Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Ryszard Szurkowski nie żyje. Czesław Lang w "Oknie na Sport"

Emil Riisberg

02/02/2021, 07:51 GMT+1

- To był naprawdę prawdziwy wojownik, żołnierz, który walczy nie tylko będąc sportowcem, ale i w życiu - wspominał w "Oknie na Sport" w Eurosporcie ostatnie, bardzo trudne lata zmarłego w poniedziałek Ryszarda Szurkowskiego dyrektor Tour De Pologne Czesław Lang. Najwybitniejszy polski kolarz miał 75 lat.

Foto: Eurosport

Szurkowski zmarł w poniedziałek rano w szpitalu w Radomiu.
Jego dramat rozpoczął się 10 czerwca 2018 roku podczas wyścigu weteranów w Kolonii. Tuż przed Polakiem przewróciło się dwóch kolarzy, a on sam upadł na twarz. Doznał uszkodzenia rdzenia kręgowego i czterokończynowego porażenia. Ponadto miał uszkodzoną czaszkę, połamaną w kilku miejscach szczękę, zdeformowany nos, wyrwaną wargę. W Niemczech przeszedł kilka operacji kręgosłupa i twarzy. Tam rozpoczął rehabilitację, którą kontynuował w kraju. Do końca życia poruszał się na wózku inwalidzkim.

"Nagle staje się roślinką"

- Szczególnie ostatnie dwa lata dały mu się we znaki. Po tym wypadku walczył o życie, później przyplątała się inna choroba. Jak odwiedziłem go pierwszy raz, zastanawiałem się: kurczę, co mam mu powiedzieć? Co mam powiedzieć człowiekowi, który nagle ze sprawnego chłopa, który jeździł jeszcze na rowerze, który się ścigał, grał w tenisa, żartował, rozmawiał, nagle staje się roślinką. No i patrzę na niego, a on się do mnie uśmiecha i mówi: "będziemy walczyli, będzie dobrze, będzie rehabilitacja, nie poddajemy się" - wspominał na antenie Eurosportu Lang.
Chwalił go przede wszystkim za charakter. - On walczył do samego końca, nie poddawał się. To, że mógł ruszyć ręką, podnieść telefon jeden centymetr, już go radowało. Nie popadł w żadną depresję, nie załamał się, mimo że te dwa lata były dla niego bardzo ciężkie. I dla niego, i dla jego żony Iwony, która włożyła całe serce, żeby dbać o niego. To też świadczy o charakterze tego człowieka, że to był naprawdę prawdziwy wojownik, żołnierz, który walczy nie tylko będąc sportowcem, ale i w życiu. Jest wzorem do naśladowania - podkreślił dyrektor Tour De Pologne.

"Opowieści, osiągnięcia, sposób mówienia o kolarstwie"

A jaki był na co dzień rekordzista Tour de Pologne (15 etapowych zwycięstw)?
- Bardzo konkretny, zawsze wiedział, czego chce. Pamiętam jego pasję do jazdy na rowerze, jego miłe i serdeczne podejście. Podczas jazdy amatorów Ryszard był naszym ambasadorem, czyli przyjeżdżał dzień wcześniej, wokół niego gromadzili się wszyscy sympatycy jazdy na rowerze, wszyscy, którzy chcieli otrzymać autograf, jakąś poradę, pomagał im poprawiać pozycję na rowerze. Ryszard potrafił zarazić ludzi do tego, żeby pokochali kolarstwo. Te jego opowieści, osiągnięcia, ten sposób mówienia o kolarstwie... Na pewno ktoś, kto z nim porozmawiał chociaż chwilę, będzie pamiętał do końca życia - twierdzi Lang.
W kolarstwie odniósł mnóstwo sukcesów. W 1973 roku został mistrzem świata, dwukrotnie (1972, 1976) wywalczył olimpijskie srebro w jeździe drużynowej na czas, cztery razy (1970, 1971, 1973 i 1975) wygrał Wyścig Pokoju. Powszechnie uważano go za najlepszego zawodnika amatora na świecie.
Interesowały się nim czołowe grupy zawodowe, m.in. belgijska Molteni, w której występował słynny Eddy Merckx, ale w tamtych czasach kolarze z bloku państw socjalistycznych nie mieli możliwości przejść na zawodowstwo.
Co mógłby osiągnąć, gdyby miał szansę na podpisanie kontraktu zawodowego? - Jego wielki talent, inteligencja, wytrzymałość, zdrowie dawałoby mu szanse na wygrywanie. Na pewno byłby bardzo dobrym kolarzem na klasyki, gdzie nie byłoby dużych gór. Widzieliście, jaką Ryszard miał budowę ciała - silne, potężne nogi, ciężka masa ciała. Był świetnym sprinterem, bardzo dobrze finiszował i na pewno wygrywałby takie klasyki jak Paryż-Roubaix czy Milan-San Remo. Tam mógłby Ryszard walczyć, bo umiejętnie rozkładał sobie siły, widział i czytał wyścig - podsumował Lang.
Autor: lukl/twis / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama