Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Mieszkał na ulicy, z głodu wyrywał jedzenie szczurom. Właśnie został mistrzem świata

Emil Riisberg

31/03/2021, 16:22 GMT+2

Droga do sukcesu, do wyrwania się z biedy, tej skrajnej, długa była i kręta. Ruszył z Kamerunu przez Afrykę, by dotrzeć do Europy, do Paryża, gdzie zostać zamierzał pięściarzem, jak jego idol Mike Tyson. W sobotę 27 marca Francis Ngannou po tytuł mistrza świata naprawdę sięgnął, choć nie w boksie, udowadniając, że możliwe jest absolutnie wszystko.

Foto: Eurosport

Las Vegas, gala UFC 260.
Z jednej strony Ngannou, z drugiej Stipe Miocic. To rewanż, pierwszy pojedynek, w roku 2018, wygrał Amerykanin chorwackiego pochodzenia.
Teraz Miocic jest bez szans, Ngannou rywala nokautuje. Jest na szczycie.

"Zostawcie tego zgniłego pomidora"

Nie marzył o zostaniu mistrzem świata UFC. No skąd? Jak? Gdzie? Chciał zostać kierowcą ciężarówki, tylko i aż tyle. Liczył sobie lat 10, pracował przy załadunku piasku, starając się machać ciężką łopatą i marzył o lepszym losie dla siebie i samotnie wychowującej go mamy.
Wychowywał się w miasteczku Batie. Bieda w domu panowała straszna. - Dzieciaki są tam przegrane od samego początku. Nawet nie wiedzą, czym jest ambicja. Akceptują to, że życie jest trudne i brutalne, a oni są jego ofiarami – opowiadał.
Musiał walczyć o swoje, często dosłownie, na pieści. Jedzenia nocami szukał w śmieciach wyrzucanych po zamknięciu miejscowego rynku. Bywało, że przepędzał szczury. - Krzyczałem do nich: zostawcie tego zgniłego pomidora, jest mój – wyjaśniał obrazowo.
W końcu wymyślił, że zostanie pięściarzem, jak Tyson, ten szalony Amerykanin. Nie zrażał się, że ci, którym o tym mówił, śmiali mu się w twarz, że zwariował, że nie po kolei ma w głowie. Problemem było to, że w okolicy, nawet tej dalszej, najodleglejszej, jaką znał, nie było gdzie i z kim trenować.
Szkołę rzucił jako 17-latek. Został taksówkarzem, a wreszcie przeniósł się do Douali, największego miasta w kraju. Wiedział, że i tak musi ruszyć do Europy. Do Francji.

"Wiedziałem, że jeśli tej wody nie wypiję, umrę na pewno"

Z Kamerunu przedostał się do Nigerii, z Nigerii do Nigru. - Nie mogłem po prostu kupić biletu lotniczego do Paryża. Nie miałem ani pieniędzy, ani dokumentów zezwalających na wjazd – tłumaczył. Z Nigerii do Algierii – tu przy pomocy przemytników, przez Saharę. Wodę pił raz ze zbiornika pełnego martwych zwierząt. - Wiedziałem, że mogę od tego umrzeć. Wiedziałem też, że jeżeli jej nie wypiję, umrę na pewno. Więc piłem – wspominał.
Wreszcie zawitał do Maroka, a stamtąd łodzią do Hiszpanii, gdzie razem z innymi z miejsca został aresztowany. Wypuszczono go po dwóch miesiącach, przyznając status uchodźcy. Wreszcie osiągnąć mógł cel podróży – Paryż.
Pieniędzy nie miał. Nie miał do kogo zwrócić się po pomoc. Szukał klubu, w którym trenować mógłby za darmo, z bezdomnymi mieszkając na ulicach. Tej kariery początki wyglądały właśnie tak.

Ciężarówkę, o której marzył, kupił bratu

Klub znalazł, poradzono mu jednak, by boks zamienił na MMA. OK, dlaczego nie, w końcu wujek Marice chwalił się czarnym pas karate, więc w genach mieć powinien smykałkę i do innych sportów walki.
Szybko okazało się, ze Ngannou to materiał na gwiazdę. Na mistrza. W roku 2015 podpisał kontrakt z UFC.
Luis Henrique - pokonany.
Curtis Blades - pokonany.
Bojan Mihajlović - pokonany.
Anthony Hamilton - pokonany.
Andrej Arłouski - pokonany.
Alistair Overeem - pokonany.
Stipe Miocic - pierwsza porażka.
Derrick Lewis - porażka numer dwa.
Rewanż z Bladesem - wygrana.
Cain Velasquez - wygrana.
Junior Dos Santos - wygrana.
Jairzinho Rozenstruik - wygrana.
I wreszcie rewanż z Miocicem, 27 marca 2021 roku, walka o tytuł w wadze ciężkiej. Zwycięstwo przez nokaut pod namiotami oglądali wszyscy mieszkańcy Batie. Francis, ich Francis, został mistrzem świata, świętowanie można było rozpoczynać.
Bieda została złym wspomnieniem. Ngannou wyjawił, że za pierwsze zarobione pieniądze kupił bratu, który został w Kamerunie, ciężarówkę, o której lata wcześniej sam tak bardzo marzył.



Autor: rk/łup / Źródło: eurosport.pl, dailymail.co.uk
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama