Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Szymon Ziółkowski: patrzę na Sejm jak na "Gwiezdne Wojny"

Emil Riisberg

08/12/2015, 09:59 GMT+1

- Wielu posłów znakomicie radzi sobie z rozładowywaniem agresji, szkoda tylko, że robią to na mównicy sejmowej - mówi w rozmowie ze sport.tvn24.pl Szymon Ziółkowski, mistrz olimpijski w rzucie młotem, poseł PO. Szczerze opowiada o pierwszych tygodniach w ławach poselskich, zderzeniu ze światem polityki i treningach... w hotelu sejmowym.

Foto: Eurosport

RAFAŁ KAZIMIERCZAK, SPORT.TVN24.PL: Wiem, że niedawno rozmawialiśmy na tych łamach o niedozwolonym dopingu w sporcie. Nie chciałem znowu zawracać ci głowy, niestety, zła wiadomość - oglądałem zadymę w Sejmie na temat wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Pomyślałem też o tobie, że ty, sportowiec, siedzisz tam i na to patrzysz, uczestniczysz w tym przedstawieniu.
SZYMON ZIÓŁKOWSKI: Od początku, kiedy widzę, co się dzieje w naszym parlamencie, przypomina mi się scena z "Gwiezdnych Wojen, części III" - kanclerz Palpatine ogłasza utworzenie imperium, Padme Amidala, matka Luke'a i Lei Skywalkerów, żona późniejszego Lorda Vadera mówi: tak właśnie umiera wolność. Po czym następuje burza oklasków. W Sejmie jest dokładnie tak samo.
Sam chciałeś, nikt nie zmuszał do zostania wybrańcem narodu.
Oczywiście, że sam chciałem. I nie rozumiem niektórych ludzi, których spotykałem podczas kampanii wyborczej. Mówili, że polityka ich nie obchodzi. Nie ma takiej możliwości, przecież to coś, co nas otacza. A jakby Sejm zarządził, że obkładamy wszystkich 90-procentowym podatkiem, to co? Też taki delikwent powie, że polityka go nie obchodzi?
Kandydując do parlamentu byłeś przygotowany na to, że pracować można w takiej atmosferze, w takiej nienawiści wręcz?
Na to, co się działo na tamtym posiedzeniu, nikt nie był przygotowany. No, może poza Imperatorem.
Jako przedstawiciel działu sportowego wolałbym uciec od polityki, od wskazywania, kto jest dobry a kto zły. Tak zwyczajnie pytam, neutralnie, czy ciężkie jest to życie posła?
Powiem tak - wracam stamtąd bardzo zmęczony. Psychicznie, bo fizycznie się tam nie zmęczę, nie ma takiej możliwości. Siedzę cały dzień w ławie sejmowej, mam bardzo dużo rzeczy do przeczytania, bardzo dużo do zrozumienia. Szczególnie w przypadku młodych posłów, a ja takim jestem, zajmuje to dużo czasu.
Na sprawę Trybunału Konstytucyjnego też spojrzałem jako sportowiec. Po zawodach zawsze potrafiłem przyznać się do błędu. Dobrze wiesz, że nigdy nie zwalałem winy na deszcz czy słońce, tylko mówiłem, że dałem d... i już. Teraz uważam, że posłowie Platformy, którzy brali udział w wyborze tych dwóch członków TK, którzy okazali się być wybrani niezgodnie z konstytucją, powinni przeprosić. Na pewno byłoby to z pożytkiem dla całego ugrupowania. A strona przeciwna miałaby teraz trudności z uargumentowaniem tego, co wyprawia.
Jak się czujesz w tym nowym świecie, skoro całe dotychczasowe życie spędziłeś w sporcie, gdzie reguły są naginane, ale jednak są, a w polityce nie ma żadnych? To jazda bez trzymanki?
Ja reprezentuję konkurencję lekkoatletyki, w której dosyć mocno oszukiwano, ale polityka to i tak zupełnie inna bajka. No niestety, chcąc wprowadzić jakiekolwiek zmiany, trzeba było do tego wejść.
To jakie zmiany chcesz wprowadzić, co chcesz zdziałać jako poseł?
Chciałbym, żeby sport dzieci i młodzieży był dużo bardziej doceniany, żeby WF w szkole zaczął być traktowany jako poważny przedmiot, a nie kwiatek u kożucha. Im więcej czasu dzieci spędzają na nauce, tym więcej ruchu potem potrzebują. Dużo taniej, łatwiej i szybciej jest pewnym rzeczom zapobiegać, niż potem je leczyć.
Aby dzieci zachęcić dzisiaj do uprawiania sportu, trzeba im dać odpowiednią infrastrukturę. I wykwalifikowaną kadrę. To nie są już te czasy, kiedy ty czy ja wychodziliśmy na stadion i nie było istotne, jak ten stadion wygląda, tak wielka była chęć uprawiania sportu. Jako rodzic nie zgodziłbym się, by moje dzieci trenowały tam, gdzie ja trenowałem, przecież to jakiś dramat.
Pieniądze w budżetach są, tylko trzeba je rozsądnie wydatkować. Nie jest problemem wybudowanie orlika, który potem stoi może nie pusty, ale na pewno nie jest wykorzystywany tak, jak mógłby być. Musisz mieć kogoś, kto z tymi dziećmi i młodzieżą będzie tam coś sensownego robił. Kogoś z wizją, jakiegoś fanatyka.

A co z twoimi treningami? Miałeś i posłować, i szykować się do startu olimpijskiego w Rio.
Na razie słabo jest z tym trenowaniem. W Warszawie nie mam na to czasu. Jedyne, co mi się udało, to odwiedzić siłownię w hotelu sejmowym, która, co tu dużo mówić, mogłaby być lepsza.
No, to pewnie był tam tłum posłów i posłanek?
Z panem posłem Korolem (Adamem, byłym ministrem sportu - red.) się spotkaliśmy.
I już? Dwóch was było?
Dwóch. Ale panowie ze straży marszałkowskiej powiedzieli, że też tam ćwiczą, więc może uda nam się wspólnie wpłynąć na marszałka, by siłownia była nieco bardziej okazała.
A może należałoby z posłem Korolem, też człowiekiem sportu, namówić kolegów posłów do ćwiczeń, co byłoby dobre dla zdrowia, a przy okazji rozładowało agresję, której najwyraźniej jest w Sejmie za dużo?
Ale wielu posłów znakomicie radzi sobie z rozładowywaniem agresji, szkoda tylko, że robią to na mównicy sejmowej. Doskonale dają radę, nie potrzebują do tego sportu. A gdyby tę energię, którą niektórzy wkładają w krzyczenie i obrażanie innych, przełożyć na ćwiczenia fizyczne, to sylwetki naszych parlamentarzystów wyglądałyby zupełnie inaczej.
Charytatywny mecz piłkarski z twoim udziałem - opozycja na rządzących - wchodzi w grę?
W moim przypadku piłka odpada. Po pierwsze – mam pourywane więzadła krzyżowe w obydwu kolanach. Po drugie – ja jestem sportowcem, nie piłkarzem.
Ostro.
W Sejmie mamy wielu piłkarzy, na pewno po obydwu stronach barykady. Nie jestem im potrzebny. To nie tak, że nie lubię piłki nożnej, ale jako sportowiec uprawiający inną dyscyplinę uważam, że robienie Cudu nad Wisłą chociażby z awansu reprezentacji do Euro jest śmieszne. A przekazywanie na konta piłkarzy gigantycznych premii z tej okazji? To uwłacza innym sportowcom, którzy ciężko zapier…, żeby jechać na igrzyska i zdobyć tam medal, czy o ten medal się otrzeć.
Twoja misja Rio trwa?
Cały czas, chociaż do Polskiego Związki Lekkiej Atletyki złożyłem podanie o formalnym zakończeniu kariery sportowej. Żadne centralne szkolenie już mi nie przysługuje. Jestem posłem i nie mogę korzystać z budżetu państwa w innej formie.
To zakończyłeś tę karierę sportową czy jej nie zakończyłeś?
Jestem sportowcem amatorem, tak sprawa wygląda. Jeżeli będę na tyle dobry, by w takich warunkach przygotować się do igrzysk, to w nich wystartuję. Jeżeli nie, przestanę być nawet amatorem.
Autor: Rafał Kazimierczak / Źródło: sport.tvn24.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama