Igrzyska olimpijskie w Pekinie w Eurosporcie i Playerze

W sobotę Maliszewska przeżyła sportowy dramat. W ostatniej chwili została wycofana z eliminacji na jej koronnym dystansie 500 m, bo jej wynik testu znów okazał się pozytywny.

Z kolei następnego dnia pojawiła się na torze lodowym, gdzie trenowała. Jak poinformował Polski Związek Olimpijski, było to możliwe po negatywnym wyniku testu, który dostała zawodniczka.

PEKIN 2022. WSZYSTKO O IGRZYSKACH

Maliszewska: coś we mnie umarło

Maliszewska w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu po raz pierwszy zabrała głos w sprawie ostatnich wydarzeń.

"Jest mi tak cholernie ciężko odezwać się i cokolwiek powiedzieć... Daję znać, że żyję, choć uważam, że coś we mnie wczoraj umarło. Od ponad tygodnia żyję w strachu... a te wahania nastrojów, płacz, który pozbawia mnie tchu, sprawiają, ze nie tylko ludzie wokół mnie się o mnie martwią. Ale ja sama. Wiem, ze dużo osób nie rozumie tej sytuacji. Testy pozytywne, negatywne, testy bliskie wyjścia z izolacji, nagle testy pozytywne z wynikami, które kwalifikują mnie do leżenia w szpitalu pod respiratorem. Później znowu dobre wyniki i szansa na warunkowe zwolnienie. Później totalna klapa. Brak możliwości... nadzieja umarła" - napisała w mediach społecznościowych.

Testy, wniosek i koniec marzeń

Sytuacja 26-letniej zawodniczki Juvenii Białystok zmieniała się w ostatnich dniach wielokrotnie. Do Pekinu przyleciała 27 stycznia razem z główną częścią biało-czerwonej ekipy, trzy dni później uzyskała pozytywny wynik testu na koronawirusa.

W środę kolejny test Maliszewskiej dał wynik negatywny, co oznaczało, że - zgodnie z obowiązującymi przepisami - jeszcze jeden taki rezultat pozwoliłby jej wrócić do wioski olimpijskiej i przystąpić do rywalizacji sportowej w koronnej konkurencji.

Dzień później kolejne badanie dało wynik pozytywny, ale ponieważ stężenie wirusa było niewielkie, polska ekipa liczyła, że przy kolejnym negatywnym panel ekspertów medycznych uwzględni wniosek o dopuszczenie Polki do startu. W piątek wynik był jednak ponownie pozytywny i w pierwszej kolejności PKOl ogłosił wówczas, że Maliszewskiej zabraknie w sobotę na liście startowej.

Dopiero w nocy z piątku na sobotę czasu lokalnego opuściła hotel izolacyjny i wróciła do wioski olimpijskiej w stolicy Chin. PKOl podał wówczas, że nastąpiło to dzięki działaniom i staraniom kierownictwa Polskiej Misji Olimpijskiej oraz krajowego komitetu olimpijskiego.

By jednak wystąpić w sobotnich eliminacjach swojej koronnej konkurencji, musiała poddać się jeszcze jednemu badaniu i ono brutalnie zakończyło jej marzenie o udziale w tych zmaganiach.

Medalowa nadzieja w Pekinie

Maliszewska wywalczyła jeszcze kwalifikacje na dystansach 1000 m (pierwsze biegi w środę 9 lutego) i 1500 m (ćwierćfinały od środy 16 lutego) oraz w sztafecie 3000 m (półfinały zaplanowano na środę 9 lutego) i powinna móc wystartować w tych konkurencjach, jeśli na czas uzyska odpowiednie wyniki testów na obecność COVID-19.

Na oficjalnej stronie igrzysk jest jednak zgłoszona na razie tylko do sztafety.

Start Maliszewskiej na 500 m był jedną z największych nadziei na medal Biało-Czerwonych w Pekinie. W końcu jest srebrną medalistką MŚ (2018) i mistrzynią Europy (2019). W trwającym sezonie zwyciężyła w zawodach PŚ na olimpijskim torze w Pekinie, była druga w Nagoi, a w łącznej klasyfikacji uplasowała się na trzeciej pozycji.