Zdobyła złoto ze złamanym łokciem. Cały czas czeka, aż ktoś ją uszczypnie
Annemiek van Vleuten mistrzynią świata w wyścigu ze startu...
Video: Eurosport Annemiek van Vleuten mistrzynią świata w wyścigu ze startu...Annemiek van Vleuten mistrzynią świata w wyścigu ze startu wspólnegozobacz więcej wideo »Van Vleuten: w cztery dni od kontuzji łokcia po tytuł...
Video: Eurosport Van Vleuten: w cztery dni od kontuzji łokcia po tytuł...Van Vleuten: w cztery dni od kontuzji łokcia po tytuł mistrzyni światazobacz więcej wideo »Van Vleuten po zwycięstwie w wyścigu o mistrzostwo świata
Video: Eurosport Van Vleuten po zwycięstwie w wyścigu o mistrzostwo świataVan Vleuten po zwycięstwie w wyścigu o mistrzostwo światazobacz więcej wideo »Niewiadoma po wyścigu o mistrzostwo świata elity kobiet
Video: Eurosport Niewiadoma po wyścigu o mistrzostwo świata elity kobietNiewiadoma po wyścigu o mistrzostwo świata elity kobietzobacz więcej wideo »
Z piekła do nieba. Mistrzynią świata w wyścigu ze startu wspólnego została w Wollongong startująca ze złamanym łokciem Annemiek van Vleuten. - W dalszym ciągu nie mogę w to uwierzyć - mówiła sensacyjna, ze względu na okoliczności, mistrzyni.
Van Vleuten to zdecydowanie najlepsza kolarka sezonu. Wygrała trzy najważniejsza imprezy - Giro Donne, Tour de France i Vueltę. Na mistrzostwa świata także jechała w roli faworytki. Jednak podczas drużynowej jazdy na czas przewróciła się, złamała łokieć i jeszcze dzień przed wyścigiem elity nie było pewne, czy w ogóle w nim wystąpi.
Prawie 40-letnia Holenderka, mistrzyni świata już z Yorkshire z 2019 roku, samotnie zaatakowała niespodziewanie w ostatniej chwili, około kilometr przed metą. Żadna z rywalek nie potrafiła odpowiedzieć na zryw najlepszej kolarki świata, która pewnie wygrała wyścig.
- W dalszym ciągu nie mogę w to uwierzyć. Cały czas czekam, aż ktoś mi powie, że to nieprawda. Wiedziałam, że z tym łokciem nie mogę finiszować. Czekałam tylko na moment. Wiedziałam, że jedyną szansą jest atak z tyłu. Więc czekałam i czekałam, kiedy mnie wyprzedzą, a to ja byłam pierwsza na mecie - nie dowierzała swojemu szczęściu.
"To było piekło"
Ze względu na kontuzję holenderska mistrzyni musiała obrać na ten wyścig inną taktykę.
- To było piekło. Nie mogłam wstawać z siodełka. Musiałam cały czas siedzieć, więc nogi prawie mi eksplodowały na podjazdach. Normalnie bardzo lubię wstawać z siodełka i atakować. Miałam kompletnie inny plan na ten wyścig. Chciałam zaatakować na Mount Keira. Ale to było przed tym, jak złamałam łokieć. Dziś liderką była Marianne Vos, ja byłam pomocniczką, a teraz jestem mistrzynią świata - kręciła głową.
Jako mistrzyni świata w kolejnym sezonie będzie mogła jeździć w tęczowej koszulce. To było też coś, co spędzało jej sen z powiek po upadku, w którym złamała rękę. Bardzo jej zależało na tej koszulce, ponieważ wszystko wskazuje na to, że kolejny sezon będzie jej ostatnim.
- Miałam już ją w 2020, pandemicznym roku, gdzie nie do końca mogłam się nią cieszyć, ale w przyszłym roku radość z tej tęczowej koszulki będzie już pełna - zapowiedziała świeżo upieczona mistrzyni świata.