Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Ntando Mahlangu, 17-letni biegacz bez nóg, uzyskał minimum na MŚ

Emil Riisberg

19/03/2019, 13:13 GMT+1

Tamta chwila ciągle do niego wraca. Ma 10 lat i wreszcie robi pierwszy krok w życiu. Jest tak zdenerwowany, że zaczyna wymiotować. Od tego dnia zmieniło się wszystko - w niedzielę popędził na 800 m po znakomity wynik 1:45.57, dający prawo startu w tegorocznych mistrzostwach świata w Katarze, tych dla zawodników pełnosprawnych. A Ntando Mahlangu biega przecież na protezach, obie nogi amputowane ma

Foto: Eurosport

Historia tego chłopaka z prowincji Mpumalanga położonej w północno-wschodniej części RPA łapie za serce. Nie narzekał na swój los, nie użalał się nad sobą. Nigdy.

Urodził się z hemimelią, powodującą niedorozwój nóg poniżej kolan. Do 10. roku życia poruszał się na wózku. Szkoła w jego rodzinnym Tweefontein do osób niepełnosprawnych przygotowana nie była, przenieść musiał się zatem do pracującej w Pretorii babci. Nie żałował, w stolicy został uczniem prestiżowej Laerskool Constantia Park. I mógł uprawiać sport, w tym ulubioną piłkę nożną.

- Zawsze starałem się być aktywny - opowiada 17-letni dziś Ntando. Zsuwałem się z wózka i na kolanach próbowałem ganiać z kolegami za piłką. Akurat to bywało frustrujące, bo wszyscy byli wyżsi, więc nie mogłem główkować.

Popatrzeć kolegom prosto w oczy

W roku 2012 lekarze podjęli decyzję o amputacji zniekształconych kończyn poniżej kolan. Rodzice wahali się, zastanawiali. On chciał, by to zrobili. Obiecane miał protezy, co oznaczało, że wreszcie wstanie z wózka.

- Powtarzał, że marzy o bieganiu i grze w piłkę, że woli to od chodzenia. Dlatego postaraliśmy się o specjalistyczne protezy, spełniliśmy jego marzenie - wyjaśnia fizjoterapeutka Elmarie Smith. Podarowała je charytatywna organizacja Jumping Kids, pomagająca dzieciom po amputacjach.


Ntando mówi, że to wtedy zaczął żyć. To wtedy zaczął być dzieckiem. - Wciąż byłem niepełnosprawny, ale nagle, z dnia na dzień, mogłem powiedzieć "cześć", patrząc kolegom prosto w oczy. Liczyły się takie drobne sprawy, na które inni nie zwracają uwagi - opowiada.

Robił bardzo szybko postępy w treningach. Okazało się, że ma do tego iskrę bożą. Po czterech latach siedział w samolocie do Rio de Janeiro, z trudem wierzył, że leci na igrzyska paraolimpijskie, jako reprezentant kraju. To był początek dużej, a może i wielkiej kariery.

Najlepszy zawodnik imprezy

W Brazylii - mając lat 14 - w swojej kategorii niepełnosprawności T42 wywalczył srebro na dystansie 200 m. Przegrał tylko z obrońcą tytułu, Brytyjczykiem Richardem Whiteheadem. Czasem 23,77 s poprawił rekord Afryki. W sezonie następnym, w mistrzostwach świata do lat 23, ustanowił rekord świata w kategorii T42 - 52,61 - w ulubionej wtedy konkurencji 400 m. Co więcej, wybrany został najlepszym zawodnikiem imprezy.


W miniony weekend w Pretorii błysnął po raz kolejny, na dystansie 800 m dla odmiany. Budzący szacunek wynik 1:45.57 na igrzyskach w Rio, tych dla zawodników pełnosprawnych, dałby siódme miejsce, za szóstym Marcinem Lewandowskim (1:44,20). Na poprzednich mistrzostwach świata - w Londynie - miejsce piąte.
Czy po uzyskaniu minimum Ntando wystartuje w Katarze? Nie wiadomo, sprawa jest wielce skomplikowana.

Z procedurami, tocząc sądowe batalie, zmagał się już jego rodak Oscar Pistorius, też biegający na protezach. Po badaniach biomechanicznych naukowcy uznali, że dają mu one przewagę nad konkurencją, nie został zatem dopuszczony do igrzysk w Pekinie w 2008 roku. Trybunał Arbitrażowy przy Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim uchylił tę decyzję i zezwolił Pistoriusowi na start. Nic z tego nie wyszło, bo na dystansie 400 m minimum nie uzyskał, a do sztafety go nie powołano ze względów bezpieczeństwa.


Olimpijski debiut zaliczył jednak cztery lata później w Londynie. W 2013 roku oskarżono go o zastrzelenie swojej partnerki, modelki Reevy Steenkamp. Został uznany winnym, o warunkowe zwolnienie będzie mógł się ubiegać nie wcześniej niż w roku 2023.

Kszczot stanie do walki

Ntando startem w Katarze - gdzie mierzyłby się m.in. z dwukrotnym wicemistrzem świata na 800 m Adamem Kszczotem - na razie głowy sobie nie zawraca. Najważniejsze, że robi to, co sprawia mu frajdę, o czym kiedyś marzył tak bardzo. Polak przyznaje, że młodzieńca z RPA nie zna. - Jeżeli stanie obok na bieżni, to oczywiście sprawdzimy, kto jest mocniejszy - zapowiada eurosport.pl Kszczot. - Wcześniej władze lekkoatletyczne zapewne sprawdzą, czy protezy w jakiś sposób mu pomagają, czy nie. Ja nie wiem, nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie.
Po sprawie Pistoriusa Trybunał Arbitrażowy ogłosił, że każdy następny przypadek niepełnosprawnego lekkoatlety, zamierzającego rywalizować z tymi pełnosprawnymi, rozpatrywany będzie osobno.
Sukcesy Ntando odnosi i odnosić będzie, ale to nie one są w tej historii kluczowe.

- Ludzie zawsze pytają, co najbardziej mnie cieszy w tym nowym życiu, po otrzymaniu protez i zostaniu sportowcem. Nie rekordy, nie medale. Byłem szczęśliwy, kiedy po raz pierwszy mogłem zrobić i przynieść babci herbatę. Wcześniej było to niemożliwe, nie sięgałem do stołu - mówi Ntando.

Autor: rk\kwoj / Źródło: paralympic.org, citizen.co.za, twitter.com/bbc, news24.com
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama