Tour de France 2020. Tadej Pogacar już myśli o mistrzostwach świata w Imoli - Kolarstwo

Już przed wyścigiem Pogacar wymieniany był wśród kandydatów do końcowego podium. Mimo młodego wieku miał na swoim koncie trzecie miejsce w hiszpańskiej Vuelcie, triumfy w Tour of California, Volta ao Algarve czy wyścigu Dookoła Walencji. Nikt jednak nie spodziewał się po nim tak kapitalnej postawy na trasie indywidualnej czasówki i tego, że jego organizm tak rewelacyjnie poradzi sobie z trudami trzytygodniowego wyścigu.

- Nawet z drugiego byłbym zadowolony. W ogóle fajnie jest pojawić się po trzech tygodniach rywalizacji w Paryżu, nawet na ostatnim miejscu. Nie potrafię wyrazić słowami tego, co czuję po końcowym zwycięstwie - powiedział Pogacar na Polach Elizejskich.

- Jazda w żółtej koszulce na ostatnim etapie była wyjątkowa. Dla mnie i moich kolegów były to niezapomniane chwile. W końcu mogłem z nimi porozmawiać w trakcie jazdy. Wszyscy mi gratulowali. To najlepszy prezent na moje poniedziałkowe urodziny, choć nie jestem ich specjalnym wielbicielem - dodał Słoweniec.

Kolejnym jego celem w tym sezonie będą mistrzostwa świata we włoskiej Imoli, które potrwają od czwartku do niedzieli. Trasa wyścigu ze startu wspólnego będzie mu odpowiadać -dziewięć okrążeń po 28,8 km (ponad 258 km) z łącznym przewyższeniem blisko 5 tys. metrów.

Początkowo mistrzostwa miały się odbyć w szwajcarskich miejscowościach Aigle i Martigny, ale z powodu pandemii COVID-19 przeniesiono je do Włoch i ograniczono do rywalizacji w kategorii elity.

- Teraz myślę o Imoli - przyznał w Paryżu Pogacar.

Autor: br/TG / Źródło: eurosport.pl