Poleciał 66 metrów dalej od Stocha. Skoczkowie zawstydzeni w Ruce

Kombinacja norweska to dyscyplina, która łączy biegi ze skokami narciarskimi. Ta druga konkurencja zwykle odbywa się na tych samych skoczniach, na których potem rywalizują skoczkowie.

W niedzielę w Ruce doszło do rzeczy historycznej. Na Rukatunturi w zawodach kombinacji norweskiej Riiber uzyskał kosmiczny wynik 153,5 metra!

To 66 metrów dalej od Stocha, który w niedzielę skoczył zaledwie 87,5 metra.

Nieoficjalnie Riiber pobił rekord skoczni, który od 27 listopada zeszłego roku dzierży Halvor Egner Granerud. Zdobywca Kryształowej Kuli skoczył wówczas 150,5 metra.

Oficjalnie nie możemy jednak mówić o rekordzie skoczni - ten zarezerwowany jest bowiem dla skoczków, których Riiber w niedzielę po prostu zawstydził.

- Przy tej temperaturze i sztywności nóg lądowanie na 153,5 metra nie było najłatwiejsze. Wczoraj zrobiłbym to lepiej. To była kapitalna próba, wykorzystałem warunki. Ale wolę pozostać kombinatorem, w końcu w biegu też byłem dziś dobry - mówił Norweg w rozmowie z reporterem Eurosportu Kacprem Merkiem. W biegu był drugi, przegrywając o 0,3 sekundy, oczywiście w zupełności wystarczyło to do wygrania niedzielnych zawodów.

Riiber skakał z tej samej belki - 15 - z której startowali skoczkowie na koniec niedzielnych kwalifikacji. Różnica była tylko taka, że on miał wiatr pod narty, a skoczkowie, kilka godzin później, wiatr w plecy.

Nie zmienia to jednak tego, że po uwzględnieniu wszystkich przeliczników Riiber w cuglach wygrałby kwalifikacje do konkursu w skokach. Uzyskał notę 173,8 punktu, tymczasem zwycięzca kwalifikacji, jego rodak Johann Andre Forfang, po skoku na odległość 134,5 metra zdobył "zaledwie" 142,6 punktu. W sobotnich zawodach zwycięzca Stefan Kraft uzyskiwał kolejno 162,3 i 163,9 punktu. A był najlepszy w obu seriach konkursowych.

31,2 punktu to różnica, jaka w niedzielnych kwalifikacjach dzieliła 1. od 25. zawodnika.

W niedzielnych kwalifikacjach Stoch zajął czwarte, a jeśli odliczyć zdyskwalifikowanego Deckera Deana, trzecie miejsce od końca. Ostatni był Aleksander Zniszczoł.

(łup/TG)