Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Kamila Lićwinko o możliwym powrocie do normalnych treningów

Emil Riisberg

25/04/2020, 18:37 GMT+2

Wieść o planowanym otwarciu obiektów sportowych wzbudziła duży entuzjazm medalistki mistrzostw świata i Europy w skoku wzwyż Kamili Lićwinko. - To naprawdę dobra wiadomość. Bardzo ucieszyło mnie to, że już 4 maja będę mogła pójść na nasz białostocki stadion i zrobić trening - przyznała utytułowana lekkoatletka w rozmowie z reporterem TVN24 Karolem Sokołem.

Foto: Eurosport

W sobotę premier Mateusz Morawiecki i minister Danuta Dmowska-Andrzejuk przedstawili tzw. plan odmrażania polskiego sportu. Jego najbliższy etap zakłada udostępnienie boisk i miejsc do uprawiania sportu na otwartej przestrzeni. To przede wszystkim duże udogodnienie dla zawodowców, którzy w ostatnich tygodniach nie mieli możliwości przeprowadzenia pełnego treningu.

Zaległości techniczne

Lićwinko z uwagi na uprawianą przez siebie dyscyplinę w domowym zaciszu mogła wykonywać jedynie część niezbędnych ćwiczeń. Wraz ze swoim mężem i jednocześnie trenerem przystosowała w tym celu garaż i ogród. Trening siłowy nie był więc problemem.
- Najbardziej brakuje oczywiście techniki. Nie mam, gdzie skakać, nie mam zeskoku, więc to największy problem. Robię trening zastępczy z gumami, ale wiadomo, to nie zastąpi mi prawdziwego treningu technicznego. I oczywiście brakuje też odpowiedniego podłoża, tartanu, żeby szybko pobiegać, zrobić coś dynamicznie - przyznała.
- Może teraz, jak będzie można wejść na stadion, będziemy nadrabiać zaległości techniczne - dodała z zadowoleniem.
Wyjazdu na zgrupowanie w Centralnym Ośrodku Sportu w Spale na razie jednak nie planuje. Wszystko z uwagi na małą córkę, dla której nie byłoby to obecnie odpowiednie miejsce.
- Odkąd Hania pojawiła się na świecie, towarzyszy nam na każdym zgrupowaniu i nie za bardzo wiemy, jakby to miało wyglądać. Po pierwsze nie wiemy, czy COS zechciałby nas przyjąć z dzieckiem. A po drugie, nie będzie nam łatwo wyjechać do COS-u. Z docierających do nas wiadomości wiemy, że wszystko będzie się tam odbywało w specyficznych warunkach: trening, jedzenie, pokoje przy jak najmniejszym kontakcie. Mając dziecko, nie byłoby to proste, więc jak na razie my z tego rezygnujemy - wyjaśniła lekkoatletka.

Nadzieja na starty w tym roku

Lićwinko przed wybuchem pandemii COVID-19 mierzyła oczywiście przede wszystkim w udany start na igrzyskach olimpijskich. Przesunięcie imprezy w Tokio pokrzyżowało jej plany, a kilka dni temu spadła na nią kolejna zła wiadomość o odwołaniu tegorocznych mistrzostw Europy w Paryżu.
- Kolejna motywacja do treningu umknęła. Teraz ciężko w sobie ją znaleźć. Docierają do nas głosy, że może gdzieś pod koniec sierpnia lub we wrześniu będą jakieś zawody w Polsce, więc mam nadzieję, że jeszcze w tym sezonie uda nam się wystartować - powiedziała brązowa medalistka mistrzostw świata z 2017 roku.
Lićwinko stara się dostrzegać również jasne strony przerwanego sezonu.
- Głowa odpoczywa od ciągłego reżimu, stresu związanego z zawodami i treningami. Ciało też. Jest czas, by wyleczyć kontuzje. Może to nie jest relaks, bo to jednak stresujący czas dla mnie z uwagi na odwołane igrzyska, mistrzostwa Europy i ciągłą niepewność. Jednak mimo wszystko głód zawodów, występów sportowych jest bardzo duży i myślę, że może się to przełożyć na jakieś dobre wyniki - przyznała z nadzieją.
Autor: jac/twis / Źródło: Eurosport
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama