Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

NBA - Po porażce Donalda Trumpa mistrzowie NBA znowu odwiedzą Biały Dom

Emil Riisberg

08/01/2021, 13:34 GMT+1

O odwiedzinach w Białym Domu, kiedy prezydentem Stanów Zjednoczonych był Donald Trump, przedstawiciele NBA nie chcieli nawet słyszeć. Teraz, po wyborach wygranych przez Joe Bidena, wizyty mistrzów najlepszej koszykarskiej ligi świata znowu mają się odbywać.

Foto: Eurosport

Panującym mistrzem jest ekipa Los Angeles Lakers. Według amerykańskich mediów ekipa z Kalifornii będzie pierwszą, która od roku 2016 przyjmie zaproszenie od urzędującego prezydenta.
W latach 2017 i 2018 w Białym Domu nie zjawili się zawodnicy Golden State Warriors, w roku 2019 ci z Toronto Raptors. Powód? Rasistowskie wypowiedzi, między innymi one, Trumpa.

"Jeśli prezydent chce mnie zobaczyć, to wie, jak mnie znaleźć"

NBA w przytłaczającej większości popierała w poprzednich wyborach prezydenckich Hillary Clinton. Nie darowano Trumpowi obraźliwych komentarzy i żartów na temat mniejszości etnicznych i imigrantów. LeBron James przekonywał rodaków, by ruszyli się z domów i zagłosowali na Clinton. - Dzięki niej marzenia naszych dzieci staną się rzeczywistością - przekonywał.
Magic Johnson wsparł kampanię demokratów finansowo.
Kiedy zwycięzcą ogłoszono Trumpa, zawodnicy i trenerzy byli w szoku. - Po raz pierwszy wstydzę się za nasz kraj. Właśnie wybraliśmy na prezydenta bezczelnego rasistę i mizogina. To, co zrobiliśmy mniejszościom i kobietom, jest podłe i wstrętne. Trudno mi się z tym pogodzić, zastanawiam się, dokąd jako państwo zmierzamy - mówił wzburzony Stan Van Gundy, ówczesny trener Detroit Pistons.
Pierwszym prezydentem, który ugościł mistrzów w Białym Domu był John F. Kennedy. W roku 1963 przybyli tam koszykarze Boston Celtics, dowodzeni przez Reda Auerbacha, z Billem Russellem, Bobem Cousym i Johnem Havlickiem w składzie.
Tradycję łamały co najwyżej gwiazdy. W roku 1991 Michael Jordan stwierdził, że woli spędzić trzy dni z rodziną, w miejscu, gdzie nikt nie będzie mógł się do niego dodzwonić. A George'a H.W. Busha już spotkał, kiedy ten był wiceprezydentem. Siedem lat wcześniej z zaproszenia od Ronalda Reagana nie skorzystał Larry Bird. - Jeśli prezydent chce mnie zobaczyć, to wie, jak mnie znaleźć - oświadczył.
Autor: rk\kwoj / Źródło: bbc.com, eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama