Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Ryszard Szurkowski nie żyje. Tomasz Jaroński wspomina legendarnego kolarza

Emil Riisberg

01/02/2021, 08:54 GMT+1

- To, co jakiś czas temu nazywaliśmy małyszomanią, to nic w porównaniu z tym, co działo się wtedy – przyznał na antenie TVN24 komentator Eurosportu Tomasz Jaroński, wspominając sukcesy Ryszarda Szurkowskiego z lat siedemdziesiątych. Legendarny polski kolarz zmarł w poniedziałek w wieku 75 lat.

Foto: Eurosport

- To naprawdę smutny dzień. Ludzie odchodzą, ale Ryszard Szurkowski to była legenda polskiego sportu. Osiągnął niesamowitą popularność w latach siedemdziesiątych. Młodszym kibicom mogę przypomnieć, że wtedy to wyglądało mniej więcej tak, jak obecnie ze skokami narciarskimi. Wszyscy nasłuchiwali doniesień z trasy, cieszyli się z sukcesów Polaków. Ja sam miałem taki maleńki aparat radiowy ze słuchaweczką i na lekcji podsłuchiwałem tak, żeby pani nie widziała. To, co jakiś czas temu nazywaliśmy małyszomanią to nic w porównaniu z tym, co działo się wtedy przy tych ograniczonych środkach przekazu – wspominał komentator Eurosportu.
Jaroński zaznaczył też, że współpraca z Szurkowskim już jako trenerem kadry, to była "sama przyjemność". - On podawał konkretne wyniki (...). Ja mogłem postawić kropkę i miałem tekst, o który mi chodziło. Miał to wszystko zapisane w kalendarzu. Był bardzo dokładny w swoich poczynaniach na rowerze, wszystko miał wyliczone i to było niesamowite – dodał.

Liczne sukcesy

Szurkowski uchodził za najlepszego w historii polskiego kolarza. Był mistrzem świata z 1973 roku, dwukrotnym srebrnym medalistą olimpijskim i czterokrotnym zwycięzcą Wyścigu Pokoju.
Po zakończeniu kariery z sukcesami prowadził kadrę narodową (1984-1988). W 1985 roku jego podopieczny Lech Piasecki wygrał Wyścig Pokoju i został mistrzem świata, a trzy lata później na igrzyskach olimpijskich w Seulu Polacy sięgnęli po srebro w wyścigu drużynowym.

Poważny wypadek latem 2018 roku

Od dwóch i pół roku był częściowo sparaliżowany i walczył o powrót do pełnej sprawności. Jego dramat wydarzył się 10 czerwca 2018 roku podczas wyścigu weteranów w Kolonii. Tuż przed Polakiem przewróciło się dwóch kolarzy, a on sam upadł na twarz. Doznał uszkodzenia rdzenia kręgowego i czterokończynowego porażenia. Ponadto miał uszkodzoną czaszkę, połamaną w kilku miejscach szczękę, zdeformowany nos, wyrwaną wargę. W Niemczech przeszedł kilka operacji kręgosłupa i twarzy. Tam rozpoczął rehabilitację, którą kontynuował w kraju.
Długo ukrywał przed opinią publiczną tę historię. Postanowił zabrać głos dopiero po pięciu miesiącach, gdy okazało się, że koszty leczenia przekraczają możliwości rodziny.
Autor: pqv / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama