IGRZYSKA OLIMPIJSKIE 2026 Łyżwiarz szybki Damian Żurek z szansami nawet na medal. Pędzi ponad 60 km/h, odskocznią jest gotowanie i praca w ogrodzie

Gotuje, lubi to gotowanie bardzo. I pracę w ogrodzie, też w spokoju, z dala od zgiełku. Codzienność? Treningi i zawody, zawody i treningi, reprezentując biało-czerwone barwy pędzi na łyżwach ponad 60 km/h, a upadków uniknąć czasem nie sposób. Damian Żurek na igrzyska poprzednie w okolicznościach leciał nadzwyczaj stresujących. Na te nadchodzące plany ambitne ma bardzo.

Damian Żurek drugi na 1000 m w zawodach PŚ w Salt Lake City

Źródło wideo: Eurosport

Błyszczy od początku sezonu. Sezonu, co najważniejsze, olimpijskiego.
14-16 listopada, Salt Lake City. 1000 m - 1.06,02 min, o ponad sekundę poprawiony rekord Polski, na podium tylko za Amerykaninem Jordanem Stolzem - 1.05,66. 500 - 33,90 s, rekord Polski poprawiony o 0,11 s, miejsce drugie, za Stolzem.
Tydzień później, 21-23 listopada, panczeniści rywalizują w Calgary. Na 500 m czas 33,85, znowu rekord, znowu za Stolzem - 33.79.
Teraz, od 5 do 7 grudnia, pucharowe zawody gościć będą w Heerenveen. A Żurek dopiero się rozpędza, forma, ta najwyższa, nadlecieć ma dopiero w lutym.
picture

Damian Żurek po pucharowych zawodach w Calgary

Foto: Getty Images

"Podkręcenie kostek i wstrząśnienie mózgu, na szczęście lekkie"

Tomaszów Mazowiecki, stolica polskiego łyżwiarstwa szybkiego, tak to blisko 60-tysięczne miasto w województwie łódzkim jest określane. Stamtąd Damian pochodzi, tam dorastał, tam mieszka i trenuje.
Rocznik 1999, 26. urodziny obchodził 17 września. Tata - pan Dariusz, mama - pani Mariola, młodszy brat - Wiktor. Opowiada Damian: - Oglądaliśmy bardzo dużo sportu, nie tylko w telewizji, bo z tatą jeździliśmy też na mecze i zawody, przeróżne sportowe imprezy, i lekkoatletyka, i zapasy, i podnoszenie ciężarów, ciężary akurat niedaleko, bo w Spale. Dużo tego było. Zbierałem autografy, ile się dało, z ciężarów pamiętam braci Zielińskich, a do naszego miasta przyjechał kiedyś także pięściarz Tomasz Adamek.
Zajawkę, jak sam ten stan Damian określa, najpierw miał na piłkę nożną, jak każdy chłopiec. Lat liczył sobie siedem, może trochę więcej, dokładnie nie pamięta. - Dobrze mi szło, drużyna złożona była z kolegów - wspomina. - Nawet to lubiłem, ale któregoś dnia zobaczyłem w szkole ogłoszenie, że jest nabór do sekcji rolkarskiej. I poprosiłem tatę, żeby mnie tam zaprowadził. Tak się zaczęło. To był Integralny Uczniowski Klub Sportowy "Dziewiątka", dla dzieci, starsi przechodzili potem do Pilicy Tomaszów.
picture

Damian Żurek plany ma bardzo ambitne

Foto: Getty Images

Dzisiaj jest zawodnikiem Pilicy, jasna sprawa. Co mu się w tym sporcie spodobało? Dlaczego został, dlaczego poświęcił mu się bez reszty? - Z jazdy na rolkach i łyżwach miałem większy fun, od samego początku. Przyciągała różnorodność, w treningu dużo było i jest lekkoatletyki, dużo biegania, dużo jazdy rowerem, co bardzo lubię, dużo siłowni. Ciągle coś. No i ta szybkość. I ta związana z szybkością adrenalina.
W łyżwiarskim sprincie zawodnik pędzi ponad 60 km/h, tak jest, szaleństwo. Pędzi po prostej, pędzi i po łuku. Szaleństwo i już. - Wiadomo, po tylu latach treningu od tej adrenaliny jesteśmy uzależnieni - przyznaje Damian. Obawa? Strach? - Nie, nie, aż tak, to nie, to nie miałoby sensu. Z tyłu głowy pojawia się jednak coś takiego, że to sport niebezpieczny, kilka razy przecież upadałem. Rok temu w Tomaszowie skończyło się podkręceniem kostek i wstrząśnieniem mózgu, na szczęście lekkim. Nie są to przyjemne wydarzenia, obolałe jest całe ciało. Szybko przerobiliśmy to z psychologiem i blokady psychicznej przed powrotem na lód nie było, bardzo mi ta współpraca pomaga. Stając na starcie, o strachu nie ma mowy, to nie wchodzi w grę. Staję i jestem pewny swego, tak musi być - zapewnia.
Jak na te groźne wywrotki reagują najbliżsi? - Mama w ogóle nie może oglądać moich startów, za bardzo się stresuje, ogląda dopiero powtórki. Dla niej najważniejsze jest to, żebym zadzwonił i powiedział, że wszystko jest w porządku, ze zdrowiem.
picture

Damian Żurek brązowym medalistą mistrzostw świata

Źródło wideo: Eurosport

"Czekałem, musiałem czekać na wynik ujemny"

Luty 2024, Calgary, mistrzostwa świata na dystansach. Żurek na 500 m sięga po brąz, pierwszy w dziejach reprezentacji Polski w konkurencji indywidualnej. Wielka sprawa, ogromny sukces. Milowy krok? Krok, po którym możliwe jest już wszystko? - Zgadza się, to był ten moment, w którym tak naprawdę w siebie uwierzyłem, sam siebie przekonałem, że mogę być jednym z najlepszych, a praca, którą wykonuję od dawna, daje efekty - wyjaśnia. Olimpijczykiem został w roku 2022, w Pekinie na 500 m zajął wtedy miejsce 11., na 1000 m - 13. - Miałem 22 lata i byłem w stu procentach zadowolony. Więcej zrobić nie mogłem - przyznaje.
Z tym olimpijskim debiutem historia wiąże się niezwykle stresująca. - Do ostatniej chwili nie wiedziałem, czy na igrzyska polecę - opowiada Damian. - Tuż przed wylotem miałem pozytywny wynik testu na COVID. Czekałem, musiałem czekać na wynik ujemny. Do Pekinu dotarłem trzy dni przed pierwszym startem i jeszcze w wiosce olimpijskiej wynik wyszedł niejednoznaczny, dopiero kolejne badanie pokazało, że jest OK. Myślałem, że po tym wszystkim będę gdzieś w okolicach 30. miejsca, a zakończyło się dużo lepiej.
picture

Damian Żurek, igrzyska olimpijskie Pekin 2022

Foto: Getty Images

Teraz znowu celuje w olimpijską kwalifikację i na 500, i 1000 m, igrzyska Mediolan/Cortina d'Ampezzo 2026 uroczyście otworzone zostaną 6 lutego. - Jeżeli pojadę dobrze technicznie i taktycznie, to wiem, że stać mnie na walkę o medale. Żeby stanąć na olimpijskim podium, trzeba jeszcze trochę popracować. I podejść do tych zawodów jak do innych, ze spokojną głową. Ja ten spokój w sobie mam, w ogóle jestem spokojnym człowiekiem.
Odskocznią, spokojem właśnie, jest gotowanie. Na wyjazdach gotować stara się sam, bardzo lubi to gotowanie, jeżeli zatrzymuje się nie w hotelu, a w wynajętym apartamencie, gotuje zawsze, we współpracy z dietetykiem. Inne hobby? Też związanie ze spokojem. Ogród, wszelakie związane z ogrodem prace. - Nie wiem, być może dlatego, że skończyłem technikum architektury krajobrazu. Za dzieciaka mieszkałem w bloku, teraz też, ale mieliśmy działkę, ta pielęgnacja roślin, to sadzenie warzyw, nawet koszenie trawy, zawsze byłem chętny. Przez jakiś czas mieszkałem na wsi, tam pomagałem, kiedy tylko mogłem. A planem idealnym jest kupienie kawałka ziemi, wybudowanie domu i założenie ogrodu.

"Fajnie, że mamy w Polsce takiego mistrza"

Obrazki z Soczi, rok 2014, Zbigniew Bródka ciska bidonem, właśnie został olimpijskim mistrzem, na 1500 m Holendra Koena Verweija pokonując o - uwaga - 0,003 s. Obrazki wzruszające, które trafiły do historii polskiego sportu.
picture

Damian Żurek plany ma bardzo ambitne

Foto: Getty Images

Pochodzącego z Domaniewic Bródkę Damian oczywiście zna, zna i pierwszego trenera Bródki z tamtejszej Błyskawicy, Mieczysława Szymajdę. - Fajnie, że mamy w Polsce takiego mistrza, bardzo się cieszyłem z jego złota, zresztą Zbyszka i innych zawodników witałem wtedy po ich powrocie z igrzysk, mieliśmy przecież tego samego trenera w kadrze, pana Wiesława Kmiecika. Emocje były super, nie mogę jednak powiedzieć, że jakiś łyżwiarz był dla mnie wzorem, choć wiadomo, że bardziej zapatrzony byłem i jestem w sprinterów. Ja piszę swoją historię. No, przynajmniej staram się pisać.
(rk/po)
dołącz do Ponad 3 milionów użytkowników w aplikacji
Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami, wynikami i wydarzeniami na żywo
Pobierz
Udostępnij
Reklama
Reklama