Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Ciężko choruje, bierze 64 pigułki dziennie. Lekarze nie widzą jej w "grupie wysokiego ryzyka" i pozwalają grać

Emil Riisberg

16/07/2020, 17:37 GMT+2

Elena Delle Donne, najlepsza koszykarka ubiegłego sezonu WNBA, od lat cierpi na przewlekłą boreliozę, przez którą musi codziennie przyjmować aż 64 pigułki leków. Mimo to grupa niezależnych lekarzy powołana przez ligę orzekła, że zawodniczka może wziąć udział we wznowionych rozgrywkach, bo nie jest ona "w grupie wysokiego ryzyka", związanego z zachorowaniem na COVID-19.

Foto: Eurosport

Delle Donne chciała zrezygnować z gry w turnieju w Orlando (ma się rozpocząć pod koniec lipca) z poważnych powodów medycznych. Choruje na boreliozę, która może powodować okresowe napady zmęczenia, problemy poznawcze, uniemożliwiające pracę, a także bóle mięśniowo-szkieletowe. Teraz obawia się, że wracając do gry w obecnych warunkach, za bardzo zaryzykuje swoim życiem. Po nieprzychylnej dla siebie decyzji lekarskiej powiedziała w amerykańskich mediach, że jest w ciężkim szoku.

"Powoli mnie zabijają"

Gwiazda Washington Mystics postanowiła też wydać specjalne oświadczenie na temat stanu swojego zdrowia w bardzo popularnym "The Players Tribune".
"Biorę 64 pigułki dziennie" - zaczęła swój przejmujący wpis. "25 z nich przed śniadaniem, 20 po śniadaniu, 10 przed kolacją i 9 przed pójściem spać. Biorę 64 pigułki i czuję, że powoli mnie zabijają. A nawet jeżeli nie zabijają, to na pewno nie są dla mnie dobre. To niekończący się, wyczerpujący, nieszczęśliwy cykl" - oświadczyła.

Gwiazda z obniżoną odpornością

Delle Donne zachorowała na przewlekłą boreliozę w 2008 roku. Z czasem dolegliwości związane z chorobą zaczęły być coraz poważniejsze, a ilość niezbędnych leków zwiększała się. Dzięki nim może normalnie funkcjonować i grać z powodzeniem w WNBA. Jest w końcu dwukrotną MVP - najlepszą zawodniczką ligi (2015 i 2019 rok), a także aktualną mistrzynią z zespołem Washington Mystics. Nie zmienia to faktu, że funkcjonuje na zupełnie innych zasadach niż zdrowi ludzie.
"Gdy dowiedziałam się, że osoby z obniżoną odpornością są bardziej narażone na COVID-19, podjęłam wszelkie możliwe środki ostrożności. Kiedy liga postanowiła wznowić rozgrywki, to chciałam zagrać, ale się bałam. Mój osobisty lekarz stwierdził, że to zbyt ryzykowne. Nie potrzebuję panelu lekarzy, by mi powiedział, że mój układ odpornościowy jest obarczony jakimś ryzykiem. Ja żyję z układem odpornościowym o wysokim ryzyku!" - grzmiała.
picture

Foto: Eurosport

Zdrowie czy pieniądze?

Dlaczego więc trzyosobowy panel lekarzy nie przychylił się do prośby gwiazdy WNBA? Okazuje się, że borelioza nie została uwzględniona wśród chorób, które zwiększają ryzyko komplikacji związanych z COVID-19. Taka przynajmniej na razie jest wiedza na temat koronawirusa.
Jak każda zawodniczka Delle Donne ma prawo odmowy gry w zamkniętym turnieju w Orlando. W takim przypadku nie otrzyma ona jednak wynagrodzenia z wysokiego kontraktu. Gdyby lekarze zwolnili ją z gry z powodów medycznych - otrzymałaby wszystkie należne jej pieniądze.
Autor: dasz/po / Źródło: Eurosport.pl, espn.com, sports.yahoo.com
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama