Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Mateusz Gamrot wygrał ze Scottem Hotlzmanem w UFC - MMA

Emil Riisberg

10/04/2021, 19:48 GMT+2

Mateusz Gamrot nie zawiódł w swojej drugiej walce w organizacji UFC. Na gali w Las Vegas Polak w świetnym stylu rozprawił się z Amerykaninem Scottem Hotlzmanem.

Foto: Eurosport

Pierwszy pojedynek byłego mistrza KSW (17-1m 1 NC) w federacji UFC zakończył się niepowodzeniem. Polak nieco za bardzo zaufał swoim umiejętnościom zapaśniczym i w efekcie przegrał przez niejednogłośną decyzję sędziów (1-2) Gruzinem Guramem Kutateladze.
"Gamer" podszedł do drugiej walki niezwykle ambitnie. Już w styczniu wyleciał na Florydę, by przygotowywać się do kolejnego pojedynku w renomowanym American Top Team.
Długo czekał na nazwisko następnego przeciwnika. Ostatecznie padło na 37-letniego Amerykanina Scotta Holtzmana (19-5).
- Jest dla mnie dobrym rywalem, bo jest rozpoznawalny w UFC. Stoczył dla tej organizacji bardzo dużo walk, dokładnie 11. Ponadto przegrywał tylko z dobrymi zawodnikami i choć jest ode mnie niższy, to chętnie idzie na wymiany. To dla mnie szansa, aby pójść w hierarchii UFC do góry – przyznał Gamrot w rozmowie z Danielem Dziubickim z eurosport.pl.

Efektowny nokaut

Początek pojedynku był dość spokojny, ale to Polak starał się wywierać presję na rywalu. Był bardzo uważny w obronie, ale jednocześnie w odpowiednim momencie wyprowadzał ciosy, a raz spróbował sprowadzić walkę do parteru. Nie brakowało również kopnięć, zwłaszcza na nogę przeciwnika.
Pierwsza runda poszła na konto Gamrota. Drugie starcie rozpoczęło się od kolejnej próby obalenia w wykonaniu Polaka, jednak Hotlzman zdołał się obronić. Po chwili Gamrot trafił jednak świetnym prawym sierpowym, a gdy rywal osunął się na ziemię, od razu zasypał go serią ciosów. Nokaut stał się faktem.
Triumfator jeszcze przed walką mówił, że ma już na oku kolejnego przeciwnika. Nazwiska jednak nie zdradził. Decyzja należy do federacji UFC.
Nie ulega jednak wątpliwości, że swoją świetną postawą polski zawodnik udowodnił swoją wartość i dał do zrozumienia, że porażka w pierwszym starciu była wypadkiem przy pracy.
Autor: PO / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama