Giro d'Italia. Rafał Majka pokazał moc na 3. etapie, a będzie coraz lepiej

Już trzeciego dnia rywalizacji uczestnikom Corsa Rosa przyszło zmierzyć się z pierwszym poważniejszym górskim wyzwaniem. Do mety poniedziałkowej trasy prowadził długi, blisko 19-kilometrowy podjazd pod Etnę. Jego średnie nachylenie wynosiło 6,6 proc. Na końcowym odcinku sięgało jednak nawet 13 proc. Finałową wspinaczkę poprzedziło kilka mniej wymagających wzniesień, które nie zostały skategoryzowane, lecz również kosztowały zawodników sporo wysiłku.

Piekielnie trudnym warunkom nie sprostał przede wszystkim dotychczasowy lider Geraint Thomas (Ineos Grenadiers). Brytyjczyk zaliczył kraksę, ale początkowo wydawało się, że przetrwa trudy etapu. Nic z tych rzeczy. Wkrótce zaczął wyraźnie zostawać za peletonem. Ostatecznie stracił do zwycięzcy 12 minut i 20 sekund i pogrzebał szanse na zwycięstwo w całym wyścigu.

Moc pokazał za to Majka. Kolarz grupy BORA-Hansgrohe na etapie był szósty, a w klasyfikacji generalnej otwiera drugą dziesiątkę.

- Team pracował bardzo dobrze - mówił na mecie mocno zmęczony Majka, dziękując przede wszystkim Matteo Fabbro i Pawłowi Poljańskiemu. - To był pierwszy górski etap, więc czuję moje nogi. Jesteśmy po ciężkim obozie, ale będzie coraz lepiej. Mam nadzieję, że w najbliższych dniach noga będzie podawała - powiedział Majka.

W poniedziałek najlepszy, po samotnej ucieczce, okazał się Ekwadorczyk Jonathan Caicedo (EF Pro Cycling). We wtorek 4. etap z Katanii do Villafranki Tirrena.

Autor: łup/dasz / Źródło: eurosport.pl