"Nie mogę grać nawet w ping-ponga. To on za tym stoi". Armstrong wylał swoje żale

Już siedem lat minęło od wykluczenia słynnego amerykańskiego kolarza Lance'a Armstronga ze świata sportu za stosowanie środków dopingujących. Mimo upływu czasu 48-latek nadal nie potrafi pogodzić się ze swoim losem, o czym opowiedział w wywiadzie dla magazynu "Rouleur".
Amerykanin został dożywotnio zdyskwalifikowany w 2012 roku przez Międzynarodową Unię Kolarską i pozbawiony wszystkich tytułów wywalczonych podczas najsłynniejszego wyścigu świata - Tour de France. W Wielkiej Pętli triumfował siedmiokrotnie w latach 1999-2005.
Winą obarcza innych
"Dziś nie mogę trenować łucznictwa. Nie mogę grać w badmintona. Nie pozwalają mi nawet grać w ping-ponga. Zostałem wykluczony ze wszystkich sportów olimpijskich do końca życia" - żalił się były kolarz w rozmowie z magazynem "Rouleur".
Pytany, kto jest za to odpowiedzialny, Armstrong bez wahania wskazuje na Travisa Tygarta, szefa Amerykańskiej Agencji Antydopingowej (USADA).
"To on za tym stoi. Podejrzewam, że kierowały nim cztery główne powody. Pierwszy: jest megalomanem, który kocha być w światłach reflektorów. Drugi: chcieli ustanowić precedens prawny dla przyszłych spraw. Trzeci: rosnące grono ludzi, którzy słusznie argumentują, że testy po prostu nie działają, a jednak wydają na ten cel miliony rocznie. Ludzie zaczynają pytać, czy są naprawdę skuteczne. I czwarty, niejako powiązany z tym, co właśnie powiedziałem: ciągle potrzebują nowych, zwiększonych funduszy. Jest to sprawa, którą mogą wykorzystać, by powiedzieć: "hej, zobaczcie, jak skuteczni jesteśmy, a swoją drogą, czy możecie zwiększyć nasze finansowanie?". Jeśli mnie pytacie, Tygart chciał zyskać sławę. I w jakiś sposób zmusił wszystkich do zaakceptowania swoich odkryć. To jasne, że cała sprawa nic nie zmieniła dla dzisiejszego kolarstwa" - wyjaśnił Amerykanin.
"Wszyscy wyglądamy jak idioci"
Triumfy Armstronga w Tour de France zostały wymazane z annałów historii kolarstwa, a edycje w których wygrywał do dziś pozostają bez zwycięzcy, czego sam zainteresowany nie potrafi zrozumieć.
"To bardzo złe dla tego sportu. Jeśli odbierasz tytuł jednej osobie, musisz go przyznać komuś innemu. A jeśli nie, to znaczy, że nic nie zrobiłeś. Z wyjątkiem tego, że wszyscy wyglądamy jak idioci. Na Wikipedii widnieje siedem pustych lat. Masz pusty okres w czasie I wojny światowej. Następny podczas II wojny światowej. I kolejny w trakcie wojny światowej Lance'a" - grzmi Amerykanin.
Jak widać, uznawany w przeszłości za jednego z najlepszych kolarzy w historii tej dyscypliny Armstrong, nie zamierza chować się w cień, akceptując swoje winy. 48-latek czuje się ofiarą, którą wykorzystano, by obarczyć kogoś winą za problemy całego sportu.