Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Z piekła uzależnienia na olimpijskie podium. Historia Luvo Manyongi

Emil Riisberg

27/11/2017, 10:00 GMT+1

Jeszcze w 2013 roku był w piekle - uzależniony od metamfetaminy, bezradny, żyjący w biedzie, bliski - co tu dużo mówić - śmierci. Pomocną dłoń wyciągnął do niego były strongman i śmieciarz. Teraz Luvo Manyonga z RPA zapowiada najdłuższy skok w dal w dziejach ludzkości, bo srebro olimpijskie i złoto mistrzostw świata już ma.

Foto: Eurosport

Metamfetamina to związek uzależniający bardzo mocno, wyrwać się z jej szponów to zadanie nie lada. Kiedy Manyonga podjął zażartą walkę, by tego dokonać, znający go dziennikarz napisał, że w tej historii są tylko dwa wyjścia - "albo Luvo trafi na podium igrzysk, albo na cmentarz".

Wygina gwoździe, rozrywa łańcuchy

Tym, który zgłosił się z pomocą, był John McGrath. Siłacz, że hej. Jeżeli wygnie 10 ponad 15-centymetrowych gwoździ w mniej niż 21 sekund, trafi do Księgi Rekordów Guinnessa. Poza wyginaniem gwoździ znany jest też z tego, że bez wysiłku rozrywa metalowe łańcuchy.

Ale to temat na inną opowieść.

W sezonie 2010 Manyonga - wtedy niespełna 19-latek - wygrał juniorskie mistrzostwa świata. Jasne było, że to materiał na gwiazdę wielkiego kalibru. Już rok później został piątym skoczkiem w dal świata w rywalizacji seniorów i zaczął zarabiać duże pieniądze. Zaczęła się też jazda po równi pochyłej, nierówne starcie z metamfetaminą.

Nie dziwi, że wpadł w czasie testów antydopingowych. I został zawieszony na długich 18 miesięcy.

O sprawie usłyszał McGrath. Nie czekał, postanowił działać.

"To ja wam teraz, k***a, pokażę"

Zgłosił się do pastora Eugene'a Maqwelana w Mbekweni, gdzie Luvo mieszkał, godzinę jazdy samochodem z Kapsztadu. Ten szybko odnalazł chłopaka. - Zapraszam cię w nową podróż, decyzja należy do ciebie - oznajmił McGrath.

Ludzie z okolicy mówili mu, że ten dzieciak jest zawieszony, że nic z tego nie będzie, że szkoda zachodu. - Powiedzenie Irlandczykowi, że nie da rady czegoś zrobić, to największa obraza. Jak to nie dam rady? To ja wam teraz, k***a, pokażę - wspomina strongman.


Powoli, ale szli do przodu. - By to wszystko wypaliło, musiałem mieć wtedy mądrość Salomona i cierpliwość Hioba - mówi McGrath. Szukał też specjalistów od skoku w dal, żeby na dobre zajęli się przygotowaniami. Długo nikt nie chciał pomóc. Luvo nie miał nawet fachowych butów, czyli kolców. McGrath wreszcie załatwił jedną parę, ale do sprintu, bo nie wiedział, że te do skakania są inne. Wreszcie na trenowanie zgodzili się Toby Sutcliffe i Neil Cornelius z High Performance Centre w Pretorii.

Rekord Powella wzywa

Po roku poważnej pracy przyszło olimpijskie srebro, po dwóch - tytuł mistrza świata. A to nie koniec. Manyonga wierzy, że to on zostanie najlepszych skoczkiem w dal w historii. Rekord w tej specjalności od sezonu 1991 należy do Amerykanina Mike'a Powella, wynosi nieprawdopodobne 8,95 m. - Czuję, jak ten wynik mnie wzywa, jak chce, żebym go poprawił - mówi zawodnik. Na razie szczyci się skokiem na odległość 8,65 m.


Czy stać go na skok poza magiczną granicę dziewięciu metrów? - Zdecydowanie tak. Jestem supergłodny, moja ambicja domaga się wyniku na tym poziomie - zapewnia.

To nie zwycięstwa na stadionach są najważniejsze. W jego okolicy uzależnienie od metamfetaminy to ogromny problem. Droga Luvo - to, że sobie poradził w tak trudnej sytuacji - może być dla młodych ludzi najlepszych przykładem. Może ich ocalić.
Autor: rk / Źródło: theguardian.com, bbc.com
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama