Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Rosjanie oburzeni raportem WADA

Emil Riisberg

10/11/2015, 07:51 GMT+1

Rosyjski minister sportu Witalij Mutko jest oburzony zarzutami Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) skierowanymi pod adresem jego kraju. - W dzisiejszych czasach niemożliwe jest ukrycie wszystkiego. Dane znajdują się w bazie, którą nadzoruje WADA. My tylko zbieramy próbki - zapewnił polityk.

Foto: Eurosport

WADA opublikowała w poniedziałek 323-stronicowy raport. Zaleciła w nim Międzynarodowej Federacji Stowarzyszeń Lekkoatletycznych (IAAF) m.in. natychmiastowe wykluczenie Rosji ze wszystkich struktur organizacji.
Mutko nazwał wnioski zmieszczone w raporcie "bezpodstawnymi" i "fikcyjnymi". - Rosyjskie agencje antydopingowe są w dzisiejszych czasach zupełnie niezależne od rządu - zapewnił dodając, że państwo nadal będzie kontynuowało finansowanie i propagowanie sportu.
- My tylko zbieramy próbki, które później są przez dekady przechowywane i nadzorowane w laboratoriach. A to przecież nie Rosja zarządza organizacjami antydopingowymi - podkreślił. Jak twierdzi, w jego kraju pobiera się 15 tysięcy próbek rocznie, a tylko dwa procent sportowców jest zawieszanych, "tylu samo co w innych krajach".

"Danych nie da się sfałszować"

- W dzisiejszych czasach niemożliwe jest ukrycie wszystkiego. Wszystkie dane znajdują się w bazie, którą nadzoruje WADA. Wielu z nich po prostu nie da się sfałszować - uważa Mutko, który jest też m.in. członkiem komitetów wykonawczych UEFA i FIFA oraz szefem komitetu organizacyjnego piłkarskich mistrzostw świata 2018 w Rosji.
Rosyjski minister skrytykował oświadczenie Richarda „Dicka” Pounda, byłego prezydenta WADA, który prowadził trwające jedenaście miesięcy śledztwo. - Mamy raport komisji, a oprócz niego też opinię Pana Pounda, która zdecydowanie wyprzedza i wykracza poza działania komisji. To jego osobista opinia, a nie generalne podsumowanie wszystkich działań antydopingowych w Rosji - grzmiał.
Raport skrytykował też prezes Rosyjskiej Federacji Lekkoatletycznej (ARAF) Wadim Zieliczenok. - Wezwanie do zawieszenia Rosji jest nieobiektywne. Oczywiście zdarzały się w naszym kraju przypadki dopingu, ale nie ma mowy o zorganizowanym procederze. WADA wysunęła tylko rekomendację. Nie mogę decydować za IAAF, ale mam nadzieję, że federacja nie dopuści do zawieszenia Rosji - powiedział agencji Associated Press.

"Raport jest częścią sankcji"

Głos zabrał także Władimir Ujba, przewodniczący Federalnej Agencji Medycyny i Biologii, która opiekuje się sportowcami reprezentującymi Rosję. - To kwestia czysto polityczna. Raport jest częścią międzynarodowych sankcji, które nakłada się na Rosję w związku z sytuacją na Krymie i z konfliktem z Ukrainą. Zarzuty są bezpodstawne. Przecież to inspektorzy WADA sami pobierają próbki od sportowców. Zresztą, nie wierzę, że zostaną anulowane jakiekolwiek wyniki zawodów. Wiązałoby się to z uruchomieniem ogromnej ilości długotrwałych procedur - powiedział agencji TASS.
Z raportu WADA wynika, że w procederze tuszowania dopingu u sportowców udział brała także Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej (FSB), której funkcjonariusze "pracowali" w moskiewskim laboratorium. "To była forma bezpośredniego zastraszania i ingerencji państwa rosyjskiego w pracę. Teraz można podważyć rzetelność tych badań" - stwierdza raport.
Afera dopingowa w Rosji wybuchła 3 grudnia 2014 roku, gdy niemiecki kanał TV ZDF/ARD ujawnił jej szczegóły. Następnego dnia IAAF poinformowało, że dochodzenie prowadzi Komisja Etyki, całkowicie niezależny od IAAF organ, który ma pełne uprawnienia w tym zakresie, jak również do nakładania sankcji.
Autor: iwan / Źródło: sport.tvn24.pl, rt.com, AP, PAP
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama