Koń pędził po zwycięstwo, ale nagle wszystkich zaskoczył. "Mógł paść ofiarą nawyku"
Sierpniowe Wattsy cz. 4
Sierpniowe Wattsy cz. 7
Sierpniowe Wattsy cz. 6
Sierpniowe Wattsy cz. 5
Sierpniowe Wattsy cz. 3
Sierpniowe Wattsy cz. 2
Sierpniowe Wattsy cz. 1
Był bliski wygranej, gdy nagle okazało się, że przekroczenie linii mety wcale go nie interesuje. Zaskakujące zachowanie konia sprawiło, że obserwatorzy gonitwy w amerykańskim stanie Wirginia Zachodnia byli świadkami jednego z najbardziej kuriozalnych finiszów w historii.
Gonitwa miała miejsce w miejscowości Charles Town, gdzie regularnie odbywają się wyścigi konne. River Crosroad Rvf, jak nazywa się kopytny bohater historii, był już na ostatnim wirażu. Kolejnego rywala w stawce wyprzedzał o siedem długości, wydawało się, że nic nie zabierze mu wygranej.
A jednak. Tuż przed wyjściem na prostą, zamiast pędzić w stronę mety, ściął tor w poprzek i opuścił arenę zmagań przez lukę w ogrodzeniu. Kibice byli w szoku, mało do powiedzenia miał też ujeżdżający go dżokej.
Przyglądając się niecodziennej sytuacji, można zastanawiać się, co wtedy kierowało Riverem Crosroadem Rvf. Jedna z teorii mówi, że koń trzymał się swoich planów i robił to, do czego został przyzwyczajony.
Miejsce, w którym opuścił tor, nie było przypadkowe. Skierował się do luki, przez którą konie opuszczają trasę po porannym treningu. - Najprawdopodobniej pomyślał, że wraca do swojej stajni. Mógł paść ofiarą nawyku - skomentował zdarzenie Erich Zimny, wiceprezes toru.
Zdrowy jak koń
Dla trzyletniego Rivera Crosroada Rvf był to dopiero drugi start w karierze. Jego opiekun Jeff Runco otwarcie przyznaje, że koń bywa często rozkojarzony. W czwartkowej gonitwie wystartował z blinkerami, czyli tak zwanymi klapkami na oczach. Nakłada się je koniom pobudliwym lub tym, które mają problemy właśnie z koncentracją.
Jak czytamy na stronie nbcnews.com, w piątek River Crosroad Rvf przeszedł rutynowe badania, które wykazały, że jest okazem zdrowia. "Był w świetnym nastroju i nie pamiętał swojej spektakularnej porażki sprzed kilku godzin" - zażartowano.