Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Wyciek zdjęć z katastrofy helikoptera Kobego Bryanta. Znaleziono winnych - Koszykówka

Emil Riisberg

03/03/2020, 10:14 GMT+1

Szeryf hrabstwa Los Angeles nakazał ośmiu swoim zastępcom usunąć zdjęcia zrobione w miejscu katastrofy helikoptera, którym podróżował Kobe Bryant. Widoczne na nich były zarówno szczątki maszyny, jak i dziewięciu ofiar tragedii. Szeryf Alex Villanueva powiedział stacji NBC News, że obawiał się, że zdjęcia zostaną udostępnione innym osobom i rozpowszechnione w przestrzeni publicznej.

Foto: Eurosport

- Musiałem upewnić się, że te zdjęcia przestały istnieć, to było dla mnie priorytetem. Zidentyfikowaliśmy zastępców w to uwikłanych. Oni sami stawili się na komisariacie i przyznali się do zrobienia zdjęć, a następnie ich usunięcia. Cieszymy się, że tak właśnie postąpili – powiedział Villanueva.

Niewybaczalne postępowanie

- Zakomunikowaliśmy im, że takie zachowanie jest niewybaczalne. Ludzie wciąż opłakują utratę swoich bliskich. Po tym, co przeszli, zmaganie się z tego typu problemami jest nie do przyjęcia. Trudno mi nawet pomyśleć, że w taki proceder zaangażowana była osoba z naszego wydziału – dodał szeryf hrabstwa Los Angeles.
Wiadomo, że wśród posiadaczy zdjęć z miejsca katastrofy był kandydat na zastępcę szeryfa. Podsłuchano ponoć jego rozmowę z baru, w trakcie której chwalił się tym faktem. W ten właśnie sposób Villanueva miał dowiedzieć się o istnieniu zdjęć.

Nieuchronna kara

Gary Robb, prawnik Vanessy Bryant, która w katastrofie straciła męża i 13-letnią córkę Giannę, przyznał w oświadczeniu, że zaistniała sytuacja jest "niewyobrażalnym naruszeniem ludzkiej przyzwoitości, szacunku i praw do prywatności ofiar i ich rodzin".
"Domagamy się, aby osoby odpowiedzialne za te rzekome działania zostały ukarane. Postulujemy też o ujawnienie ich tożsamości i zapewnienie, że zdjęcia nie będą dalej rozpowszechniane" – oświadczył Gary Robb.
W odpowiedzi Villanueva zapewnił, że śledztwo jest w toku, a osoby zaangażowane w proceder muszą liczyć się z postępowaniem dyscyplinarnym.
- Gdybyśmy zastosowali rutynową procedurę, zwalniając wszystkich z pracy, szanse na pojawienie się zdjęć w przestrzeni publicznej wzrosłyby dziesięciokrotnie, a tego zdecydowanie nie chcemy – tłumaczył swoje dotychczasowe postępowanie szeryf.

Pięć tygodni od katastrofy

Śmierć Bryanta, który przez 20 lat grał w drużynie Los Angeles Lakers, pogrążyła w smutku świat sportu. Legendarny koszykarz był pięciokrotnym mistrzem ligi NBA (2000-2002, 2009-2010) i dwukrotnym mistrzem olimpijskim z reprezentacją USA (2008, 2012).
Do katastrofy z udziałem 41-letniego Bryanta i jego 13-letniej córki Gianny doszło w niedzielę 26 stycznia. Śmierć poniosło łącznie dziewięć osób. Feralny lot odbywał się do Thousand Oaks, gdzie dziewczynka miała odbyć trening, a po nim rozegrać mecz.
Obecnie prowadzone są przesłuchania, m.in. kontrolerów ruchu lotniczego, w celu ustalenia okoliczności wypadku. Na raport końcowy, jak zaznaczono, trzeba będzie czekać nawet 18 miesięcy.
Autor: br/TG / Źródło: eurosport.pl, Reuters
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama