Najlepiej opłacane maskotki, grecki wybryk natury i polski rodzynek. Abecadło NBA
Gortat: nie oczekiwałem, że będzie aż tak miłe powitanie
Video: tvn24 Gortat: nie oczekiwałem, że będzie aż tak miłe powitanie13.10 | Marcin Gortat znowu w Washington Wizards. Tym razem w innej roli. zobacz więcej wideo »Marcin Gortat o szansach Jeremy’ego Sochana na grę w San...
Video: TVN24 BiS Marcin Gortat o szansach Jeremy’ego Sochana na grę w San...- Na pewno szansę dostanie. Nie wiemy, czy będzie grał w pierwszej piątce, prawdopodobnie nie, ale będzie wchodzić z ławki. Tylko od niego zależy, jak to wykorzysta - Marcin Gortat o szansach Jeremy’ego Sochana na grę w San Antonio Spurs.zobacz więcej wideo »Jeremy Sochan kolejnym Polakiem w NBA. Kim jest 19-letni...
Video: Jakub Loska / Fakty po południu TVN24 Jeremy Sochan kolejnym Polakiem w NBA. Kim jest 19-letni...Ma 19 lat i stoi u progu wielkiej sportowej kariery. Jeremy Sochan został wybrany do koszykarskiej ligi NBA. Polak będzie bronił barw drużyny San Antonio Spurs. Sam o sobie mówi, że jest obywatelem świata, ale podkreśla też dumę z polskich korzeni.zobacz więcej wideo »24.06.2022 | Ma 19 lat, polskie korzenie i stoi u progu...
Video: Cezary Grochot / Fakty TVN 24.06.2022 | Ma 19 lat, polskie korzenie i stoi u progu...Polak w NBA i to wybrany ze świetnym numerem. Jeremy Sochan będzie grał w San Antonio Spurs, a to drużyna, która pięć razy zdobyła tytuł mistrza. Jeremy Sochan ma polskie korzenie, jego mama jest Polką. On sam mówi, że "jest zewsząd".zobacz więcej wideo »Marcin Gortat o pracy w Waszyngtonie
Cała rozmowa Marcina Wrony z Marcinem Gortatem
Rusza NBA, czyli najlepsza liga świata. Tak przynajmniej uważają fani basketu. Na amerykańskich parkietach zobaczymy ponownie Polaka. O tron i koronę powalczą między innymi samozwańczy król, grecki wybryk natury oraz miłośnik koni i jeździectwa. Oto alfabet NBA, który przygotuje cię na wielkie emocje. Ostrzegamy, że nie jest to pełne kompendium, a tylko pigułka, więc zażywasz ją na własną odpowiedzialność.
A jak awantura. Słynący z wojowniczej natury i grający nomen omen w Wojownikach Draymond Green niczym Mike Tyson jednym prawym prostym znokautował podczas treningu kolegę z drużyny Jordana Poole'a. Golden State Warriors jeszcze na dobre nie zaczęli bronić tytułu, a już mają ma pod górę. Sytuacja w San Francisco jest i pewnie jeszcze długo będzie napięta. Green przeprosił bez przekonania, co Poole'owi nie przypadło do gustu. Co na to trener Steve Kerr? Stwierdził, że w swojej 34-letniej karierze w NBA ponad 20 razy widział tego typu bójki. W przynajmniej jednej nawet brał udział, gdy został zdzielony przez Michaela Jordana. Wtedy rozeszło się po kościach, a Chicago Bulls z Kerrem i Jordanem zdobyli trzy tytuły z rzędu.
B jak Benny The Bull. To jedna z najlepiej znanych nad Wisłą maskotek z NBA i jedna z najlepiej opłacanych. Najpopularniejszy obecnie Byk z Chicago zarabia 400 tysięcy dolarów rocznie, czyli około dwa miliony złotych. A i tak nie najwyższej gaży wśród maskotek - więcej zarabia Rocky z Denver Nuggets (625 tys. dol. - ok. 3,1 mln zł) oraz Harry z Atlanta Hawks (600 tys. dol.). Dla porównania najlepiej zarabiającym zawodnikiem w NBA w tym sezonie będzie Stephen Curry z Golden State Warriors z wynagrodzeniem na poziomie 48 mln dol. (ok. 240 mln zł).
C jak Celtics. Ekipa z Bostonu w zeszłym sezonie była najlepsza na Wschodzie, dwóch kroków zabrakło do triumfu w finale NBA z Warriors. W przerwie letniej zespół się wzmocnił i coraz poważniej wskazywano Celtów jako faworytów do mistrzostwa. Finaliści nie mają jednak dobrej passy - kontuzje złapali dopiero co sprowadzony Danilo Gallinari oraz najlepszy obrońca drużyny Robert Williams. Do tego chwalony za pracę i wyniki z poprzedniego sezonu trener Ime Udoka został zawieszony na rok. Za co? Tego dokładnie nie wiadomo. Mówi się o romansie z jedną ze współpracowniczek i złamaniu zasad drużyny.
D jak Doncić, Luka. Grający w Dallas Mavericks Słoweniec wskazywany jest przez bukmacherów jako faworyt wyścig po nagrodę dla najlepszego zawodnika sezonu zasadniczego - MVP (patrz M.). 23-letni Luka już od kilku lat zachwyca na parkietach NBA. Świetnie grał też na tegorocznym Eurobaskecie, gdzie jednak został zatrzymany przez Polaków. Do tego w meczu z Biało-Czerwonymi zupełnie przyćmił Lukę Mateusz Ponitka. Ten ostatni podpisał kontrakt z Panathinaikosem i nie zobaczymy go na parkietach NBA, z czego na pewno najbardziej cieszy się Słoweniec.
E jak Europa. O tym, jak gra się w Europie, wypowiedziały się tuż po Eurobaskecie największe gwiazdy NBA i zgodnie stwierdziły, że jest zdecydowanie trudniej niż w NBA. Dlaczego? Wśród główny powodów wymieniano rozmiary parkietu i przepisy, które sprawiają, że zwłaszcza pod atakowanym koszem najlepsi koszykarze mają zdecydowanie mniej miejsca.
F jak furiat albo fight (bójka). O jednym z furiatów już wspomnieliśmy przy okazji litery A. Z kolei jeszcze przed Draymondem Greenem za największego furiata w NBA uchodził Ron Artest, który w listopadzie 2004 roku chciał pobić się z 20 tysiącami kibiców Detroit Pistons. Skończyło się to dla niego zawieszeniem na rekordowe 86 spotkań. Przy okazji największych awanturników warto wspomnieć o mało znanym koszykarzu lig ABA (konkurencyjnej do NBA) i NBA, którego sędziowie wyrzucali z boiska przez bójki tak często, że nazwano go "mistrzem wagi ciężkiej ABA". John Brisker grał m.in. w Seattle SuperSonics w NBA w latach 70., a wcześniej w lidze ABA rzucał średnio ponad 20 punktów na mecz. - Był świetnym graczem, ale gdy powiedziałeś mu coś, co nie było po jego myśli, miałeś wrażenie, że zaraz sięgnie do torby, wyjmie pistolet i cię zastrzeli - tak opisał go kolega z drużyny Charlie Williams. Co się z nim stało? Nikt nie wie. Zaginął w 1978 roku w Ugandzie, gdzie rozwijał swój biznes importowo-eksportowy. W USA uznano go za zmarłego w 1985 roku, by podzielić jego majątek.
G jak Giannis albo Greek Freak (grecki dziwoląg, wybryk natury. Dlaczego tak? Teorie są różne: albo od trudnego do wymienienia nazwiska, albo od niemożliwych jak na jego wzrost - 211 cm - umiejętności), Giannis Antetokounmpo. To grecki wybryk natury z nigeryjskimi korzeniami. Eksperci ESPN uznali Giannisa za najlepszego obecnie koszykarza w NBA. - Z jego nazwiska wiem, że pochodzimy z tego samego plemienia - Joruba. Jego nazwisko, które w języku joruba jest pisane Adetokunbo, oznacza "korona wróciła zza mórz" - zdradził w rozmowie z Markiem Spearsem słynny center Hakeem Olajuwon. Co do tej korony, to prawo od lat rości sobie do niej samozwańczy król (patrz L). Jeśli chodzi o Giannisa, to do legendy przeszły jego treningi rzutów wolnych. Jak pisał portal The Athletic, grecki koszykarz parę lat temu pracował nad tym elementem w wakacje i by się dodatkowo zmotywować i wywrzeć presję podobną do meczowej, zabierał na treningi swoją partnerkę. Nietrafione rzuty wolne skutkowały tym, że jego towarzyszka musiała biegać dookoła boiska, czasem z małym synkiem na rękach. To dopiero presja!
H jak historia lub Hall of Fame (HoF). Amerykanie kultywują historię swoich narodowych sportów, a ważne wydarzenia, ludzie czy drużyny na zawsze "zapisywane" są w Galerii Sław. W tym roku do HoF trafił m.in. Argentyńczyk Manu Ginobili. Był nie tylko świetnym koszykarzem San Antonio Spurs, czyli nowego ulubionego zespołu każdego Polaka, ale przede wszystkim liderem drużyny, która utarła nosa USA podczas igrzysk w Atenach w 2004 roku i sięgnęła po olimpijskie złoto. Kto może trafić do HoF i przejść do historii w 2023 roku? Murowanymi kandydatami są Dwyane Wade, Dirk Nowitzki, Pau Gasol i Tony Parker.
I jak Irving, Kyrie. To jeden z najbardziej kontrowersyjnych i polaryzujących opinię publiczną koszykarzy. Na jednym biegunie jest on, a na drugim - cała reszta. Kyrie to też największy płaskoziemca i antyszczepionkowiec w NBA. Ma grać w Brooklyn Nets, ale jak z tym będzie, to się dopiero okaże, bo w ostatnich trzech sezonach wystąpił tylko w około 100 meczach (przy czym sezon zasadniczy ma 82). Część ekspertów wieszczy wspaniałą grę "Wujka Drew", bo jest w ostatnim roku kontraktu i w ostatnim momencie, by przekonać sceptyków, że warto mu zapłacić ogromne pieniądze za jego usługi w kolejnych sezonach. A ile zarobi w tym? Około 37 mln dol., co daje jakieś 180 mln zł.
J jak Jeremy Sochan, czyli polski Dennis Rodman. Od tego roku znowu mamy Polaka w najlepszej lidze świata! Zjednał już sobie przychylność nie tylko polskich kibiców, ale również tych z San Antonio, swoją bezpretensjonalnością poza boiskiem. Wierzymy, że pójdzie za ciosem i pokaże się z jeszcze lepszej strony na parkiecie. Z Rodmanem łączy go numer na koszulce San Antonio Spurs oraz kolorowa fryzura. Miejmy nadzieję, że nie będzie naśladował "Robaka" w pozaboiskowych ekscesach. W latach 90. Rodman potrafił przyciągać uwagę nie tylko fanów koszykówki. Na przykład gdy promował swoją książkę w sukni ślubnej i mówił, że chce wyjść za siebie za mąż. Albo gdy romansował z gwiazdami popkultury, takimi jak piosenkarka Madonna czy aktorka Carmen Electra. Chciał też zmienić swoje imię na Orgazm. Dennis wciąż nie daje o sobie zapomnieć i czasem trafia na czołówki gazet razem ze swoim przyjacielem, dyktatorem Korei Północnej Kim Dzong-Unem.
K jak koszulki. NBA ogłosiła, że w drugiej połówce ubiegłego sezonu najlepiej sprzedawała się koszulka LeBrona Jamesa (Los Angeles Lakers), potem Jamesa Hardena (Philadelphia 76ers), a następnie Stephena Curry'ego (Golden State Warriors). To biznes, który szczególnie w ostatnich sezonach nabrał rozpędu. Drużyny zaczęły wprowadzać nowe stroje każdego sezonu i do tego nie ograniczają się tak jak kiedyś tylko do dwóch rodzajów. Pierwszego, gdy grają u siebie i drugiego - na wyjeździe. Za design biorą się nawet koszykarze - Damian Lillard zaprojektował jeden ze strojów Portland Trail Blazers.
L jak LeBron James. Samozwańczy Król zaraz zacznie 20. sezon w NBA. Często ustawiany w jednym rzędzie z Michaelem Jordanem LeBron będzie w tym sezonie próbował prześcignąć inną długowieczną legendę Lakersów: Kareema Abdula-Jabbara. Brakuje mu 1326 punktów do rekordu, który wynosi 38 387 punktów. Jeśli 37-letni LeBron utrzyma średnią z całej swojej kariery, która wynosi 27,1 punktu na mecz, na pierwsze miejsce wskoczy po 49 spotkaniach (mecz nr 49 Lakers rozegrają 26 stycznia 2023 roku, a rywalem będzie San Antonio Spurs z Jeremym Sochanem).
M jak MVP - Most Valuable Player (najbardziej wartościowy gracz). W ostatnich dwóch sezonach był to Nikola Jokić z Denver Nuggets. Nie zapowiada się jednak, by po raz trzeci z rzędu dostał tę nagrodę. Takich przypadków w historii NBA było mniej niż palców jednej ręki. Pierwszym, który dokonał tej sztuki, był Bill Russell (patrz litera R), drugim Wilt Chamberlain, a trzecim Larry Bird. To wszyscy. Nawet Kareem Abdul-Jabbar czy Michael Jordan nie zdobyli tytułu MVP trzy razy z rzędu, choć nagrodę tę otrzymali w sumie aż 11 razy.
N jak Nikola Jokić. Warto przy nim zatrzymać się na moment. Serb to nie tylko świetny koszykarz, ale również ogromny miłośnik koni. Nawet nagrodę MVP odebrał w stajni, a po zakończeniu kariery sportowej chce zostać trenerem koni zaprzęgowych. Za młodu zresztą chciał zostać dżokejem i brać udział w wyścigach. Chyba dobrze, na pewno dla koni, że jednak mierzący 211 cm i ważący 115 kg Joker zdecydował się na koszykówkę.
O jak Ostrogi, czyli San Atonio Spurs. Jak już wszyscy wiedzą w klubie z Teksasu będzie grał Polak. Ale nie jest to jedyny powód, dla którego powinniśmy kibicować Ostrogom. Najważniejszym oczywiście jest maskotka Coyote. W 2005 roku biegiem rzuciła się w stronę jednego z rywali, gdy ten w ostry sposób sfaulował zawodnika Spurs. Za swój czyn Kojot został wyrzucony przez sędziego i zapisał się w historii ligi - pierwszy raz maskotka wyleciała z boiska. Kibicować Ostrogom warto nie tylko z tych powodów - od lat największym atutem drużyny z San Antonio jest postać zgryźliwego i "stetryczałego" trenera.
P jak Popovich, Gregg. A propos tetryków - 73-letni Popovich od ćwierćwiecza jest głównym trenerem San Antonio Spurs. W tym czasie wygrał 1344 mecze zasadnicze - co jest rekordem w NBA (drugi pod tym względem Don Nelson ma 9 zwycięstw mniej). Na ławce w roli głównego trenera zasiadł 2045 razy, ale pod tym względem jest dopiero czwarty. Do trzeciego Billa Fitcha brakuje mu pięciu spotkań, a do pierwszego Lenny'ego Wilkensa - 442. Popovich pięć razy wygrał NBA, więc wygląda, że Sochan nie mógł trafić pod lepsze skrzydła. Trener Ostróg bywa określany jako najciekawszy człowiek w NBA i to nie tylko ze względu na swoje sarkastyczne poczucie humoru i słodko-gorzkie relacje z dziennikarzami. Spory udział w legendzie Popovicha mają otaczające go mityczne historie związane ze szpiegowaniem krajów bloku wschodniego dla USA. Prawdą jest, że ma serbsko-chorwackie korzenie, studiował w szkole wojskowej i uzyskał tytuł naukowy w Soviet studies.
Q jak quadruple-double. To pierwsza litera, przy której trzeba się dłużej zastanowić. Zawodników na literę Q jest jak na lekarstwo, więc zamiast skupiać się na nich, poświęćmy chwilę na kilka wyjątkowych przypadków, gdy koszykarzom udało się zaliczyć quadruple-double. Najpierw przypomnijmy, czym jest triple-double: w skrócie to osiągnięcie w jednym meczu przynajmniej 10 (dwie cyfry - stąd double) w trzech z pięciu pozytywnych kategorii statystycznych: punktach, zbiórkach, asystach, blokach i przechwytach. Na ogół są to punkty, zbiórki i asysty. Dużo trudniej przychodzi zbieranie bloków i przechwytów, więc zdobycie 10 w czterech kategoriach jest niezwykle rzadkie. Udało się to tylko czterem koszykarzom w historii NBA: Nate Thurmond (22 pkt., 14 zb., 13 as., 12 blk.), Alvin Robertson (20 pkt., 11 zb., 10 as., 10 prz.), Hakeem Olajuwon (18 pkt., 16 zb., 10 as., 11 blk.) i temu ostatniemu, w 1994 roku, Davidowi Robinsonowi (34 pkt., 10 zb., 10 as., 10 blk.).
R jak Russell, Bill. Zmarł w tym roku w wieku 88 lat. To nie tylko legendarny koszykarz i 11-krotny mistrz NBA. Dużo ważniejsza była jego postawa poza parkietem - walka o równe prawa obywatelskie i sprawiedliwość społeczną. Jego wpływ na koszykówkę i amerykański sport odczuwalny jest do dziś. NBA zdecydowała się zastrzec numer 6, z którym występował, by żaden z nowych graczy, który trafi do ligi, nie mógł go wybrać. Ponadto w tym sezonie na każdej koszulce znajdzie się mała naszywka z numerem 6. A wracając do Billa Russella, to ładnie opisał go w pożegnalnym oświadczeniu komisarz NBA Adam Silver: "Mimo drwin, gróźb i niewyobrażalnych dla nas przeciwności, Bill był ponad to i pozostał wierny przekonaniu, że każdy zasługuje na traktowanie z godnością".
S jak Słońca z Phoenix. To najświeższa bułeczka w NBA, która czeka na chętnych. W 2014 roku Steve Ballmer (były prezes Microsoftu) kupił Los Angeles Clippers za 2 mld dol. Wtedy NBA pozbyła się właściciela-rasisty Donalda Sterlinga i zmusiła go do sprzedaży ekipy z LA. Teraz jest podobnie, choć trochę inaczej rozkładają się akcenty. Za niewłaściwe, eufemistycznie to określając, traktowanie swoich pracowników Robert Sarver będzie musiał pożegnać się z Phoenix Suns. Ma około 35 proc. udziałów, za które według szacunków może zgarnąć 1,5-2 mld dol., a kupił je w 2004 roku za ok. 140 mln dol. Jeśli ktoś chciałby nabyć całość, to musi się przygotować na wydatek na poziomie ok. 4-5 mld dol.
Ś jak śledztwo. NBA zasługuje w tym przypadku na literę z polskiego alfabetu, gdyż lubuje się w śledztwach. Prawie rok trwało śledztwo zlecone przez władze ligi, po którym śledczy doszli do tych samych wniosków na temat Sarvera co dziennikarz Baxter Holmes z ESPN, który opublikował wyniki swojego dochodzenia już w listopadzie 2021 roku. Teraz jednak inne śledztwo wyszło na jaw, a przeprowadza je drużyna Golden State Warriors. Wojownicy badają, jak doszło do tego, że światło dziennie ujrzało wideo opublikowane przez TMZ, na którym Draymond Green nokautuje Jordana Poole'a. W podcaście Zacha Lowe'a Marc Spears, inny dziennikarz zajmujący się NBA, wyznał, że paru trenerów zwierzyło mu się, że tego typu sytuacje mają miejsce w ich zespołach kilka razy w sezonie.
T jak tankowanie. W każdym sezonie NBA jest kilka drużyn, które w środku sezonu zamieniają się w Franka Kimono i zaczynają "Tankowanie nocą trochę przed północą". Słowo to samo, ale znaczenie zgoła inne, przynajmniej w teorii. W przypadku zespołów NBA chodzi o to, by przegrać jak najwięcej meczów i mieć jak najwyższy wybór w corocznym naborze nowych zawodników, tzw. Drafcie. Odbywa się to przy zgrzytaniu zębów kibiców tankujących drużyn, gdyż często robione jest to w ostentacyjny sposób, jakże trudny do zniesienia na trzeźwo. W tym roku tankowanie zapowiada się na wyjątkowo upojnie, gdyż do zgarnięcia jest niewidziany od czasu LeBrona talent, ale o tym więcej przy literze W.
U jak Udonis Haslem. To najstarszy zawodnik, który będzie występował w tym sezonie na parkietach NBA. Jest to o tyle ciekawy przypadek, że od pięciu sezonów 42-letni Udonis niemal nie gra (w ostatnich trzech sezonach wszedł na boisko w 18 spotkaniach - w sumie 130 minut). Zatem za około 40 minut gry może w tym sezonie dostać 2,9 mln dol. (ok. 14 mln zł). To jego 20. rok w Miami Heat, gdzie jest żywym pomnikiem (i, bądźmy szczerzy, mniej więcej tak się porusza się po boisku). To co tak właściwie tam robi? Jest mentorem i niezwykle rzadko grającym asystentem trenera. Podkreślmy, że zarabia przy tym jak zawodnik. Dlaczego to ważne? Główni trenerzy w NBA zarabiają średnio 3 mln dol. rocznie, a ich asystenci - około 10 razy mniej.
V jak Vegas, Las Vegas. Właśnie tam ma powstać nowa drużyna, która zostanie włączona do NBA. Od kilku lat mówi się również, że na łono ligi wróci ekipa Seattle Sonics. Nie wiadomo jeszcze, jak będzie nazywać się drużyna z Las Vegas., choć kibice już prześcigają się w pomysłach. Na szczycie list bukmacherów są m.in. Banici (Outlaws), Grzesznicy (Sin/Sinners) oraz Jokerzy (Jokers). Ta ostatnia nazwa ma związek z kobiecą ekipa z WNBA - Las Vegas Aces. Data poszerzenia NBA o kolejne zespoły nie jest jeszcze znana, ale do tego ruchu już głośno w mediach nawołuje LeBron Jamses - król ostatnio zwrócił się bezpośrednio do komisarza ligi Adama Silvera i przekazał, że chce być właścicielem ekipy z Las Vegas.
W jak Wembanyama, Victor. 18-letni Francuz to nagroda główna w przyszłorocznym Drafcie. Głównie z myślą o nim tankować będą zespoły NBA. Wembanyama ma około 220 cm wzrostu, a rusza się jakby był o pół metra niższy, świetnie rzuca, blokuje i jak na swój wzrost jest niezwykle zwinny. Obserwatorzy rozpływają się w zachwytach i porównują go do wirtualnych tworów z gry komputerowej. Ale choć to Wembanyama jest największym talentem, to warto wspomnieć o kolejnym młodym talencie, który trafi w przyszłym roku do NBA. To Scoot Henderson.
X jak X-factor, czyli czynnik X. Przy tej literze nie ma zbyt dużego pola do popisu i choć byśmy chcieli napisać coś o Xavierze McDanielu (ksywa X-Man), to jednak zostawimy słynnego koszykarza Seattle Sonics i New York Knicks na inną okazję. A co do X-factor, to chodzi o trudny do zdefiniowania czynnik, który ma też trudne do przewidzenia konsekwencje. Czasem jako czynnik X określa się wyjątkowy talent lub umiejętność. Każda drużyna ma taki X-factor, który może wpłynąć na przebieg całego sezonu. Największymi w tym momencie wydają się być Rudy Gobert i Ben Simmons. Ten pierwszy - francuski center - ma odmienić swoją obroną Minnesota Timberwolves i poprowadzić do pierwszej wygranej serii w playoffach od 18 lat. Z kolei ten drugi jest z Australii i ma grać w Brooklyn Nets. W tym przypadku nie stawiamy zbyt wysoko poprzeczki - znalezienie się podczas meczu na parkiecie NBA będzie już dużym sukcesem.
Y jak Young. Kilku koszykarzy o tym nazwisku trafiło do NBA, paru wciąż występuję. Najlepszym z Youngów obecnie jest Trae, świetnie rzucający rozgrywający Atlanta Hawks. Mimo wszystko ciekawsze wydają się perypetie byłego gracza NBA o tym nazwisku - Nicka. Emerytowany koszykarz o pseudonimie Swaggy P zawsze miał potencjał memotwórczy. Głównie ze względu na reakcję po niecelnym rzucie. We wrześniu założył rękawice bokserskie. Zrobił piruet i wyleciał z ringu. Było to jednak po nieprzepisowym ciosie łokciem, więc walkę z gwiazdą Tik-Toka Malcolmem Minikonem uznano za nierozstrzygniętą. Już nie możemy doczekać się kolejnej.
Z jak Zion Williamson. W tym przypadku trzeba również wspomnieć o innym słowie na z - zdrowie. To jak na razie największy problem Ziona, który w trakcie trzech sezonów w NBA zagrał w 85 meczach z 226 możliwych. Złośliwi mogliby powiedzieć, że nie zdrowie było jego problemem, a jego potężna waga. Faktem jest, że gdy grał, to zademonstrował nietuzinkowy talent. Fani New Orleans Pelicans (i nie tylko) z niecierpliwością czekają na występy Ziona. Oby było ich w tym sezonie jak najwięcej. Jemu, jak i wszystkim graczom NBA, życzymy w tym sezonie jak najwięcej zdrowia.
Sezon NBA rusza 18 października. Spurs Sochana zaczną go dwa dni później, meczem u siebie z Charlotte Hornets.