NBA. Golden State bliżej finału po kolejnej wygranej z Portland

To było zupełnie inne spotkanie niż te rozegrane dwa dni temu (116:94). Wojownicy długo mieli problemy z zatrzymaniem dobrze spisujących się gości, sami nie byli tak skuteczni jak we wtorek. Na przerwę schodzili z piętnastopunktową stratą.

Gdy na początku trzeciej kwarty CJ McCollum oddał celny rzut za trzy, przewaga Portland wzrosła do osiemnastu punktów.

Obrońcy tytułu byli na kolanach, mogli zostać pokonani pierwszy raz od jedenastu spotkań. W tym momencie sprawy w swoje ręce wzięli ich liderzy.

Przewaga gości stopniała po ośmiu punktach z rzędu Stephena Curry'ego, a kiedy potem dwa razy zza łuku trafił Clay Thompson, zrobiło się 64:69. Do remisu gospodarze doprowadzili jeszcze w trzeciej kwarcie. Ale już w połowie ostatniej odsłony znów tracili do rywali osiem punktów (94:102).

Goście utrzymali przewagę jeszcze przez chwilę, potem przestali trafiać, a na dodatek mieli ogromne problemy pod własnym koszem. Golden State wyszło w końcu na prowadzenie po punktach Kevona Looneya (112:111). Ten sam zawodnik dołożył kolejne dwa. Rzut za trzy Damiana Lillarda, którym na cztery sekundy przed końcem mógł doprowadzić do remisu, został zablokowany.

Wojownicy znów musieli sobie radzić bez jednego ze swoich najlepszych zawodników - Kevina Duranta. W najbliższym czasie się to nie zmieni. Po piątkowym meczu poinformowano, że kontuzjowany gracz (naciągnięta łydka) nie zagra w trzech kolejnych spotkaniach.

Teraz rywalizacja przenosi się do Portland. Następne spotkania w sobotę i poniedziałek.

W finale Konferencji Wschodniej Milwaukee Bucks, po środowej wygranej na własnym parkiecie, prowadzą z Toronto Raptors 1-0. Kolejny mecz tej rywalizacji w piątek.

Golden State Warriors - Portland Trail Blazers 114:111
(29:31, 21:34, 39:24, 25:22)

Najwięcej punktów:
Golden State Warriors: Stephen Curry (37), Thompson (24), Green (16)
Portland: Lillard (23), McCollum (22), Seth Curry (16)

Autor: TG / Źródło: eurosport.pl