Szybsza była tylko Irena Szewińska. Natalia Kaczmarek: przyjechałam po medal, nie ukrywam tego
Tokio. Natalia Kaczmarek druga w biegu kwalifikacyjnym na 400...
Video: Eurosport Tokio. Natalia Kaczmarek druga w biegu kwalifikacyjnym na...Natalia Kaczmarek zakończyła eliminacje na drugim miejscu. Każda sekunda igrzysk olimpijskich Tokio 2020 na żywo w Eurosporcie i Eurosporcie w Playerze.zobacz więcej wideo »Tokio. Wywiad z Natalią Kaczmarek po kwalifikacjach na 400 metrów
Video: Eurosport Tokio. Wywiad z Natalią Kaczmarek po kwalifikacjach na 400...Natalia Kaczmarek komentuje swój występ. Każda sekunda igrzysk olimpijskich Tokio 2020 na żywo w Eurosporcie i Eurosporcie w Playerze.zobacz więcej wideo »Tokio. Kaczmarek nie awansowała do finału biegu na 400 m kobiet
Video: Eurosport Tokio. Kaczmarek nie awansowała do finału biegu na 400 m kobietNatalia Kaczmarek nie zdołała awansować do finału biegu na 400 m kobiet. Polka zajęła w swoim półfinale 4. miejsce. Każda sekunda igrzysk olimpijskich w Tokio na żywo w Eurosporcie i Eurosporcie w Playerze.zobacz więcej wideo »Tokio. Kaczmarek po biegu półfinałowym na 400 m kobiet
Video: Eurosport Tokio. Kaczmarek po biegu półfinałowym na 400 m kobietZobacz, co powiedziała Natalia Kaczmarek po biegu półfinałowym na 400 m kobiet. Polka nie zdołała awansować do finału. Każda sekunda igrzysk olimpijskich w Tokio na żywo w Eurosporcie i Eurosporcie w Playerze.zobacz więcej wideo »Tokio. Rozmowa z Natalią Kaczmarek i Igą Baumgart-Witan po...
Video: Eurosport Tokio. Rozmowa z Natalią Kaczmarek i Igą Baumgart-Witan po...Tokio. Rozmowa z Natalią Kaczmarek i Igą Baumgart-Witan po powrocie z igrzyskzobacz więcej wideo »
Przed nią takiego wyczynu dokonała tylko wielka dama sportu, tego w wydaniu światowym, Irena Szewińska. Całkiem niedawno - 6 sierpnia w Chorzowie - Natalia Kaczmarek jako druga Polka w historii dystans 400 metrów przebiegła poniżej 50 sekund. - Jeżeli powtórzę ten wynik, podium mistrzostw Europy na pewno będzie możliwe. Oczekiwania wobec siebie mam naprawdę duże - twierdzi 24-letnia lekkoatletka w rozmowie z eurosport.pl.
Ta kariera rozwija się w tempie błyskawicznym, sukcesy są oszałamiające.
Olimpijskie złoto w sztafecie mieszanej i srebro w sztafecie razem z koleżankami. To rok 2021.
Srebro i brąz halowych mistrzostw świata, w sztafecie, w sezonach 2018 i 2022.
Złoto mistrzostw Europy 2018 na stadionie, też w sztafecie.
Do tego ten wynik, uzyskany w Chorzowie, niebywałe, wzbudzające szacunek 49,86. Żadna z polskich biegaczek od prawie pół wieku nie pokonała jednego okrążenia stadionu tak szybko. Tak jest, długie 46 lat czekać należało, by na 400 m znowu złamana została bariera 50 s. Irena Szewińska rekord kraju - 49,28, wtedy będące także rekordem świata - ustanowiła w lipcu roku 1976. Na co stać Kaczmarek? Jej najbliższe starty już niebawem, w Monachium, gdzie od poniedziałku trwają mistrzostwa Europy.
Rafał Kazimierczak: To zapytam prosto z mostu - możliwe jest, że któregoś dnia rozprawisz się z rekordem pani Ireny?
Natalia Kaczmarek: Nie wiem, czy uwierzysz, ale w ogóle o tym nie myślę.
Nie wierzę.
Naprawdę, nic a nic. Od tego biegu w Chorzowie ciągle słyszę pytania, czy celowałam w rezultat poniżej 50 sekund. Nie, nie celowałam. Idąc na start, nigdy nie zaprzątam sobie głowy takimi sprawami. Chcę pobiec jak najszybciej, chcę być z siebie zadowolona. I tyle.
Do pani Ireny wciąż brakuje ci dużo, ponad pół sekundy. Na tym poziomie to nawet bardzo dużo.
49,28 jest megawynikem, wiadomo, ale powiem tak - w tym roku życiówkę poprawiłam już o ponad sekundę, co wydawało mi się niemożliwe. A sezon jeszcze się nie skończył. Czy aż tak szybkie bieganie jest dla mnie osiągalne? Nie wiem. Nie przewidzę tego, co zrobię w przyszłości. Mam tylko nadzieję, że nadal będę się poprawiać, w końcu po to trenuję.
Panią Irenę widziałaś z daleka, nie miałaś okazji i zaszczytu z nią porozmawiać?
Niestety. Siedziała kiedyś w loży VIP, kiedy ja startowałam. Młoda byłam, nawet nie wpadłam na pomysł, żeby potem do niej podejść.
A oglądasz czasami w internecie, tak dla motywacji, ten jej rekordowy bieg z Montrealu?
Nie, bo ja w ogóle rzadko oglądam biegi. Liczy się to, co jest przede mną.
Na ten z Chorzowa też nie rzuciłaś okiem?
Jeszcze nie. Na razie próbuję uwierzyć w to, co się stało. Powoli zaczynam czuć, że chyba rzeczywiście zrobiłam coś niesamowitego. Że zaczynam zapisywać się w historii. Że tylko pani Irena i ja mamy tę 4 z przodu, a nie 5. Z drugiej strony wiem, że wciąż mam dużo do osiągnięcia. Dużo do udowodnienia, przede wszystkim sobie.
Dużo? Najcenniejszy medal, czyli olimpijskie złoto, już masz. A do tego i srebro. To co tam jeszcze zostało do zgarnięcia?
Każdy z tych sukcesów jest dla mnie superważny, ale ja chciałabym sięgnąć po coś i indywidualnie. Wynikowo zbliżam się, by osiągnąć i to.
Ciekawe, co powiedziały dziewczyny ze sztafety po tym Twoim biegu w Chorzowie?
Były podekscytowane, jak ja. Pewnie były też pod wrażeniem. I zadowolone, że to się w końcu stało, że jedna z nas uporała się z tą granicą. Cieszyły się razem ze mną, gratulowały.
To zapytam o tę sytuację z mistrzostw świata w Eugene, kiedy Anna Kiełbasińska odmówiła startu w eliminacjach sztafety. Zapomniałyście już o tym, zamknęłyście temat?
Dla mnie temat jest zamknięty, wszystko zostało już powiedziane. W Monachium na pewno biegać będą te dziewczyny, które trener wystawi. I każda z nas zrobi wszystko, żeby w sztafecie był medal.
Szykujesz się pilnie do mistrzostw Europy, a niedawno zakończyły się wspomniane mistrzostwa świata. To nie jest problem, by w jednym sezonie przygotować się do dwóch wielkich imprez?
Po pierwsze - ufam mojemu trenerowi. Po drugie - forma, jak widać, nie spadła, a wręcz przeciwnie. Sezony lekkoatletyczne są teraz długie, więc jednego szczytu formy raczej już się nie szykuje, tylko jedzie na wysokich obrotach przez dłuższy czas. Przynajmniej ja tak robię.
Celujesz w miejsce na podium? Indywidualnie, bo w sztafecie to wiadomo.
Tak, nie zamierzam tego ukrywać. Jestem zmotywowana, bo w Eugene było mi bardzo, ale to bardzo przykro. 50,60 dawało awans do finału, co nie powinno być teraz problemem, a ja odpadłam jednak w półfinale.
No nic, nie ma co tego rozpamiętywać. Było, minęło. Jeżeli powtórzę wynik z Chorzowa, podium na pewno będzie możliwe. Z dziewczynami z Europy ostatnio raczej wygrywam, więc oczekiwania wobec siebie mam duże.
A Holenderka Femke Bol, która w Chorzowie z Tobą wygrała. Można ją pokonać?
Do niedawna wydawało mi się, że Femke jest poza zasięgiem. W Chorzowie przegrałam z nią o 0,11 s, więc nie była przede mną jakoś superdaleko. Zobaczymy. Mistrzostwa to turniej, eliminacje, półfinały i finał, wszystko może się zdarzyć.
Tytułu bronić będzie Justyna Święty-Ersetic, która też nie jest poza twoim zasięgiem.
Od dwóch lat bezpośrednio nie przegrałam biegu z żadną Polką. Tak, prowadzę takie statystyki, choć może nie powinnam. I Justyna, i Ania Kiełbasińska są bardzo dobrymi zawodniczkami, w Monachium na pewno będą w wysokiej dyspozycji.
To może widzisz nawet dwie Polki na podium mistrzostw Europy?
Jasne, przecież Ania regularnie kręci się wokół 50,60 i 50,50. Nie wiem, czy to da medal, ale dlaczego nie?
Zrobię jeszcze wycieczkę do innej konkurencji i bliskiego ci kulomiota Konrada Bukowieckiego Natalia i Konrad są parą – red.). Na świecie w jego specjalności poziom jest kosmiczny, w Europie - powiedzmy - już tylko wysoki. Tu też może być podium?
Może, tylko Konrad musi odzyskać dyspozycję. Musi być sobą. Sezon halowy miał super, początek sezonu letniego też, a potem zaczęło mu szwankować zdrowie. Cały czas coś mu przeszkadza w treningu, a to taki typ zawodnika, który - żeby były wyniki - musi mocno pracować.
Górzyska, dwanaście domów bez sklepu - dobrze pamiętam, że tam jest twój dom rodzinny?
Zgadza się. Niestety, w domu dawno mnie nie było, dużo mam w tym roku obozów, wyjazdów i starów. Brakuje czasu. Na dodatek to kawał drogi od Olsztyna, w którym teraz mieszkam.
Przywołuję Górzyska, bo chciałem zapytać, jak cię tam witają po tych wszystkich Twoich sukcesach, na przykład po mistrzostwie olimpijskim?
Fantastycznie mnie powitano. W Drezdenku, to tuż obok, przygotowano imprezę - scena była, wyświetlano mój bieg, różni goście się wypowiadali. A w Górzyskach piliśmy potem z sąsiadami szampana. Przemiło, jak zawsze. Szkoda, że rzadko mogę tam wpadać.