Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Mistrzostwa świata w lekkoatletyce. Wojciech Nowicki zaskoczony medalem, ale już myśli o Tokio

Emil Riisberg

03/10/2019, 13:00 GMT+2

- W nocy zadzwonił do mnie Tomek Majewski i powiedział, że IAAF rozpatrzyła wideo weryfikację, bo były nieścisłości z rzutem Bence’a Halasza i ostatecznie przyznano dwa brązowe medale. Byłem zaskoczony - powiedział w rozmowie z Eurosportem młociarz Wojciech Nowicki. W czwartek nad ranem okazało się, że awansował na podium.

Foto: Eurosport

Nowicki pierwotnie zajął czwartą pozycję za Halaszem, ale wiceprezes PZLA Tomasz Majewski i dyrektor sportowy Krzysztof Kęcki złożyli po konkursie protest. Przedstawili nagranie, na którym widać było, jak Węgier pali próbę, która dała mu trzecią lokatę. To było w pierwszej kolejce finałowej rywalizacji.

Szczęście w nieszczęściu

- Psychicznie już dotarło do mnie, że jestem czwarty. Konkurs nie poukładał się tak, jak chciałem. Ale można powiedzieć, że łut szczęścia w nieszczęściu, że podjęli taką decyzję, żeby każdy z nas nie był poszkodowany czy pokrzywdzony - mówił Nowicki.
Sędziowie przyznali się do błędu i wstawili Nowickiego na trzecie miejsce, uznając jednocześnie, że błąd wyszedł na jaw po konkursie, więc Halasz nie miał już szans na odpowiednie zmotywowanie się i próbę przeskoczenia Polaka.
Uznano, że jego mobilizacja mogła być w tej sytuacji inna. Dlatego postanowiono przyznać dwa brązowe medale.

Trudna decyzja

- To dla niego też by było krzywdzące. To było na początku rywalizacji i można rozmyślać, że gdyby wiedział od razu, że to jest spalony, to może w kolejnych kolejkach też by inaczej kręcił, może konkurs by się inaczej ułożył? Teraz to jest wiele możliwości i dlatego tak naprawdę ciężko podjąć słuszną decyzję, więc sędziowie doszli do wniosku, że tak będzie według nich najbardziej sprawiedliwie - ocenił.
Nowicki sprawiał na gorąco wrażenie osoby, do której jeszcze nie do końca dotarło, że wywalczył medal. Jego myśli krążyły cały czas wokół konkursu, w którym liczył na znacznie więcej. Zwracał też uwagę na to, że jego najważniejszy cel to przyszłoroczne igrzyska olimpijskie w Tokio.
- Z jednej strony fajnie, że wywozimy kolejny medal. Mnie jest szkoda konkursu, bo stać mnie było na dużo, dużo więcej. Wyszło, jak wyszło. Tak widocznie miało być. I to jest lekcja na kolejny rok, żeby popracować i na igrzyskach nie powtórzyć takiej sytuacji - stwierdził.

Trafić w super dzień

- Myślę, że jak wszystkie emocje opadną, dostanę ten medal, to gdzieś tam może radość będzie. Na razie, na gorąco, jestem myślami w konkursie, że nie wyszło po mojej myśli. Taki jest sport, nie zawsze się trafia w ten super dzień jak np. miałem na mistrzostwach Europy, że wszystko układało się tak, jak chciałem. Tutaj wręcz był odwrotny efekt. Czułem się super dwa, trzy dni wcześniej. W głównym konkursie w finale czegoś zabrakło.
- Na analizę będzie czas po sezonie. Kiedy emocje już opadną, wyczyścimy głowy, pomyślimy, co dalej z tym zrobić, jak to poprawić. Najważniejszy start za rok przede mną i pewnie przed wszystkimi reprezentantami Polski. Igrzyska są najważniejsze i tam bym chciał już być w pełni przygotowany. Jestem w stanie walczyć o jak najlepszy rezultat. Tutaj też byłem dobrze przygotowany motorycznie, fizycznie. Coś tego dnia po prostu nie zagrało. Nie wiem co, ale myślę, że jak porozmawiam z trenerką to będę wiedział - podsumował start w Dausze.
Transmisje z mistrzostw w Eurosporcie 1 oraz usłudze Eurosport Player
Autor: kip / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama