Sochan nie trafił ani razu. Sroga lekcja dla Spurs

Na inaugurację Spurs przegrali na własnym parkiecie z Dallas Mavericks 119:126, ale potem zrehabilitowali się, wygrywając u siebie po dogrywce z Houston Rockets 126:122. Do starcia z Clippersami podchodzili więc mocno podbudowani.

Tyle że szybko się okazało, że to nie będzie ich dzień. Z ekipą z Miasta Aniołów prowadzili tylko raz, na samym początku - 3:0. Potem było tylko gorzej. Już do przerwy przegrywali 37:56, a po niej przewaga gospodarzy jeszcze bardziej wzrastała. Ostatecznie stanęło na 40-punktowej różnicy. Takiej punktowej przepaści w meczach obu drużyn jeszcze nie było.

Spurs nie pomógł Sochan, który w ciągu 22 minut spędzonych na parkiecie, ani razu nie zdołał trafić do kosza, a dwa razy próbował rzutów zza łuku. Cztery razy stracił piłkę. Słabiutki występ zanotował też mierzący 223 cm wzrostu 20-letni Victor Wembanyama. Wybrany z numerem pierwszym w drafcie reprezentant Francji zgromadził ledwie 11 punktów (40 proc. skuteczności). Najskuteczniejszy w ekipie z Teksasu Devin Vassell zdobył trzy punkty więcej.

W Clippers, którzy odnieśli drugie zwycięstwo w sezonie (na koncie mają też porażkę), najbardziej wyróżniła się wielka trójka: Kawhi Leonard, Russell Westbrook i Paul George. Pierwszy zakończył mecz z dorobkiem 21 punktów, a pozostała dwójka uzyskała po 19 (Westbrook zanotował też osiem zbiórek).

wynik niedzielnego meczu NBA:
Los Angeles Clippers - San Antonio Spurs 123:83

(lukl/twis)