Zjazd w Val Gardenie szczęśliwy dla Włocha. Sensacyjny triumfator z czwartku potwierdził formę

Trasę w Val Gardenie zjazdowcy pokonywali w ciągu tygodnia po raz drugi. Czwartkowe zawody były jednak rozgrywane w zastępstwie za odwołany przed miesiącem zjazd z Zermatt do Cervinii. W sobotę rywalizacja odbywała się już zgodnie z pierwotnym kalendarzem.

Tym razem konkurencji nie miał Paris, któremu przed dwoma dniami nie powiodło się na trasie w Val Gardenie. W czwartek był dopiero 11. W rozgrywanym dzień później supergigancie poszło mu jeszcze gorzej i zawody ukończył dopiero w szóstej dziesiątce. W sobotę niewielkie problemy miał tylko w przedostatnim sektorze, ale środek i końcówka trasy należały do niego.

Drugi wynik, o 0,44 s gorszy od Włocha, uzyskał Kilde, a 16 setnych wolniej od Norwega pojechał Bennett. Nieoczekiwany triumfator czwartkowych zawodów, który wcześniej jedyne w karierze zwycięstwo odniósł również na trasie w Val Gardenie, tym razem rozpoczął nieco gorzej niż przed dwoma dniami. Później jednak utrzymywał bardzo wysokie tempo i zdołał ocalić drugie w ciągu kilku dni miejsce na podium.

31-letni Amerykanin utrzymał prowadzenie w klasyfikacji Pucharu Świata w zjeździe. Będzie jednak dzielił fotel lidera z Kildem, który w sobotę zrównał się z Bennettem liczbą punktów. Na trzecie miejsce awansował Paris.

Błąd na trasie popełnił broniący Kryształowej Kuli Szwajcar Marco Odermatt. W jego wyniku ukończył zawody dopiero na 7. miejscu i spadł z podium klasyfikacji konkurencji.