Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

600 goli Leo Messiego. Barcelona przypomniała pierwszego

Emil Riisberg

02/05/2019, 09:37 GMT+2

Podawał Ronaldinho, a on lewą nogą przelobował bramkarza Albacete - tak padł pierwszy gol Lionela Messiego dla Barcelony. Przy okazji jego 600. trafienia oficjalny profil klubu przypomniał w mediach społecznościowych wydarzenie z 1 maja 2005 roku.

Foto: Eurosport

To była 34. kolejka hiszpańskiej ekstraklasy, kończył się sezon 2004/2005. Na Camp Nou przyjechał słabeusz, 19. w tabeli Albacete.

Potrzebował trzech minut

Wszystko szło zgodnie z planem. Barcelona prowadziła 1:0, więc swojej szansy doczekał się niespełna 18-letni Argentyńczyk. W 88. minucie zastąpił strzelca gola, Kameruńczyka Samuela Eto'o. Do końcowego gwizdka brakowało niewiele, ale Messi i tak zdążył i trzy minuty po wejściu na boisko wprawił licznik goli w ruch.
A była to bramka wyjątkowej urody. W środku pola piłkę otrzymał Ronaldinho, który fantastycznie przerzucił obrońców. Tam był już argentyński nastolatek, który przelobował golkipera Raula Valbuenę. Radość była szalona. Już kilka sekund później Messi wisiał na plecach Brazylijczyka, który otworzył mu drogę do pierwszego gola.


To była cegiełka, którą nieopierzony napastnik dołożył do mistrzostwa Hiszpanii. I jeden z gwoździ do trumny Albacete, które z hukiem spadło z ligi. W tamtych rozgrywkach nastolatek zagrał siedem razy, dopiero uczył się wielkiej piłki, a Dumę Katalonii prowadzili wielcy tamtych lat - obok Ronaldinho i Eto'o chociażby Carles Puyol czy Deco.

Najwięcej w lidze hiszpańskiej

Od tamtych wydarzeń minęło dokładnie 14 lat i 599 goli Messiego. 600. bramkę pięciokrotny zdobywca Złotej Piłki wbił w środę. Jego jubileuszową ofiarą w półfinale Ligi Mistrzów okazał się Liverpool (3:0).
Co naturalne, 31-letni dziś piłkarz najczęściej, bo aż 417 razy, trafiał w rozgrywkach hiszpańskiej ekstraklasy. 112 trafień zanotował w Lidze Mistrzów, dokładnie 50 w Pucharze Hiszpanii, 13 w Superpucharze tego kraju, trzy dorzucił w Superpucharze Europy i pięć w Klubowych Mistrzostwach Świata.

"Sztylet wbity w serce"

W środowym meczu Messi trafił dwa razy - z akcji i rzutu wolnego - i znacząco przybliżył Barcelonę do finału LM. Nie mogą zatem dziwić zachwyty nad jego występem. Nad jego grą szczególnie rozpływają się angielskie media.
Dziennikarze serwisu internetowego "The Guardian" wszystkie zasługi za zwycięstwo przypisali właśnie jemu. Stwierdzili, że "nie ma już przymiotników", które mogą opisać klasę kapitana "Dumy Katalonii".

"Problem Liverpoolu polegał na tym, że Barcelona trzymała się planu A: znaleźć Messiego. Argentyńczyk był wszędzie i aż dziw bierze, że nie brał udziału w akcji, po której Suarez zdobył bramkę" - oceniono.

W relacji "The Sun" nazwano go "futbolowym bogiem", a chwilę później "małym diabłem".

"Niesamowity gol z rzutu wolnego był jak sztylet wbity w serce całego Liverpoolu. Ten wieczór zostanie zapamiętany jako wieczór Messiego - i bardzo słusznie" - napisano.
Autor: pqv/łup / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama