Tour de France, igrzyska, Vuelta. Michał Kwiatkowski rozpoczyna 15. sezon w karierze

Kwiatkowski bieżący sezon rozpoczyna nieco później, niż bywało to w poprzednich latach. Jeden z najlepszych polskich kolarzy nie ukrywa, że ma to związek z bardzo bogatymi planami na 2024 rok.

- Na pewno będę musiał być bardzo rozważny, jeśli chodzi o kalendarz startów, zwłaszcza na wiosnę - mówił Michał Kwiatkowski w przeprowadzonej pod koniec ub. roku rozmowie z Eurosportem. - Mam w planach bardzo obfite lato. Połączenie Tour de France i igrzysk olimpijskich zawsze owocowało dobrą formą podczas igrzysk, ale na tym sezon się nie skończy. Chcę wystartować w Vuelcie i w mistrzostwach świata, więc ten sezon będzie bardzo długi - stwierdził.

- Na pewno nie będę za bardzo kombinował. Wszystko będzie jakąś formą przygotowania do Ardenów, ale będę musiał uważać, czy tych wyścigów nie będzie za dużo - zapowiedział, wskazując na intensywny tydzień między 14 a 21 kwietnia, kiedy zaplanowane są wyścigi Amstel Gold Race, Walońska Strzała i Liege-Bastogne-Liege, od lat pozostający nieuchwytnym celem mistrza świata z Ponferrady. - Ale sezon to przede wszystkim Tour de France, igrzyska, Vuelta i mistrzostwa świata - podkreślił.

Wyścig olimpijski będzie z pewnością kulminacyjnym punktem tegorocznej rywalizacji Kwiatkowskiego. Niestety, podobnie jak podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata w Glasgow, Kwiatkowski, jeśli tylko stanie na starcie, będzie w nim musiał walczyć samotnie. Z uwagi na niską pozycję w rankingu narodów Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) Polska na olimpijski wyścig będzie mogła wystawić tylko jednego reprezentanta. "Kwiato", z uwagi na charakterystykę trasy, wydaje się oczywistym wyborem.

- Na pewno nie będzie to tak szalona trasa, jaka była w Glasgow - stwierdził kolarz. - Pozycjonowanie się w peletonie nie będzie tak kluczowe, jak to miało miejsce podczas ostatnich mistrzostw świata, gdzie też startowałem w pojedynkę - przypomniał. - Byłem do tego pozytywnie nastawiony i uważałem, że jest to możliwe, ale nie będę ukrywał, że to było "zderzenie ze ścianą". Przekonałem się, że ta ekipa, którą miałem w Ponferradzie, jednak jest potrzebna - przyznał.

- Wyścig olimpijski nie będzie taki sam jak ten, który miał miejsce choćby w Rio. Kurczy się cały peleton, więc nawet te nacje, które są pierwsze w rankingu, też nie mogą wystawić zbyt wielu kolarzy - zauważył Kwiatkowski. - To będzie wyścig, który rządzi się swoimi prawami. Ustawienie się w 90-osobowym peletonie będzie zupełnie inne niż w 180-osobowej grupie. Myślę, że w pojedynkę będzie można zdziałać więcej - stwierdził, podkreślając jednocześnie, że wciąż to zadanie nie będzie łatwe.

Ważnym punktem na tegorocznej wyścigowej mapie Kwiatkowskiego tradycyjnie już będzie Tour de France. W poprzednim sezonie polski kolarz sięgnął po drugi etapowy triumf w największym wyścigu na świecie. W znakomitym stylu wygrał po samotnym ataku na Grand Colombier.

W bieżącym sezonie Wielka Pętla, z uwagi na zbieżność terminów z paryskimi igrzyskami, kończyć się będzie w Nicei, czyli w miejscu, gdzie "Kwiato" na co dzień trenuje. Może to być ważny atut polskiego zawodnika.

Pełen bogatych planów sezon Kwiatkowski rozpocznie już w sobotę, stając na starcie jednodniowego wyścigu Dookoła Murcii. W Hiszpanii obok niego będzie jechał Rafał Majka, który tegoroczną rywalizację rozpoczął nieco wcześniej etapowym wyścigiem AlUla Tour. Zajął w nim ostatecznie 18. miejsce.