Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Caster Semenya czeka na Trybunał CAS. "Jest bezsprzecznie kobietą"

Emil Riisberg

15/02/2019, 13:08 GMT+1

"Ona walczy o prawo do biegania bez konieczności interwencji medycznej. Ona walczy o wolność" – przekonują prawnicy Caster Semenyi, wzbudzającej od lat kontrowersje specjalistki w biegu na 800 metrów. W poniedziałek rozpocznie się jedno z najważniejszych i najdłuższych przesłuchań w dziejach sportu.

Foto: Eurosport

W Lozannie zbierze się wtedy Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu. Wysłuchani zostaną przedstawiciele światowych władz lekkoatletyki z IAAF oraz główna zainteresowana.
Semenya to podwójna mistrzyni olimpijska i trzykrotna mistrzyni świata na swoim koronnym dystansie, u której zdiagnozowano hiperandrogenizm, czyli nadmiar męskich hormonów.
Samo przesłuchanie zaplanowane jest na pięć kolejnych dni, a trzech sędziów ma wydać werdykt w przyszłym miesiącu.

Jak u dojrzewającego mężczyzny

Władze lekkoatletyczne wypowiedziały wojnę sportsmenkom z hiperandrogenizmem, nazywanym przez lekarzy "farmakologicznym dopingiem".
Stanowisko IAAF jest jasne: chce wyrównania szans i obniżania poziomu testosteronu u zawodniczek z przypadłością Semenyi pod groźbą zakazu startu na dystansach od 400 do 1500 metrów. Redukcja testosteronu miałaby się odbywać za pomocą kuracji hormonalnej.
"Jeśli biegaczka z zaburzeniami w rozwoju seksualnym ma jądra i testosteron na poziomie tego, jaki występuje u mężczyzn, to uzyskuje rozwój kości, mięśni i hemoglobiny cechujący mężczyznę w czasie dojrzewania" – doprecyzował IAAF w stanowisku przesłanym redakcji "The Guardian".
W międzyczasie pojawiły się przecieki, że IAAF będzie się starać, żeby Semenyę uznać "za biologicznego mężczyznę".
Stąd reakcja prawników biegaczki z RPA.
"Pani Semenya jest bezsprzecznie kobietą. Ona walczy o prawo do biegania bez konieczności interwencji medycznej. Ona walczy o wolność. Pani Semenya prosi, by szanować i traktować ją jak każdego innego sportowca. Jej genetyczny dar nie powinien służyć dyskryminacji" – oświadczyli w czwartek.
"Jej przypadek dotyczy praw kobiet takich jak ona: urodzonych i wychowanych jako kobiety, które przez całe życie z punktu widzenia prawnego uznawane były za kobiety i którym należy zezwolić na rywalizację z kobietami bez dyskryminacji" – dodano.

Bez kuracji niepokonana

Sprawa Semenyi wybuchła w 2009 roku, kiedy 18-latka z RPA sensacyjnie została w Berlinie mistrzynią świata na dystansie 800 m. Wygrała z łatwością, a za chwilę rozpętała się medialna burza. W lekkoatletycznym środowisku zawrzało, decydenci z IAAF nie mieli wyjścia, zarządzili testy płci i zawiesili zawodniczkę.
Wyniki badań zostały utajnione. To, co ukazuje się w mediach od ośmiu lat, pochodzi z przecieków. Piszący o Semenyi dziennikarze powoływali się na źródła zbliżone do federacji lekkoatletycznej. Według nich lekkoatletka nie ma macicy i jajników, ma wewnętrzne jądra i aż trzykrotnie podwyższony poziom testosteronu.
Semenya od 2015 roku jest niepokonana na 800 metrów. W tamtym roku zawieszono wprowadzone cztery lata wcześniej regulacje IAAF, które nakładały na zawodniczki ze zwiększonym poziomem testosteronu obowiązek jego obniżenia.
W czasie kuracji lekkoatletka biegała tak sobie, bez rewelacji. Po zamrożeniu przepisów IAAF, już bez kuracji, jest niedościgniona. W Rio de Janeiro została mistrzynią olimpijską. A sezon 2016 rozpoczęła mocnym uderzeniem. W mistrzostwach RPA, będących także eliminacjami do igrzysk, triumfowała w biegach na 400, 800 i 1500 m, wszystko tego samego dnia. Rok później została mistrzynią świata.
Według lekarzy obniżanie poziomu testosteronu u osób z hiperandrogenizmem może nieść poważne skutki dla zdrowia i narazić je między innymi na osteoporozę. Wątpliwości budzą też kwestie etyczne. Wielu fachowców uważa, że jeśli Semenya i jej podobne zawodniczki przestrzegają zasad antydopingowych, to nie ma podstaw, by odmawiać im możliwości rywalizacji. Naturalny testosteron nie jest bowiem zabronioną substancją.
Autor: twis\kwoj / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama