Alkohol, tabaka i psychotropy w peletonie. "Kolarstwo jest czyste? Nie jestem Pinokiem"

Rozpoczyna się era dopingu niekonwencjonalnego - wieszczy Massimo Besnati, lekarz kolarskiej ekipy Katiusza. Tej samej, którą reprezentował Luca Paolini - zawodnik złapany na stosowaniu kokainy i zdyskwalifikowany z Tour de France. Kolarstwo tylko przez chwilę było wolne od niedozwolonych substancji.
Przetaczenie krwi, EPO, hormon wzrostu - to wszystko już było i w znacznej części zostało wyeliminowane z kolarstwa szosowego. Oszuści jednak nie składają broni i szukają wszelkich nielegalnych sposobów, by choć trochę poprawić swoją wydolność.
- Musiałbym nazywać się Pinokio, żeby stwierdzić, że doping został pokonany. Teraz w peletonie w użyciu są leki na bezsenność. Są gorsze dla zdrowia kolarzy i częściej stosowane. Co gorsza, bardziej wpływają na zmiany w osobowości niż w wynikach sportowych. Najgorzej, gdy łączy się je z alkoholem - to mieszanka wybuchowa. Straszne - mówił w wywiadzie dla "La Gazzetta dello Sport" lekarz zawodników Katiuszy.
Tabaka i alkohol
- Kolarze biorą leki z powodu stresu oraz postępującego zmęczenia w trakcie wieloetapowych wyścigów. Teraz nie mamy w apteczkach żadnych specyfików, które pomagają zawodnikom od razu stanąć na nogi. Ci, którzy nie chcą pić orzeźwiających ziółek, mają kłopot z odzyskaniem sił. Gdy są kompletnie wyczerpani, nie mogą nawet zasnąć. Spójrzcie, jak wyglądają kolarze w ostatnim tygodniu Tour de France, to sama skóra i kości - zauważa Besnati.
Włoch bije na alarm. - Najbardziej sprawa dotyka młodych kolarzy. Oni piją naprawdę dużo - ostrzega. Jeśli już jesteśmy przy tym, dodam jeszcze jeden specyfik. "Snus". To popularna, zwłaszcza w Skandynawii, używka przypominająca tabakę. Zażywa się ją doustnie, przez umieszczenie tytoniu za górną lub dolną wargą. Efekt jest trudny do przeoczenia. Jeśli spojrzysz uważnie, u niektórych zawodników zauważysz czerwone, podrażnione dziąsła - opisuje przypadek dr Besnati.
Paolini nie mógł spać
Pił kawę. Dużo kawy. Hektolitry. Kupił sobie nawet automat do kawy, z którym jeździł na wyścigi. Wypijał pięć, sześć kubków zanim wychodził z pokoju na wspólne śniadanie.
Massimo Besnati, lekarz Katiuszy
Lekarz Katiuszy przyznał, że próbował pomóc Paoliniemu, ponieważ znał przypadki uzależnienia od lormetazepamu, środka nasennego stosowanego przez kolarza prawie codziennie.
- Wiedziałem o jego problemie. Mówiłem mu, że nie może tego leczyć w taki sposób - wyjaśniał dziennikarzom "Gazzetty". Mówił, że wszystko będzie w porządku, że radzi sobie bez tego. Przestałem wypisywać mu recepty, ale on wciąż w jakiś sposób miał dostęp do tego leku. Ze wszystkimi produktami, które mają w sobie benzodiazepinę lormetazepam jest najbardziej uzależniający. Rozpoczynasz kurację z 10 kroplami, a później zwiększasz dawkę do 15, 20, 30 i idzie aż do 100. To niekończąca się historia. Jeśli chcesz przestać, to, tak jak z każdym narkotykiem, powstaje problem abstynencji - opisuje przypadek Paoliniego.
6 kaw na śniadanie
Besnati ujawnił również, że Paolini chciał ukryć uzależnienie i konsekwencje regularnego zażywania środków nasennych. - Pił kawę. Dużo kawy. Hektolitry. Kupił sobie nawet automat do kawy, z którym jeździł na wyścigi. Wypijał pięć, sześć kubków zanim wychodził z pokoju na wspólne śniadanie. To było ok. 180-200 mg kofeiny. To miej więcej taka dawka, którą trzeba było zneutralizować, by wygrać walkę z bezsennością. Ale im pił więcej kawy, tym więcej brał leków. To jak pies, który goni swój własny ogon - tłumaczy lekarz.
- Minias (nazwa komercyjna leku - red.) jest straszny. Może w łatwy sposób stać się narkotykiem. Na przykład Stilnox jest dużo efektowniejszy, ale mniej uzależniający. Z Miniasemem potrzebujesz prawdziwego programu detoksykacyjnego - uważa Besnati.
W poniedziałkowym wywiadzie dla "Gazzetty" Paolini przyznał, że spędził dwa tygodnie w klinice. Międzynarodowa Unia Kolarska wnioskuje o karę dwuletniego zawieszenia za stosowanie kokainy, ale Włoch jest gotowy na walkę w sądzie. Pierwsze przesłuchanie w nowym roku.