Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

"Młodszy brat" Bryanta opowiedział o tragicznym dniu. "Prowadziłem samochód, zrobiłem się biały jak ściana"

Emil Riisberg

15/02/2020, 05:45 GMT+1

Razem zdobyli dwa mistrzowskie tytuły, byli częścią wielkiego Los Angeles Lakers. Pau Gasol pierwszy raz od tragicznej śmierci Kobego Bryanta opowiedział o dniu, w którym dowiedział się o katastrofie helikoptera z koszykarską gwiazdą na pokładzie.

Foto: Eurosport

Wiadomość gruchnęła jak grom z jasnego nieba w niedzielę, 26 stycznia.

Helikopter Sikorsky S-76B rozbił się tuż przed 10 rano czasu lokalnego o zbocze jednego ze wzgórz w Calabasas, w stanie Kalifornia. Nikt z dziewięciu osób podróżujących maszyną nie był w stanie przeżyć. Wśród ofiar byli 41-letni Bryant i jego 13-letnia córka Gianna.

- Akurat prowadziłem samochód. Byłem w Barcelonie, wracaliśmy z meczu koszykówki na północy miasta. Byłem jakieś dwie, trzy minuty od domu - zaczyna relację z feralnego dnia Gasol, z którym rozmawiał dziennikarz "Los Angeles Times". Efektem wywiadu jest ponad dziewięciominutowe wideo opublikowane w sieci przez kalifornijską redakcję.



"Kiedy wszedłem do domu, zacząłem płakać"

Od katastrofy minęły niemal trzy tygodnie, ale po Gasolu widać, że w tym przypadku czas nie goi ran. Wciąż jest poruszony. Nic dziwnego. Stracił przyjaciela, a nawet "starszego brata", jak parokrotnie w rozmowie z "LA Times" nazywa Bryanta.

- Moja żona zaczęła otrzymywać od znajomego SMS-y z treścią, że Kobe zginął w katastrofie helikoptera. Nic z tego nie rozumiałem. Żona powiedziała mi, że zrobiłem się biały jak ściana - wspomina kolejne minuty tragicznej niedzieli Hiszpan.

Od tego momentu prowadził samochód w ciszy. - Starałem się to zrozumieć. Kiedy wszedłem do domu, zacząłem płakać - przyznaje łamiącym się głosem.

"Jego strata jest ogromna"

Gasol następnych kilka dni spędził w domu, zszokowany, bez ochoty na rozmowę z kimkolwiek. - Nie mogłem znaleźć słów. Zadzwoniłem jedynie do Roberta Pelinki - przypomina sobie.

To generalny menedżer Los Angeles Lakers, od którego Gasol dowiedział się, że na pokładzie helikoptera była również córka koszykarza.

Minęło kilka dni, zanim Hiszpan przerwał swój stan zawieszenia. Najpierw skontaktował się z żoną Bryanta. Vanessa przytaknęła, gdy ten zapytał, czy może jakoś pomóc. Gasol spakował się i poleciał do Los Angeles. Tak to wyjaśnia: - Po prostu źle się czułem, będąc tak daleko. Chciałem być blisko jego rodziny. Nie mogę sobie wyobrazić bólu Vanessy, tego, co przechodzą. Jego strata jest ogromna. Nie wiem, jak opisać to, co czuję.

- Był dla mnie starszym bratem. Zawsze mogłem poprosić go o radę. To wielka strata dla każdego. Był znakomitym ojcem i wielką osobą - kończy Gasol.

On i Kobe wywalczyli z Lakers dwa mistrzowskie tytuły - w 2009 i 2010 roku.

Oficjalne pożegnanie koszykarza odbędzie się 24 lutego w Staples Center w Los Angeles, gdzie przez 20 lat występował w barwach Lakers. Według amerykańskich mediów prywatna ceremonia Bryanta i jego córki odbyła się w Kalifornii w piątek, 7 lutego.
Autor: twis / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama