Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Victor Wembanyama może być wielką gwiazdą NBA. Skąd wziął się ten francuski fenomen?

Eurosport
📝Eurosport

27/05/2023, 07:16 GMT+2

Victor Wembanyama. Olbrzym z Francji. Jeszcze nie zagrał nawet minuty w NBA, a już nie brakuje odważnych opinii - w przyszłości zdominuje najlepszą ligę świata. Pierwsze kroki ma stawiać u boku Polaka Jeremy'ego Sochana w San Antonio Spurs. Oto, skąd wziął się ten francuski fenomen.

Victor Wembanyama (Getty Images)

- W ostatnich paru latach każdy mówi o jednorożcach, ale mu bliżej do kosmity. Nigdy czegoś takiego nie widziałem, nikt nigdy nie widział, by ktoś tak wysoki poruszał się tak płynnie, z takim wdziękiem na parkiecie - tak o Wembanyamie jeszcze w październiku 2022 roku mówił LeBron James, jeden z najlepszych koszykarzy w historii.
"Fascynująca jest jego wyborna mieszanka umiejętności. To gargantuiczny gracz obwodowy, który potrafi dryblować, podawać i rzucać jak obrońca, a do tego siać postrach pod koszem. Wembanyama pobudza wyobraźnię innych, gdy puszcza wodze własnej imaginacji na boisku" – to z kolei komplementy Jeremy'ego Woo ze "Sports Illustrated".
Czytając te słowa, można odnieść wrażenie, że łatwo stracić kontakt z rzeczywistością w trakcie oglądania popisów Wembanyamy na parkiecie. Emocje potrafią jednak ponieść nie tylko jego najmłodszych admiratorów, ale także doświadczonych dziennikarzy. Adrian Wojnarowski z ESPN stwierdził nawet, że nastoletni Francuz "może być największym talentem w historii sportów zespołowych".
Nawet jeśli niektórzy komentatorzy przesadzają w swoich laudacjach, to nie można zaprzeczyć faktowi, że jesteśmy świadkami rzadko spotykanego zjawiska, które nad Sekwaną od paru lat nazywane jest Wembamanią - manią na Wembanyamę.

Francuski fenomen

- Nie da się nauczyć wzrostu - te słowa przypisywane są Frankowi Laydenowi, który był trenerem Utah Jazz w latach 80.
W lidze gigantów, gdzie koszykarze średnio mierzą około dwa metry, wzrost odgrywa niebagatelną rolę. Nawet obecnie, gdy na znaczeniu coraz bardziej zyskują umiejętności. W końcu trójka najlepszych graczy obecnego sezonu to zawodnicy mający mniej więcej siedem stóp wzrostu (213 cm): Joel Embiid, Nikola Jokić i Giannis Antetokounmpo. W walce o tytuł na placu boju został na pierwszy rzut oka najmniej atletyczny z nich, ale zdecydowanie przewyższający rywali pod względem wyszkolenia technicznego - Jokić.
I tu na scenie zjawia się jeszcze wyższy Wembanyama. Ma siedem stóp i pięć cali wzrostu (226 centymetrów!), a jego rozpiętość ramion sięga ośmiu stóp (244 cm). To nie pierwszy tak wielki wieżowiec w NBA. Byli już Gheorghe Muresan czy Manute Bol ze wzrostem 231 cm albo Shawn Bradley – 229 cm.
- Nie mówię, że jest kolejnym Luką Doncziciem. Nie twierdzę, że będzie najlepszym graczem w historii. Ale jest wyjątkowy. Talent wykracza poza jego rozmiary. To pełen zestaw - połączenie wielkości, zwinności i umiejętności, naturalnych instynktów. Chodzi o rzeczy, których nie można nauczyć - stwierdził w rozmowie z "Guardianem" Jason Filippi, skaut, który pracował dla kilku drużyn NBA.
Między innymi to odróżnia go od pozostałych olbrzymów, którzy trafili do najlepszej ligi świata. Ale nie tylko.
picture

Victor Wembanyama góruje wzrostem nad rywalami

Foto: Getty Images

Geny, trening, dieta

Matka Victora - Elodie - ma sześć stóp i trzy cale wzrostu (190 cm) i była profesjonalną koszykarką we Francji. Następnie została trenerką w najmłodszych grupach wiekowych. Ojciec Felix to były skoczek w dal i trójskoczek, który pracuje z młodymi lekkoatletami. To on od małego uczył swoje dzieci właściwej techniki biegania - wskazali Brian Windhorst i Jonathan Givony z ESPN.
- Jego matka jest uzależniona od koszykówki. Zawsze chodziła na siłownię i codziennie trenowała te dzieciaki - mówił Bouna Ndiaye, agent Victora z Dallas, który znał rodzinę jeszcze przed jego narodzinami.
Dodał też: - Victor trenował nawet podczas codziennych czynności. Nawet wchodząc po schodach, ojciec instruował go, w jaki sposób ma ćwiczyć stopy i nogi. Jeśli weźmiemy pod uwagę jego rozmiar, to według mnie rodzice byli kluczowi w jego rozwoju.
Elodie szczyci się tym, że daje dzieciom naturalne i organiczne jedzenie. Twierdzi też, że nigdy nie zrobiła tego samego dania dwa razy, choć według relacji Victora w tym przypadku raczej przesadziła.
Wembanyama lubi rysować. Uwielbia czytać, zwłaszcza powieści fantasy. Kiedy myśli i mówi o przyszłości, to widać, że już od najmłodszych lat ma jasno wytyczony kierunek.
- Zawsze chciałem być zawodowym koszykarzem. Kiedy zdałem sobie z tego sprawę? Prawdopodobnie, gdy miałem 11 lub 12 lat. Wtedy po raz pierwszy musiałem zmierzyć się z oczekiwaniami, jakie ma się wobec zawodowców - wspominał Victor.
Trenerzy już wtedy zaczęli od niego więcej wymagać i szybko zdali sobie sprawę, jak profesjonalnie podchodzi do nauki koszykarskiego rzemiosła. W wieku 12 lat grał w turnieju juniorów z 15-latkami. Był jednym z najlepszych zawodników imprezy i poprowadził swoją drużynę do tytułu, wygrywając w finale z drużyną z Moskwy.
- To był mój pierwszy raz, kiedy grałem przed publicznością i bardzo spodobało mi się to doświadczenie. Jedyne, czego żałuję, to tego, że nie zostałem MVP (nagroda dla najbardziej wartościowego zawodnika – red.), mimo że moja drużyna wygrała i myślę, że na to zasłużyłem – stwierdził cytowany przez ESPN Wembanyama.
picture

Victor Wembanyama jest stworzony do koszykówki

Foto: Getty Images

Koszykarski maraton od małego

"Victor nauczył się czytać w wieku trzech lat, parę lat później wziął do ręki piłkę do koszykówki, a jako dziewięciolatek pomagał matce trenować dzieci w jego wieku. Mając dziesięć lat, dołączył do młodzieżowego zespołu Nanterre, małego klubu na zachodnich przedmieściach Paryża. Nie był jeszcze cudownym dzieckiem, grał w piłkę nożną i realizował inne hobby, ale nie ulegało wątpliwości, że ma pasję. Wkrótce znalazł się pod opieką Karima Boubekriego, jednego z trenerów młodzieżowych Nanterre, który określił się mianem koszykarskiego "psychopaty", jeśli chodzi o trening umiejętności" – opisał magazyn "Sports Illustrated".
- Mam obsesję na punkcie umiejętności, jeśli chodzi o kontrolę nad piłką - wyjaśnił Boubekri.
Jego sesje treningowe były niczym maraton. Zazwyczaj zaczynały się od co najmniej dwóch godzin ćwiczeń z piłką. Trener żądał, by jego podopieczni przynosili na każdy trening trzy rzeczy: parę rękawic bramkarskich, plastikową torbę i skakankę. Jeśli ktoś zapomniał którejś z tych rzeczy, musiał na starcie zrobić 30 "kółek" wokół boiska. Gra w rękawicach miała poprawiać precyzję gry palcami, a plastikowa torba była zawiązana wokół piłki, przez co dzieci uczyły się silniejszego kozłowania. A skakanka? Była po prostu do skakania.
Na treningach na przemian młodzi koszykarze wykonywali ćwiczenia raz to cięższymi, raz zwykłymi piłkami. Podejście Boubekriego można co najmniej nazwać intensywnym, ale zawsze starał się utrzymywać wysokie zaangażowanie zespołu, a treningi nigdy nie były monotonne. - To nauczyło nas dyscypliny - podkreślił cytowany przez "SI" Wembanyama.
Victor czynił niezwykłe postępy na parkiecie, ale na trenerze największe wrażenie robiła głowa młodzieńca. Umysł.
Podczas turniejów wyjazdowych szkoleniowiec Nanterre zabierał ze sobą karty gry quizowej i losowo sprawdzał wiedzę swoich podopiecznych na najrozmaitsze tematy. Także w tym prym wiódł Wembanyama, który miał szeroki zakres zainteresowań, od nauki przez komiksy po sztukę, a nawet ezoterykę. - Victor potrafił odpowiedzieć nawet na najdziwniejsze pytania - wspominał Boubekri.
Opisał też historię, gdy podczas jednej z takich sesji w jego pokoju wyciągnął kartę, która w jego mniemaniu miała zaskoczyć Wembanyamę.
- Który ptak potrafi latać do tyłu? - zapytał.
- Koliber - odparł Victor.
- Byli zdumieni. Karim początkowo myślał, że żartuję, że rzuciłem nazwę przypadkowego ptaka - wspominał Wembanyama.
Boubekri to niejedyna osoba, na której zdolności intelektualne Victora zrobiły wrażenie. - Jest spragniony wiedzy - stwierdził francuski środkowy Rudy Gobert, gracz drużyny Minnesota Timberwolves, trzykrotnie wybierany najlepszym obrońcą NBA, a który poznał Victora siedem lat temu.
Według Boubekriego wystarczyło, by jego były uczeń czegoś się nauczył, by następnego dnia pokazać to podczas meczu. Według niego w tym przypadku ujawnia się niezwykła zdolność zapamiętywania Victora, również jeśli chodzi o pamięć mięśniową.

Długofalowa perspektywa

- Jeśli miałbym mu coś doradzić, to by dobrze się bawił. Dbał o siebie, o organizm. Choć to chyba najbardziej profesjonalny 19-latek, jakiego widziałem. Robi już to, co niektórzy zaczynają dopiero robić po trzydziestce. To tylko pokazuje jego stopień poświęcenia. Nie polega tylko na swoim talencie, a naprawdę chce być jak najlepszy. Wiem, że będzie świetny, ponieważ już w tak młodym wieku ma właściwe podejście - stwierdził Gobert w rozmowie z portalem Andscape.
Wembanyama i jego rodzina starannie planują nie tylko treningi czy dietę, ale i przyszłą karierę. Na pierwszym miejscu stawiają rozwój. Między innymi dlatego jeszcze przed pójściem do szkoły średniej Victor odrzucił ofertę dołączenia do Barcelony. Zamiast tego został w Nanterre i jednocześnie trenował w INSEP, w cenionym programie szkoleniowym, w którym swego czasu uczestniczyli także znani francuscy gracze NBA Tony Parker i Boris Diaw.
picture

Victor Wembanyama cały czas musi pracować nad fizycznością

Foto: Getty Images

Po drodze Wembanyamie zdarzały się sportowe zadyszki. W 2021 roku przeszedł do ASVEL, klubu z Lyonu, którego właścicielem jest Parker. W Lyonie Victor po raz drugi zdobył tytuł najlepszego młodego koszykarza, a ASVEL wygrał ligę po raz 21. Ale w drużynie pełnej zgranych weteranów występował średnio tylko 17 minut na mecz. W jego harmonogramie było też znacznie więcej podróżowania i dodatkowe spotkania w Eurolidze, lidze naszpikowanej największymi i najbogatszymi klubami kontynentu. Musiał walczyć z drobnymi urazami, a sezon zakończył przedwcześnie z powodu kontuzji pleców.
Wyciągnął wnioski. Postawił na zdrowie i długoterminowe plany na pierwszym miejscu. Odszedł z ASVEL i w swoim ostatnim sezonie przed draftem NBA zrezygnował z prestiżowej Euroligi. Chciał przejść do mniejszego klubu, który miał mu zapewnić więcej czasu gry, odpoczynek między meczami i indywidualną opiekę niezbędną do przygotowania ciała i umiejętności do długiej, zdrowej kariery w NBA. Co więcej, Wembanyama chciał udowodnić, że może być liderem.
Mógł przebierać w ofertach, interesowały się nim kluby G League (zaplecza NBA), z Australii i najlepszych lig europejskich. Zdecydował się jednak grać dla znacznie mniej utytułowanego zespołu. Wybrał Boulogne-Levallois Metropolitans 92.
Wydawało się, że borykający się z problemami finansowymi Mets 92 mogli tylko marzyć o ściągnięciu do siebie takiego talentu jak Wembanyama. Kluczowe okazało się przekazanie sterów w ręce młodej gwiazdy, która miała mieć wpływ na zespół - trenera, kolegów z drużyny, sztab. Chodziło o to, by Victor przez cały sezon był centralnym punktem zespołu i cała presja miała skupić się głównie na nim. Stworzono środowisko, które było dostosowane do jego rozwoju, dobierano graczy i styl, który najlepiej do niego pasował. Pozwalano mu na błędy, a wyniki zespołu zeszły na drugi plan.
Mimo to Mets 92 wciąż liczą się w walce o mistrzostwo Francji, są w ćwierćfinale rozgrywek. Należy przy tym dodać, że oprócz Wembanyamy mają jeszcze na ławce Vincenta Colleta, szkoleniowca francuskiej reprezentacji, z którą na igrzyskach w Tokio zdobył srebrny medal. Zresztą wcześniej, przed rozpoczęciem sezonu, Collet miał rzucić papierami, ale zmienił zdanie, gdy dowiedział się, że będzie trenował Victora.
picture

Victor Wembanyama jest doskonale wyszkolony technicznie

Foto: Getty Images

Raz na milenium, czyli gra przeciw Wembanyamie

Obrońca Keith Hornsby wiele razy grał przeciwko Wembanyamie we Francji. Już podczas ich pierwszego spotkania w 2021 roku zaskoczyły Amerykanina umiejętności Francuza.
- Po przekazaniu obrony zaczął mnie kryć i był dość daleko ode mnie, więc zdecydowałem się na rzut. Widziałem tylko, jak nagle chuda ręka pojawia się znikąd i blokuje piłkę. Było to trochę upokarzające. Myślałem, że mam mnóstwo miejsca, ale Victor nie jest zwykłym obrońcą - opisał Hornsby "Guardianowi".
Dodał też: - To oczywiste, że ma świetne i naturalne czucie gry, a tego nie można się nauczyć. Potrafi rzucać i wykańczać akcje pod koszem. A w obronie dzięki swoim rozmiarom może blokować rywali, a przecież jego wyczucie i pod tym względem się poprawiło. Jego obecność jest zauważalna na parkiecie. Możesz go po prostu poczuć, poczuć fakt, że się czai. Jest niebezpieczny w ataku i obronie. Taka budowa i umiejętności - to zdarza się raz na tysiąc lat. Po prostu nie ma takich jak on - stwierdził amerykański gracz.
Z kolei Chris Horton po raz pierwszy grał przeciwko Wembanyamie we Francji w sezonie 2019-20, pierwszej profesjonalnej kampanii nastolatka. Horton pamięta, jak zaskoczyła go technika Wembanyamy, którą jeszcze poprawił od tamtej pory.
- Myślę, że jest gotowy. Uważam, że kiedy dostanie się do NBA, jego talent eksploduje i stanie się dokładnie takim koszykarzem, jakim myślimy, że będzie – podkreślił Amerykanin.
Przeciwko Victorowi grał też kiedyś obecnie jedyny Polak w NBA - Jeremy Sochan. W sieci jest nagranie z pojedynku tej dwójki sprzed pięciu lat. Wtedy też Wembanyama pokazał swój talent w defensywie, gdy zablokował Sochana. "Nie byliśmy wtedy zbyt dobrzy" - tak na Twitterze to wideo skomentował Polak.

Przyszłość Wembanyamy w NBA

Francuz ma być wybrany z nr 1 w drafcie – naborze do NBA. To prognoza, którą przynajmniej od roku powtarzają eksperci i komentatorzy. Jedynka w tym roku przypadła ekipie San Antonio Spurs, w której od prawie roku znajduje się Sochan.
To właśnie do polsko-francuskiego duetu nastolatków ma należeć przyszłość tej organizacji. Wydaje się, że Wembanyama nie mógł znaleźć się w lepszej sytuacji na starcie swojej przygody z NBA.
- Na pewno dobrze trafił, bo Spurs to organizacja, która stawia na młodych - podkreślił w rozmowie z eurosport.pl legendarny kapitan Śląska Wrocław Maciej Zieliński.
- Pojawiły się głosy, że jest za wątły i za delikatny na NBA. Pamiętajmy jednak jaki postęp fizyczny zrobił w ostatnich latach. Ma dobrą etykę pracy i sztab ludzi, którzy o niego dbają. Do tego trafił pod skrzydła Gregga Popovicha, który stawia na Europejczyków. Victor ma wszystko, by być wielką gwiazdą NBA - stwierdził Cezary Trybański, pierwszy Polak w NBA.
Z kolei Jarosław Zyskowski senior, 5-krotny mistrz Polski ze Śląskiem, jest zdania, że "trener Gregg Popovich nie pozwoli go zmarnować", a "w Spurs są fachowcy, którzy zadbają o jego zdrowie i formę".
To właśnie zdrowie przez wielu uważane jest za najważniejszy czynnik, który ma zadecydować o sukcesie francuskiego nastolatka. Tego w NBA nie może zabraknąć.
- Najważniejszą sprawą będzie jego zdrowie. Przypomnę, że Zion Williamson też niszczył rywali w college'u, robił furorę na Instagramie, a w NBA jest wiecznie kontuzjowany i New Orleans Pelicans nie mają z niego większego pożytku. Zdrowy Wembanyama może z naszym Jeremym Sochanem stworzyć wybuchowy duet i przez kilkanaście lat święcić sukcesy w NBA - powiedział wielokrotny reprezentant Polski Szymon Szewczyk, wybrany w drafcie do NBA w 2003 roku.
picture

Victor Wembanyama dysponuje bardzo dobrym rzutem z dystansu

Foto: Getty Images

Legendy polskiego basketu zwróciły uwagę przede wszystkim na skalę talentu Victora. - To wyjątkowy kosmita i ewenement. Jak się go obserwuje na parkiecie, to wygląda, jak jakiś gigantyczny patyczak, jakby przyleciał z innej planety. To jednak też koszykarski diament. Świetnie gra w basket, kozłuje, rzuca za trzy, blokuje. Potrafi niemal wszystko - mówił Zieliński.
Trybański dodał: - Tak sprawny człowiek przy tym wzroście to jest prawdziwy fenomen. Miałem przyjemność grać przeciwko niesamowitym centrom w Europie i NBA, ale kogoś takiego nigdy nie widziałem. Gdybym nie zobaczył go w akcji, to chyba bym nie uwierzył.
- Chłopak ma przeogromny talent i robi wielką różnicę na boisku. W solidnej lidze francuskiej był najlepszy niemal we wszystkich indywidualnych statystykach - podkreślił Szewczyk.
- To jest niesamowite, by z takim wzrostem umieć tyle rzeczy - powiedział Zyskowski.
Zieliński wskazał jednak, że to dopiero początek trudnej drogi. - Wiadomo, że teraz fachowcy się nim podniecają, ale ma jeszcze wiele do udowodnienia w NBA. Do Michaela Jordana czy LeBrona James mu jeszcze daleko. Wszystko musi dopiero wywalczyć - zaznaczył.
A co na to Wembanyama? Pewności siebie mu raczej nie brakuje. W rozmowie z "SI" powiedział: - Nic mnie nie powstrzyma. Będę tutaj jeszcze przez długi czas.
Krzysztof Krzykowski, Dariusz Szarmach
dołącz do Ponad 3 miliony użytkowników w aplikacji
Bądź na bieżąco z najnowszymi newsami, wynikami i sportem na żywo
Pobierz
Udostępnij
Reklama
Reklama