Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

20 od śmierci Komara i Ślusarskiego

Emil Riisberg

17/08/2018, 06:06 GMT+2

17 sierpnia mija dwadzieścia lat od tragicznej śmierci dwóch polskich mistrzów olimpijskich - Władysława Komara i Tadeusza Ślusarskiego. Sportowcy wracali z biegu o Bursztynowy Puchar Międzyzdrojów, zginęli w wypadku drogowym.

Foto: Eurosport

Komar złoto zdobył w 1972 roku w Monachium w pchnięciu kulą, Ślusarski cztery lata później wygrał rywalizację tyczkarzy w Montrealu.
- Był 17 sierpnia 1998 roku, dochodziła godzina 18. Władek i Tadek wracali z biegu o Bursztynowy Puchar Międzyzdrojów. Na trasie pomiędzy miejscowościami Brzozowo i Przybiernów ich samochód, z nieustalonych przyczyn, zderzył się z jadącym z naprzeciwka renault, za kierownicą którego siedział inny lekkoatleta, 35-letni Jarosław Marzec. Mistrzowie igrzysk ponieśli śmierć na miejscu, a reprezentant Polski w biegu na 400 m zmarł pięć dni później w szpitalu w następstwie obrażeń odniesionych w wypadku - przypomniał prezes Klubu Biegacza Sporting Międzyzdroje Bogusław Mamiński.
Od 1999 roku mityng w Międzyzdrojach upamiętnia wybitnych sportowców.

Jeden małomówny, drugi dusza towarzystwa

Komar miał 58 lat. Był 16-krotnym rekordzistą Polski w pchnięciu kulą. Dwukrotnie zdobył brązowy medal mistrzostw Europy (Budapeszt 1966, Helsinki 1971). Grał też w rugby, występował w filmach (m.in. w Piratach Romana Polańskiego). W 1998 roku zagrał w jednym z odcinków serialu "Ekstradycja 3". Była to jego ostatnia rola. Burzliwe życie opisał w autobiografii "Wszystko porąbane".

Ślusarski w dniu śmierci miał 48 lat. Po zwycięstwie w Montrealu, cztery lata później w Moskwie wywalczył srebrny medal igrzysk (złoty zdobył Władysław Kozakiewicz). Był też dwukrotnym halowym mistrzem Europy (Goeteborg 1974, Mediolan 1978).

- O ile Tadeusz był skromnym i małomównym człowiekiem, to Władek był duszą towarzystwa. Zasłynął z wielu nietuzinkowych zachowań - dodał Mamiński, wicemistrz świata z Helsinek (1983) w biegu na 3000 m z przeszkodami.

Wyprowadził rywali z równowagi

W jednej z audycji na antenie Polskiego Radia wielkich sportowców wspominał redaktor Lesław Skinder.

- Najważniejsze jest to, że tylu ludziom wlewali radość do serca - mówił. Zastanawiał się również, "czy Władek dalej opowiada Tadeuszowi dowcipy, czy go rozśmiesza. Czy jak patrzy na tych, którzy przychodzą na ich grób, zapalają znicze i kładą kwiaty, mówi: Co wy tu, smutasy, robicie? My tu bawimy się i cieszymy, na tamtym świecie budujemy nową reprezentację Polski w lekkoatletyce...".

Kolejne pokolenie sportowców opowiada sobie anegdotę jak Komar przed startem w Monachium wyprowadził z równowagi rywali, a potem wygrał konkurs. Już w pierwszym pchnięciu osiągnął wynik 21,18, co dało mu później złoty medal. Na ten sukces zapracował na rozgrzewce. Próbne pchnięcia wykonywał bowiem kulą, która była lżejsza niż te regulaminowe. Posyłał ją na odległości bliskie rekordu świata, siejąc postrach u rywali, którzy finale nie odzyskali już wiary w swoje możliwości.

W piątkowy wieczór odbędzie się w Międzyzdrojach lekkoatletyczny mityng imienia Władysława Komara i Tadeusza Ślusarskiego. - Rozpocznie się o 17.50. O tej godzinie zginęli wielcy mistrzowie - dodał organizator zawodów Mamiński.
Autor: pqv / Źródło: sport.tvn24.pl, PAP
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama