"Brałem, prawie wszyscy brali". Kwiatkowski taki mocny, bo wytępiono doping?
Czy Polacy wracają do czołówki kolarskiej dlatego, że w peletonie wytępiono doping? - Szanse się dzięki temu wyrównały. Wyścigi są teraz ciekawsze, niż w czasach gdy ja jeździłem - mówi sport.tvn24.pl Cezary Zamana. Potwierdza nam, że w latach 90-tych stosował niedozwolone środki razem ze sportowym oszustem wszech czasów, Lancem Armstrongiem.
Gdy upadł komunizm, Zamana był jednym z pierwszych Polaków, który wyjechał na Zachód i występował w barwach zawodowych zespołów.
W 1995 roku, w amerykańskiej Motoroli, jeździł z 24-letnim wtedy Lancem Armstrongiem. Przyszła legenda już wtedy objawiła wielki talent - wygrał jeden z etapów TdF.
Po roku Zamana wrócił do Polski, gdzie też zaczęły rodzić się zawodowe teamy. Gdy na jaw wyszło, że Armstrong wszystkie zwycięstwa w Wielkiej Pętli odniósł na dopingu, przypomniano, że jeździł z Polakiem w jednej grupie. - Tak, brałem wtedy doping. Prawie wszyscy brali. Ale muszę powtórzyć słowa Armstronga czy Jana Ulricha: Brałem, bo inni brali - mówi nam Zamana. Dodaje, że była to "samonakręcająca się spirala": Inaczej się nie dało.
Nie rozpoznasz
A teraz? - Wierzę, że kolarstwo się oczyściło. To widać po wyścigach. Są ciekawsze. Walczy wielu, już nie jest tak, że czołowa trójka nagle naciska i zostawia wszystkich w tyle - twierdzi Zamana. Dodaje jednak, że patrząc na budowę czy wygląd kolarza, nie da się poznać, czy stosował doping. - To widać dopiero po możlwościach na trasie - tłumaczy.
Trzeba jednak pamiętać, że w kolarstwie medycyna i wspomaganie farmakologiczne zawsze było na wysokim poziomie. My, Polacy, nie mieliśmy do niego dostępu. Teraz jest inaczej
Cezary Zamana
- Trzeba jednak pamiętać, że w kolarstwie medycyna i wspomaganie farmakologiczne zawsze było na wysokim poziomie. My, Polacy, nie mieliśmy do niego dostępu. Teraz jest inaczej - zaznacza. Dodaje, że dwa lata temu znowu zaczął żyć kolarstwem i zauważa świetną formę Polaków: Majki, Niemca, Bodnara, a przede wszystkim Michała Kwiatkowskiego.
- Ja zawszę patrzę w kartę zawodnika, w jego historię. Michała nie znam osobiście, ale po wynikach widać jaką skalą talentu dysponuje. Jest wszechstronny, to idealny kolarz na wielkie, długie wyścigi - mówi Zamana sport.tvn24.pl.
- Ma papiery na wygraną w TdF, ale jeszce nie teraz. Ma 23 lata, najlepszy wiek dla sportowca to 30 lat. Omega (belgijski zespół Polaka - red.) już teraz mogłaby zdecydować, że Kwiatkowski będzie się bił o żółtą koszulkę. Ale nie chce i robi bardzo mądrze. Trzeba byłoby zwiększyć obciążenia, a on jest za młody - tłumaczy były kolarz. Jako przykład podaje ś.p. Joachima Halupczoka.
Biznes i PR
- On jeszcze nie jest ukształtowany - zaznacza. "Flowerman" jest siódmy w generalce, słynny Mark Cavendish z Omegi w połowie drugiej setki. Dzisiaj zespół, w tym Kwiatkowski, będzie jednak pracował na etapowe zwycięstwo "Człowieka z Wyspy Man".
- Sam pan dobrze wie, ile miejsca w mediach zagranicznych poświęca się Kwiatkowskiemu. Kolarstwo to biznes i PR. Omega rozprowadzi Cavendisha, bo w tym świecie liczą się etapowe zwycięstwa. Chyba, że bijesz się o pierwszą trójkę Touru - mówi Zamana.
Z Armstrongiem już nie rozmawia. - Od dawna. Zresztą nie wiem, czy po tym wszystkim, ktokolwiek ma z nim kontakt - kończy.