Taktyczna rozgrywka na koniec Tour de Pologne. "Nie chciałem przegrać. Po prostu nie mogłem"

Michał Kwiatkowski przeżywał trudne chwile w końcówce ostatniego etapu Tour de Pologne, ale ostatecznie wyszedł z opresji obronną ręką. - Brałem pod uwagę wszystkie możliwości - powiedział na mecie kolarz grupy Sky, triumfator wyścigu.
Ostatnie, trzymające w napięciu kilometry Tour de Pologne w Bukowinie Tatrzańskiej były rozgrywką taktyczną. Niebezpieczną przewagę zdobył samotnie uciekający Brytyjczyk Simon Yates, a Kwiatkowski jechał w grupie pościgowej z najgroźniejszymi rywalami - Belgiem Dylanem Teunsem i Nowozelandczykiem George’em Bennettem. W pewnym momencie sam musiał wziąć na siebie ciężar pościgu.
Sam odliczał różnicę
- Nie goniłem Yatesa jak koń z klapkami na oczach, bo zdawałem sobie sprawę, że Teuns dysponuje niesamowitym przyspieszeniem, a Bennett jest w znakomitej dyspozycji. Oni byli najbliżej w klasyfikacji generalnej. Szybka kalkulacja, że Teuns urywając mnie na sześć sekund i wygrywając etap, odbiera mi zwycięstwo. To byłoby gorsze przegrać wyścig w ten sposób niż gdybym odpuścił akcję Yatesa" - przyznał.
- Musiałem wziąć pod uwagę wszystkie możliwości. Nie chciałem przegrać tego wyścigu. Po prostu nie mogłem - podkreślił.
W pewnym momencie Yates uzyskał przewagę dającą mu zwycięstwo w wyścigu.
- Miałem kontakt wzrokowy z Yatesem, mogłem sam odliczać różnicę. Wiedziałem, że jeśli będzie 20-25 sekund, to ta przewaga zmaleje na ostatnim kilometrze, bo inni zawodnicy będą atakować. I tak się stało - dodał.
Ostatecznie Kwiatkowski wygrał wyścig z przewagą 15 sekund nad Yatesem.
"Tour de Pologne to nie jest łatwy wyścig. Wszystko rozgrywa się na sekundy, ryzyko porażki jest bardzo duże. W tym roku wszystko poszło tak, jak sobie wymarzyłem. Wiedziałem, że ciąży na mnie olbrzymia odpowiedzialność i chciałem stanąć na wysokości zadania" - zaznaczył.
Kwiatkowski po raz czwarty startował w Tour de Pologne. W swoim debiucie w 2012 roku był blisko zwycięstwa, ale zabrakło mu pięciu sekund, by wyprzedzić Moreno Mosera.