"Tonę. To nie jest żart". Niezwykła akcja ratunkowa podczas słynnych regat

Kevin Escoffier PRB
"Ten jacht to Formuła 1 jeśli chodzi o żeglarstwo regatowe"
Video: Sailing Poland/Fastnet Race "Ten jacht to Formuła 1 jeśli chodzi o żeglarstwo regatowe" 11.08 | Team cały czas się rozwija - mówi Kuba Zborowski o jedynym polskim jachcie klasy VO65 Sailing Poland. zobacz więcej wideo »Luksusowy jacht prosto z Polski. Zamówienie dla samego Rafaela...
Video: Przemysław Kaleta / Fakty po południu Luksusowy jacht prosto z Polski. Zamówienie dla samego...Hiszpański tenisista Rafael Nadal zamówił w Polsce luksusowy jacht, prosto ze stoczni w Gdańsku. To kolejny dowód na rosnącą pozycję Polski w budowie ekskluzywnych i bogato wyposażonych jachtów.zobacz więcej wideo »Sukces polskich jachtów w prestiżowych regatach
Video: eurosport.pl Sukces polskich jachtów w prestiżowych regatach Polskie jachty odniosły sukces podczas prestiżowych regat.zobacz więcej wideo »
Ponad jedenaście godzin spędził na tratwie ratunkowej na wzburzonym oceanie francuski żeglarz Kevin Escoffier. Jego uczestniczący w regatach Vendee Globe jacht PRB przełamał się na pół pod naporem blisko pięciometrowej fali. Samotny żeglarz zdołał tylko nadać komunikat z wezwaniem pomocy. Został uratowany przez swojego rodaka Jeana Le Cama.
Do wypadku doszło w poniedziałek po południu, około 840 mil morskich na południowy zachód od Kapsztadu. Wiejący z prędkością około 30 węzłów wiatr (ok. 55 km/h - red.) wywołał blisko pięciometrowej wysokości fale. Na jednej z nich złamał się jacht PRB.
Żeglarz musiał podjąć błyskawiczną decyzję o ewakuowaniu się na tratwę ratunkową. Zdołał jedynie złapać kombinezon ratunkowy i nadać krótki komunikat: "Potrzebuję pomocy. Tonę. To nie jest żart". Sygnał ratunkowy z informacją o ostatniej pozycji jachtu został też wysłany automatycznie przez systemy bezpieczeństwa zainstalowane na łodzi.
Dramatyczna akcja ratunkowa
Dyrekcja wyścigu natychmiast poinformowała Le Cama, żeglującego najbliżej Escoffiera.
61-letniemu żeglarzowi, także biorącemu udział w Vendee Globe (już po raz piąty), udało się mimo wysokiej fali i silnego wiatru nawiązać kontakt z rozbitkiem. Warunki nie pozwoliły jednak na jego podjęcie z dryfującej tratwy, która po chwili ponownie zniknęła w ciemnościach.
Wówczas do akcji ratunkowej włączono jeszcze trzech innych płynących w pobliżu skipperów. Akcję ratunkową koordynowała dyrekcja wyścigu, która dzięki specjalnemu programowi opracowała trasę przewidywanego dryfu i skierowała tam poszukiwaczy. Nad ranem Le Cam ponownie zobaczył światło tratwy. Tym razem podjęcie z niej rozbitka się powiodło.
- Czuję się całkiem nieźle. Dużo lepiej niż ubiegłej nocy, którą spędziłem w raczej kiepskim pensjonacie - żartował już z pokładu należącego do Le Cama jachtu Yes We Cam. - Ciągle nie mogę uwierzyć, że łódź złamała się pod falą niemal na pół. Powinienem był zrobić zdjęcie, żeby ludzie mi uwierzyli. Ale woda podnosiła się bardzo szybko i miałem niewiele czasu na decyzję, co robić - relacjonował.
Łódź "złożyła się na pół"
- To było niewiarygodne. Łódź dosłownie zwinęła się pod falą. Usłyszałem huk. Spojrzałem na dziób, a on nagle był pod kątem 90 stopni. Łódź pękła pod grodzią masztu. Wyglądała, jakby złożyła się na pół. Po kilku sekundach woda była wszędzie. Rufa znajdowała się pod wodą, a dziób był skierowany ku niebu - opowiadał. - Nie miałem czasu na nic. Zdołałem tylko wysłać wiadomość do mojego zespołu. Od chwili, gdy wyszedłem na pokład do znalezienia się w kombinezonie ratunkowym minęły może dwie minuty.
- Noc spędziłem całkiem dobrze, chociaż nie było mi wygodnie. Myślałem o tym, że następnego dnia wiatr nieco osłabnie i fale będą mniejsze, a wtedy komuś uda się mnie podjąć. Próbowałem spać, trochę jadłem i piłem wodę, którą miałem na pokładzie tratwy - relacjonował oczekiwanie na ratunek. - Nad ranem usłyszałem łopot żagla, więc wysunąłem głowę z tratwy i zobaczyłem, że Jean jest tuż nade mną. Nie było jeszcze słońca, ale dzięki księżycowi było całkiem jasno. Uzgodniliśmy, że spróbuje mnie wyciągnąć od razu.
Prezydent dziękuje
Gratulacje i podziękowania za udaną akcję ratunkową złożył żeglarzom prezydent Francji Emanuel Macron, który połączył się z jachtem Yes We Cam, by osobiście porozmawiać z Escoffierem i Le Camem.
Kierownictwo wyścigu rozważało ewakuacje uratowanego Escoffiera na pokład jednej z fregat francuskiej marynarki wojennej, stacjonującej nieopodal miejsca, w którym znajduje się Yes We Cam. Francuskie władze nie podjęły jeszcze ostatecznej decyzji w tej sprawie.
Komisja sędziowska oblicza również rekompensaty czasowe dla żeglarzy, którzy brali udział w akcji poszukiwania rozbitka. Uwzględniony zostanie nie tylko faktycznie stracony czas, ale również wszystkie istotne zmiany warunków wyścigowych, w tym zmiany siły wiatru i odstępstwo od wyznaczonej trasy, mające wpływ na wyniki wyścigu.
Czym są regaty Vendee Globe?
Regaty Vendee Globe to jedna z najtrudniejszych współczesnych rywalizacji w żeglarstwie. Uczestniczą w nich samotni żeglarze, którzy opływają całą Ziemię bez zawijania do portów. Start i meta znajduje się we francuskim porcie Les Sables-d'Olonne w prowincji Wandea, od której pochodzi nazwa regat. Pierwsza edycja odbyła się w latach 1989-90.
Do trwającej właśnie 9. edycji regat wystartowały 33 jednostki klasy IMOCA 60. Aktualnie prowadzi 36-letni Francuz Charlie Dalin na jachcie Apivia. Le Cam, który wsławił się uratowaniem Escoffiera, zajmuje obecnie 7. miejsce, tracąc do prowadzącego rodaka dystans 509 mil.