnie i raz za razem dochodzili do kolejnych okazji. Bez powodzenia strzelali kolejno Mateusz Klich, Lewandowski, Piotr Zieliński i Milik.

Z czasem osłabł poziom koncentracji, a tempo gry spadło. W 45. minucie zupełnie niespodziewanie goście strzelili gola honorowego. Joan Cervos zaskoczył polską obronę mocnym wbiciem piłki w pole karne po rzucie wolnym. Futbolówka minęła wszystkich zawodników i lekko trącona przez Marca Valesa wpadła do bramki.

Poirytowani podopieczni Sousy ruszyli do przodu i jeszcze przed przerwą gola strzelił Milik po podaniu Lewandowskiego.

W drugiej połowie Polacy długo nie potrafili wbić kolejnej bramki. Wreszcie w 73. minucie trafił głową Lewandowski po dośrodkowaniu Zielińskiego z rzutu rożnego. Do końca meczu więcej goli już nie padło.

W sobotę Polacy przylecą do Warszawy, by 15 listopada - na koniec eliminacji - zmierzyć się na PGE Narodowym z Węgrami.

Na mundial w Katarze awansują bezpośrednio zwycięzcy każdej z grup, a drugie zespoły zagrają w marcu w barażach. W grupie I pierwsza jest Anglia (23 pkt.). Polska ma 20 pkt., Albania - 15, Węgry - 14, Andora - 6, a San Marino pozostaje bez punktu.

Bramki: dla Andory - Marc Vales (45); dla Polski - Robert Lewandowski dwie (5, 73-głową), Kamil Jóźwiak (11), Arkadiusz Milik (45+2).

Żółte kartki: Marc Pujol, Jordi Alaez, Marcio Vieira - Mateusz Klich, Grzegorz Krychowiak.

Czerwona kartka: Andora - Ricard Fernandez Cucu (1-za faul).

Sędzia: John Beaton (Szkocja).

Andora: Iker Alvarez - Moises San Nicolas (84. Eric De Pablos), Max Llovera, Marc Vales (65. Christian Garcia), Albert Alavedra, Joan Cervos - Ludovic Clemente (65. Alex Martinez), Marcio Vieira, Marc Pujol (61. Albert Rosas), Jordi Alaez (84. Marc Garcia) - Ricard Fernandez Cucu.

Polska: Wojciech Szczęsny - Bartosz Bereszyński, Kamil Glik, Maciej Rybus - Kamil Jóźwiak, Grzegorz Krychowiak (64. Karol Linetty), Piotr Zieliński (86. Damian Szymański), Mateusz Klich (64. Krzysztof Piątek), Przemysław Frankowski (64. Matty Cash) - Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik (77. Karol Świderski).

Autor: dasz / Źródło: eurosport.pl