Polska Agencja Prasowa
Mistrzostwa świata w lekkoatletyce Tokio 2025. Adam Kszczot o występie Polaków i problemach dyscypliny
📝
Akt. 24/09/2025, 08:02 GMT+2
Polska lekkoatletyka przeżywa poważny kryzys. - Jesteśmy w ogromnym regresie - przyznał Adam Kszczot, były świetny biegacz średniodystansowy. W zakończonych w niedzielę mistrzostwach świata w Tokio jedyny medal dla Polski zdobyła Maria Żodzik, która zajęła drugie miejsce w skoku wzwyż.
Maria Żodzik po powrocie do Polski z mistrzostw świata w lekkoatletyce Tokio 2025
Źródło wideo: TVN24
Cztery lata temu podczas igrzysk olimpijskich w Tokio polscy lekkoatleci zdobyli dziewięć medali. W 2022 roku w mistrzostwach Świata w Eugene - cztery, a rok później w MŚ w Budapeszcie - dwa.
W igrzyskach w Paryżu i w MŚ w Tokio Biało-Czerwoni wywalczyli po jednym medalu. Widać tu wyraźną tendencję zniżkową. Poziom światowej lekkoatletyki jest coraz wyższy.
- Tomasz Majewski powiedział, że igrzyska w Tokio były wypadkiem przy pracy - przypomniał Kszczot. - Jesteśmy w ogromnym regresie. Nie odrobiliśmy pracy domowej dziesięć lat temu. Nie zasadziliśmy drzewa, które dzisiaj wydałoby owoce. Potrzebujemy naprawdę gruntownych zmian - ocenił były biegacz, który zakończył karierę w 2022 roku.
Mistrzostwa świata
Zrobił to, choć groziła mu dyskwalifikacja. Wielki gest doceniony
30/11/2025, 18:03
Problemy z młodzieżą i trenerami
- Coraz mniej zawodników startuje w kategoriach juniorów i młodzieżowców - kontynuował. - Program "Lekkoatletyka dla każdego" nie spełnił chyba pokładanych w nim oczekiwań. W 36-milionowym kraju zawsze ktoś się trafi. To nie jest tak, że mamy złych lekkoatletów. Na arenie europejskiej świetnie sobie radzimy i na arenie światowej wchodzimy do finałów. Jednak aby przesunąć się o te kilka oczek do przodu, potrzebujemy po prostu zmian - podkreślił.
Sześciokrotny mistrz Europy w biegu na 800 m zwrócił uwagę na to, że nie jest wykorzystywany potencjał polskich trenerów, którzy pracują z zawodnikami z innych krajów.
- Nie możemy wypuszczać wielkich talentów trenerskich - zaapelował. - Trener Stanisław Szczyrba doprowadził do sukcesów skoczka wzwyż Mutazza Isę Barszima z Kataru. Tomasz Lewandowski pracuje obecnie w holenderskiej federacji. Myślę, że bylibyśmy w innym miejscu, gdybyśmy potrafili zatrzymać tych trenerów w Polsce. Dzisiaj jeszcze tego nie potrafimy, mimo głośnych zapowiedzi przy zmianie zarządu w Polskim Związku Lekkiej Atletyki. Mamy talenty sportowe i trenerskie, tylko nie potrafimy jeszcze nimi skutecznie zarządzać - ocenił.
Potencjał polskiej lekkoatletyki
Oprócz srebrnego medalu pochodzącej z Białorusi Marii Żodzik w skoku wzwyż czwarte miejsce w Tokio zajęły sztafeta mieszana 4x400 oraz Natalia Bukowiecka w biegu na 400 m. Szans na sukces było jeszcze kilka.
- Natalia Bukowiecka miała trudny sezon - zauważył Kszczot. - Niech odpoczywa i zbiera siły na kolejne lata, bo konkurencja jest bardzo mocna. Mamy Pię Skrzyszowską, która świetnie sobie poradziła w biegu na 100 metrów przez płotki. Płotkarz Jakub Szymański jest wielkim talentem, ale trzeba poczekać jeszcze rok czy dwa, żeby nabrał doświadczenia. Mamy Marię Żodzik, biegającego na 800 metrów Macieja Wyderkę. Jestem bardzo mile zaskoczony Klaudią Kazimierską w biegu na 1500 metrów. Rośnie na naszych oczach. Anna Wielgosz w biegu na 800 metrów poprawiła rekord życiowy - wymienił Kszczot.
/origin-imgresizer.eurosport.com/2025/09/15/image-20d9ee19-ca4f-40a0-8e35-4de7657aec2d-85-2560-1440.jpeg)
Pia Skrzyszowska po zajęciu piątego miejsca w biegu na 100 m przez płotki na MŚ w Tokio
Źródło wideo: materiały prasowe
Polacy zajęli 27. miejsce w klasyfikacji medalowej tokijskich mistrzostw, ale w punktowej byli na 14. pozycji. Oznacza to, że wielu Biało-Czerwonych uczestniczyło w finałach i było w czołowej ósemce.
- Co roku mówimy o tym, że jest klasyfikacja punktowa i jak dobrze w niej wyglądamy - zauważył Kszczot. - Na chwilę zapomnijmy, że ona istnieje, bo fakty są takie, że w Tokio startowało 61 Polaków i większość z nich jednak nie uczestniczyła w finałach. Mamy problem z przejściem z kategorii juniora do seniora. Sam jestem tego doskonałym przykładem. Musimy włożyć w to sporo pracy. Wszystko jest możliwe, tylko musimy w to uwierzyć i damy radę - zaapelował.
/origin-imgresizer.eurosport.com/2025/09/23/image-b367f6f2-0782-4e6b-8a6c-e33d62577e9a-85-2560-1440.jpeg)
Anna Matuszewicz to przyszłość polskiej lekkoatletyki. W Tokio była 18.
Foto: Getty Images
Rak powiedział zbyt wiele
W Tokio startujący w biegu na 1500 m Filip Rak przeszedł na piechotę ostatnie 100 m i zajął ostatnie miejsce w eliminacjach. Później udzielił kuriozalnego wywiadu w TVP Sport, w którym stwierdził, że "zapomniał kremu do opalania".
- To bardzo zdolny zawodnik, który potrzebuje innej opieki trenerskiej - przekonywał Kszczot. - Filip po prostu w emocjach powiedział trochę zbyt wiele. Wydaje mi się, że nikogo nie obraził, oprócz malkontentów, którzy mówią, że ktoś pojechał na wycieczkę. Mógł sobie nie poradzić z emocjami, bo to były jego pierwsze mistrzostwa świata na stadionie. Przypomnę, że Filip powiedział też "prawdopodobnie za dwie godziny rozpłaczę się w pokoju hotelowym". To jest prawdziwa wizytówka tego, jak on musiał się wtedy czuć - tłumaczył były biegacz.
"Świat się zmienia"
W Tokio Maciej Wyderka i Anna Wielgosz awansowali do półfinału, ale finał był poza ich zasięgiem. W finale każdy z biegaczy zszedł poniżej 1.43, a każda z biegaczek poniżej 1.58. Poziom biegu na 800 m bardzo się podniósł w ostatnich latach.
- Świat się zmienia - stwierdził Kszczot. - Są nowe buty z karbonem. Mamy kilku świetnych szkoleniowców w polskiej kadrze, którzy znają wszystkie nowinki i śledzą wszystko, co dzieje się na arenie międzynarodowej, jeżeli chodzi o badania treningowe, zastosowanie ich w praktyce i monitoring zawodników. Nie ma jednej metody, ale musimy być czujni i zmienić naszą polską szkołę treningową do dzisiejszych czasów. Możemy już zapomnieć o tym, co robiliśmy w latach 2000-2016 - ocenił.
/origin-imgresizer.eurosport.com/2025/09/23/image-873f9682-4a61-4453-bd27-316fa05720c8-85-2560-1440.jpeg)
Adam Kszczot przez lata gwarantował sukcesy dla Polski
Foto: Getty Images
W przyszłym roku w Toruniu odbędą się halowe mistrzostw świata. W obecnym, w imprezie tej rangi w Nankinie Polacy zdobyli srebrny medal - w kobiecej sztafecie 4x400 m.
- Mistrzostwa w Toruniu raczej będą kolejnym zimnym prysznicem. Polacy prawdopodobnie znów zdobędą jeden medal. Spójrzmy na historię halowych mistrzostw świata i ile medali przywoziliśmy z tych imprez. Nie są to porażające liczby. Konkurencja jest mocna. Bieganie na zewnątrz i w hali to praktycznie inna dyscyplina sportu - zakończył Kszczot.
(dasz/twis)
Powiązane tematy
Reklama
Reklama