Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Lekkoatletyka - Angelika Cichocka, Adam Kszczot i Marcin Lewandowski szykują się do sezonu w Font-Romeu

Emil Riisberg

30/04/2021, 08:55 GMT+2

Angelika Cichocka, Adam Kszczot i Marcin Lewandowski, czyli znakomitości biegów średnich, rozpoczęli w poniedziałek ostatni górski obóz przed pierwszą częścią sezonu. Tym razem pojechali do Font-Romeu, skąd 18 maja udadzą się bezpośrednio na mityng w Ostrawie. W planach był kolejny wypad do Kenii, ale upadł ze względu na obostrzenia związane z pandemią COVID-19.

Foto: Eurosport

33-letnia Cichocka ma za sobą serię kontuzji, do dobrej dyspozycji wraca po długiej przerwie. Myśli jest dobrej, zresztą optymistycznie nastawił ją już sezon halowy. W mistrzostwach Europy pod dachem - w Toruniu - wywalczyła brązowy medal w biegu na 800 m, a to dodało jej skrzydeł oraz motywacji.

- Jestem zdrowa, trenuję normalnie, ale czy nic mnie nie boli? Chyba nie ma takiego dnia, żeby sportowca coś nie bolało. W pełni realizuję jednak cały plan treningowy, a to najważniejsze - stwierdziła mistrzyni Europy z Amsterdamu (2016) na 1500 m.

Obecnie jest zdeterminowana, by wypełnić minimum olimpijskie na 800 m.
- Tak naprawdę plan ma mnie doprowadzić do szybkiego biegania i na 800, i 1500 m. Na razie jednak skupiamy się na tym krótszym dystansie, bo pierwsze starty mam zaplanowane właśnie w tej konkurencji. Chciałabym zrobić kwalifikację olimpijską, ale nie porzucam "półtoraka". Mój trening nie jest ukierunkowany pod jeden konkretny dystans - wyjaśniła.

Cichocka: w tym sezonie czekać nie można

Był jednak w karierze Cichockiej czas, kiedy porzuciła 800 m. Rywalizowała wówczas głównie na 1500 m i wydawało się, że właśnie przy tym dystansie zostanie.

- Po prostu wydawało mi się, że nie jestem już na tyle szybka, żeby mieć szansę na dwóch okrążeniach. Ale okazuje się, że to wszystko jest kwestią treningu. Teraz w hali czułam się świetnie i daję 800 m kolejną szansę. Chcę spróbować zrobić minimum jednak na obu dystansach. Super byłoby się zbliżyć do rekordów życiowych - oceniła.
Pierwsze dwa starty ma zaplanowane na 18 i 21 maja, odpowiednio - w Ostrawie i Dessau.

- Chciałabym mocno zacząć, bo w tym sezonie nie można czekać. Nie ma czasu na rozkręcanie się. Startów jest mało, część zawodów ciągle odwołują bądź przekładają. Z 10 szans nagle robią się cztery. Trzeba to brać pod uwagę i od razu być na wysokich obrotach. Wszystko jest skondensowane i trzeba się nastawić na mocne bieganie od początku - przyznała.

Pewność, że nadal jest w stanie rywalizować z najlepszymi, odzyskała dopiero zimą.

- W hali złapałam fajny poziom i dzięki temu jest mi łatwiej się przygotowywać niż w zeszłym sezonie, kiedy wszystko było niewiadomą. Teraz wiem, że jest dobrze i kontynuujemy ciężką pracę. Francuskie Font-Romeu to ostatnie zgrupowanie w górach przed startami w maju i czerwcu - oznajmiła.
Marcin Lewandowski, Adam Kszczot, Copernicus Cup, Toruń 2020

"Podróż wydłużyła się o dziewięć godzin"

Niedawno wraz z Kszczotem i Lewandowskim wróciła ze zgrupowania w Kenii. W Polsce temperatury były znacznie niższe i musiała wyciągnąć wszystkie zimowe ubrania. Zresztą te wzięła ze sobą także do Francji, bo tam aura biegaczy też nie rozpieszcza.

- Do ciepłego łatwiej się przyzwyczaić, a teraz w całej Europie jest zimno. Sprawdzaliśmy też inne lokalizacje, jak Sankt Moritz czy Livigno, ale wszędzie są zapowiadane niskie temperatury i deszcz. Po prostu trzeba zrobić to, co musimy, najlepiej jak można. Trudno. Nie ma co narzekać. Nie jest to Kenia, ale to też super miejsce. Poza tym jestem optymistką, więc mam nadzieję, że prognozy się nie sprawdzą i słoneczko choć na trochę wyjdzie - przyznała zawodniczka SKLA Sopot.

Font-Romeu zostało przez nich wybrane, ponieważ najłatwiej było załatwić wszelkie formalności związane z wyjazdem właśnie tam.

- W Szwajcarii nie mielibyśmy dostępu do siłowni i obiektów sportowych, a tu w porozumieniu z komitetem olimpijskim i znajomym trenerem udało się to załatwić. Wszystko działo się na ostatnią chwilę. W czwartek dowiedzieliśmy, że lecimy w poniedziałek. Zostajemy do 18 maja i zjeżdżamy prosto do Ostrawy - poinformowała.

Właśnie ze względu na temperatury zawodnicy zastanawiali się, czy nie lepiej jeszcze raz polecieć do Kenii. Odstraszyła ich jednak podróż.

- Ze względu na obostrzenia związane z pandemią region Nairobi jest zamknięty, więc wszystkie loty krajowe są odwołane. Podróż wydłużyła się przez to o dziewięć godzin, bo busem trzeba byłoby się dostać ze stolicy do Iten. Podróż na obóz nie byłaby może wielkim problemem, ale powrót ze zgrupowania prosto na start byłby trudny - oświadczyła Cichocka.
Autor: rk / Źródło: PAP
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama