Nadzieja Polaków przedwcześnie zakończyła szosowe mistrzostwa świata

W jednej z najbardziej prestiżowych konkurencji tegorocznych mistrzostw globu w kolarstwie zawodnicy przystąpili do walki na dystansie 271,1 kilometra z Edynburga do Glasgow. W tym ostatnim mieście do pokonania było dziesięć piekielnie wymagających technicznie rund. Łącznie na końcowych 150 km czekało około 500 zakrętów i masa krótkich, ale wyczerpujących podjazdów.

Do wyścigu przystąpiło 195 kolarzy, ale w tak licznym gronie tylko jedno miejsce przysługiwało Polsce. Biało-Czerwonych reprezentował Kwiatkowski, który zaledwie dwa dni wcześniej ukończył tygodniowe zmagania w Tour de Pologne na trzecim stopniu podium. Nie miał więc czasu na odpowiednią regenerację, biorąc pod uwagę, że musiał jeszcze odbyć podróż do Szkocji. Niestety to zmęczenie odbiło się na jego niedzielnym występie.

Kwiatkowski był w zdecydowanie trudniejszym położeniu niż wielu innych kolarzy liczących na wysokie lokaty w szosowych mistrzostwach świata ze startu wspólnego. Nie tylko ze względu na wspomniany udział w polskim tourze, ale przede wszystkim z uwagi na brak pomocników na trasie. Mimo braku wsparcia Polak dojechał do Glasgow w głównej grupie, umiejętnie znajdując sobie miejsce między innymi reprezentacjami. Tam na technicznych rundach rywalizacja zrobiła się już jednak niezwykle chaotyczna. Czołówka narzucała mordercze tempo, a każda najmniejsza słabość, defekt czy błąd praktycznie oznaczały koniec wyścigu dla pechowców. Około 80 km przed metą taki los spotkał niestety również Kwiatkowskiego, który musiał zrezygnować z dalszej jazdy.

(jac/br)