Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Amstel Gold Race 2022: Michał Kwiatkowski wciąż jest w grze. "Nie liczę dni między zwycięstwami" [WYWIAD]

Emil Riisberg

11/04/2022, 08:10 GMT+2

570 dni upłynęło od ostatniego triumfu Michał Kwiatkowskiego. W niedzielę przywrócił kibicom kolarstwa wiarę w to, że nie powiedział jeszcze w tym sporcie ostatniego słowa. Mimo poważnych problemów ze zdrowiem na początku sezonu wygrał wymagający i szybki wyścig Amstel Gold Race. - Bardzo potrzebuję ścigania - powiedział w rozmowie z eurosport.pl.

Michał Kwiatkowski po raz drugi w karierze wygrał wyścig Amstel Gold Race

Foto: Eurosport

- Chyba nigdy nie przeżyłem takiej huśtawki nastrojów w oczekiwaniu na fotofinisz. Nawet w Mediolan-San Remo - przyznał Kwiatkowski, przypominając rywalizację sprzed pięciu lat z Peterem Saganem i Julianem Alaphilippe, uznawaną przez wielu kibiców za jedną z najbardziej emocjonujących w historii dyscypliny.
Przez kilka minut po finiszu w Amstel Gold Race był przekonany, że mimo fantastycznej walki na ostatnich metrach przegrał rywalizację z Benoitem Cosnefroyem (AG2R-Citroen).
- Miałem przeświadczenie, że byłem szybszy, ale dopiero jakieś dwa metry za metą. Dopiero wtedy otworzyłem oczy. Ale to mogło wynikać z tego, że byłem bardziej rozpędzony - relacjonował kolarz. - Potem czekaliśmy na wyniki i w pewnym momencie Cosnefroy zaczął się cieszyć. Wtedy stwierdziłem, że chyba faktycznie przegrałem.
Wiadomość o zwycięstwie przyszła dopiero po chwili, gdy przeanalizowano zapis fotofiniszu. Na smutnym obliczu Polaka pojawił się pierwszy uśmiech.

Skuteczny plan Ineos

Drogę do drugiego zwycięstwa Kwiatkowskiego w wyścigu (poprzednio wygrał w 2015 roku) otworzył jego atak na podjeździe pod Keutenberg, ok. 20 km przed metą. Polak bardzo mocno przyspieszył, co doprowadziło do rozerwania zasadniczej grupy. Z przodu znalazło się dwóch kolarzy Ineos Grenadiers: Kwiatkowski i Thomas Pidcock.
- Plan był taki, żeby wykorzystać przewagę liczebną. Nie chodziło o indywidualny atak, a o rozerwanie grupy - przyznał kolarz. - Potem ustaliliśmy w rozmowie z Tomem, że spróbujemy zaatakować jeszcze raz, za Caubergiem, wykorzystując trochę łatwiejszy teren.
Plan się powiódł. Po ataku tuż po wjeździe na ostatnią, najkrótszą pętlę prowadzącą do mety, a później po emocjonującym finiszu i nerwowym oczekiwaniu na wyniki, dorobek byłego mistrza świata powiększył się o kolejne trofeum.

"Nie liczę dni między zwycięstwami"

Jak wyliczyli statystycy, czekał na nie 570 dni, jakie upłynęły od ostatniego triumfu na 18. etapie Tour de France w 2020 roku.
- W ogóle o tym nie myślę, nie liczę dni między zwycięstwami. Najważniejsze dla mnie jest jeździć i próbować. Nie zawsze się udaje, czasem kończy się to miejscem tuż za podium, ale jestem cierpliwy - zapewnił "Kwiato".
- Bardzo potrzebuję ścigania - stwierdził, ujawniając swoje plany startowe na najbliższe tygodnie.

Ardeny i Paryż-Roubaix

Oprócz wcześniej zaplanowanych startów w Brabanckiej Strzale (13 kwietnia), Strzale Walońskiej (20 kwietnia) i Liege-Bastone-Liege (24 kwietnia), Kwiatkowski zapowiedział również występ w Paryż-Roubaix (17 kwietnia), w którym zadebiutował w poprzednim sezonie.
Zastrzegł przy tym, że wszystkie te wyścigi są dla niego równie ważne, choć zwycięstwo w Liege-Bastogne-Liege przez lata było jednym z jego najważniejszych celów w karierze.

Trudny początek sezonu

Zmiana nastawienia kolarza ma związek z problemami zdrowotnymi, jakie trapiły go od początku sezonu, mocno wpływając na jego formę i plany startowe.
- Na początku lutego przechodziłem COVID-19, później podczas wyścigu w Katalonii przyplątała się grypa. Na naszą dyscyplinę takie rzeczy mają ogromny wpływ - powiedział Kwiatkowski. - To był bardzo trudny czas dla mnie i dla całej mojej rodziny. Wiele nas to kosztowało. Musiałem dokonać bardzo wielu zmian, by odzyskać zdrowie i wrócić do formy.
Ów powrót 31-letni karierze zaakcentował drugim w karierze triumfem w Amstel Gold Race. Jak policzono, była to druga najszybsza edycja wyścigu od 1996 roku. Ponad 254-kilometrową trasę zwycięzca wyścigu pokonał ze średnią prędkością 42,196 km/h.

Autor: Mariusz Czykier / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama