Igrzyska olimpijskie w Pekinie w Eurosporcie i Playerze

- Kto jest tym piep***nym sędzią? – pytała rozwścieczona narciarka po usłyszeniu werdyktu jury, który pozbawił ją medalu.

Smith w czwartkowym finale przez większość dystansu jechała jako wiceliderka. Później przytrafił się jej błąd, który kosztował ją spadek na trzecią pozycję i na takiej dotarła do mety. Ostatecznie nie stanęła jednak na podium. Sędziowie po długiej weryfikacji zapisu wideo postanowili zdegradować Szwajcarkę na czwarte miejsce, uznając, że doprowadziła do kontaktu z Maier i utrudniła jej utrzymanie równowagi.

Smith w niewybrednych słowach skomentowała tę decyzję, ale nic nie wskórała i została sklasyfikowana poza najlepszą trójką.

Zapowiedziała protest

Reprezentantka Szwajcarii nie pogodziła się z takim rozstrzygnięciem nawet po opuszczeniu olimpijskiej areny. Za pośrednictwem mediów społecznościowych poinformowała, że zamierza walczyć o zmianę wyników.

"To zdecydowanie najtrudniejszy dzień w moim życiu. Nie mogę zaakceptować tej decyzji" – napisała na Instagramie. Przy okazji zapowiedziała również, że wraz ze szwajcarskim związkiem narciarskim zbada wszystkie możliwości, by zakwestionować rezultaty konkursu.

Niemcy nie obawiają się jednak utraty medalu zdobytego przez Maier. Są pewni, że regulamin jest w tym przypadku po ich stronie.

- Zasada kontaktu nie przewiduje możliwości złożenia protestu, a decyzja jury nie może być zakwestionowana - stwierdził w piątek na konferencji prasowej dyrektor sportowy niemieckiego związku narciarskiego Heli Herdt.

Z kolei trener szwajcarskiej reprezentacji Ralph Pfaeffli po wyścigu określił decyzję sędziów jako nonsens, lecz przyznał również, że trudno będzie ją zmienić.